Windykator z biblioteki
Miejscowa biblioteka jako pierwsza w regionie korzysta z usług firmy windykacyjnej. Sprawdziliśmy w Rybniku, Wodzisławiu, Żorach i Jastrzębiu Zdroju. Póki co, biblioteki w tych miastach nie przekazują spraw czytelników ociągających się ze zwrotem książek firmom zajmującym się odzyskiwaniem długów.
– Zanim należność trafia do windykacji, wysyłamy upomnienia do czytelnika. Pierwsze po dwóch miesiącach od terminu zwrotu. Jeśli osoba nie zwróci książki, wysyłamy drugie upomnienie, a po upływie kolejnych dwóch miesięcy trzecie, ostateczne upomnienie. W przypadku braku reakcji czytelnika, w ciągu miesiąca, czyli w sumie po siedmiu miesiącach od regulaminowego terminu zwrotu, dane czytelnika przekazujemy windykatorowi – informuje Małgorzata Szczygielska, dyrektor raciborskiej biblioteki.
W ten sposób od początku roku odzyskano 18 książek. Okazuje się, że windykator jest dość skutecznym batem na nieuczciwych czytelników. W ciągu ponad trzech ostatnich lat do windykacji skierowano 2068 spraw, dotyczących 4824 książek. Firma rozwiązała problem z 834 osobami, w ten sposób do biblioteki głównej oraz jej filii wróciło łącznie 1741 woluminów.
W Żorach i Rybniku rozważano taką ewentualność. Na razie poprzestano na tradycyjnych sposobach odzyskiwania książek. W Żorach np. korzystają z usług kancelarii prawniczej. – Wystosowane przez prawnika pismo dyscyplinuje wiele osób. Przynoszą zapomniane książki. Zrezygnowaliśmy natomiast z corocznej majowej abolicji. Czytelnicy przyzwyczaili się bowiem, że nie muszą zwracać woluminów w terminie, bo i tak będzie abolicja – mówi Urszula Krzyk, dyrektor książnicy.
1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo Na niemrawego, trza okrutnego. 26 września 2010 08:57 No właśnie ! Nareszcie !! To jest święta racja !!! Ten proceder zniszczy, tylko windykacja. Monitoring trzeba też sprawić książnicy, By książek nie kradło, prostactwo z ulicy.

Dodaj komentarz