Piknik był nie tylko okazją do wspólnej zabawy, ale również do wymiany doświadczeń między rodzicami-opiekunami / Wacław Troszka
Piknik był nie tylko okazją do wspólnej zabawy, ale również do wymiany doświadczeń między rodzicami-opiekunami / Wacław Troszka
W mieście działa 12 zawodowych rodzin zastępczych i dwa rodzinne domy dziecka. – Chcemy kreować pozytywny wizerunek rodziny zastępczej i pokazać, że to normalne, dobrze funkcjonujące środowiska. W ten sposób chcemy przyciągnąć do nas kolejnych kandydatów zainteresowanych taką rodzicielską opieką. Ten system opieki na pewno nam się w Rybniku rozwija – mówi Arkadiusz Andrzejewski, dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Rybniku. Zwraca uwagę, że dla osób, które podjęły się tej trudnej roli, motywacją na pewno nie były względy finansowe.
– Od kilku już lat rodzina otrzymuje na jedno dziecko ok. 600 zł, co starcza zazwyczaj na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Liczymy przede wszystkim na ludzi, którzy zwyczajnie chcą pomóc dzieciom, które nie zaznały miłości i troski ze strony swoich rodziców – dodaje Andrzejewski.
W Rybniku dzieci do siódmego roku życia nie trafiają już do domu dziecka, ale do którejś z rodzin, pełniących rolę pogotowia opiekuńczego. To spory sukces, na który pracowano przez kilka ładnych lat.
– Mamy pięcioro dzieci począwszy od niespełna półrocznego niemowlaka po 16-latka. Żona ogląda od dłuższego czasu serial „Rodzina zastępcza” i ta filmowa, rodzina bardzo jej się spodobała. Gdy w kościele usłyszała ogłoszenie, że ośrodek adopcyjny poszukuje kandydatów, najpierw omówiła wszystko z naszymi, dorosłymi już dziećmi, a dopiero potem o wszystkim opowiedziała mnie – mówi Roman Strzyżewski z osiedla Nowiny, który od kwietnia ubiegłego roku wraz z żoną prowadzi pogotowie opiekuńcze. – To praca 24 godziny na dobę, ale nie narzekamy – dodaje.
– Mamy jeszcze placówki opiekuńczo-wychowawcze i dzieci, które tam przebywają, ideałem byłoby, gdyby ich nie było, a wszystkie dzieci mieszkały w rodzinach, więc jeszcze trochę do zrobienia nam zostało. Opiekować się i wychowywać dzieci, które przychodzą z różnych środowisk i z różnymi nawykami nie jest łatwo. Te dzieci dorastają, a młodość rządzi się własnymi prawami i czasem pojawiają się trudności wychowawcze. Wiadomo też, że takim rodzinom wszyscy się przyglądają – szkoła, sąsiedzi itd. Tego wszystkiego ludzie się boją, co jest zupełnie naturalne – mówi Halina Szymańska, wicedyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku.
W pierwszą sobotę września już po raz dziewiąty zawodowe rodziny zastępcze spotkały się na pikniku, w Zebrzydowicach, w przydomowym ogrodzie Ireny i Tadeusza Węgrzyków, prowadzących pogotowie rodzinne. Bawili się tam również małżonkowie, przygotowujący się dopiero do przyjęcia pod swój dach cudzych dzieci. Dla dzieci przygotowano, jak co roku, wiele atrakcji i zabaw. Arkadiusz Andrzejewski podkreślał, że tegoroczny piknik był rekordowy, jeśli chodzi o udział samych dzieci. – Gdybyśmy pozbierali wszystkie dzieci przebywające w naszych rodzinach zastępczych, zapełnilibyśmy dwa domy dziecka – komentuje obrazowo.

Komentarze

Dodaj komentarz