Gwiazdozbiór naszych filmowców

Razem z wami zaczynali m.in. Łukasz Kaczmarczyk, dziś gwiazda Kabaretu Młodych Panów, czy Sławomir Szczęch z Łowców.B. Jak do was trafili?
Chodziłem do technikum górniczego w Rybniku. Do tej samej szkoły uczęszczał Łukasz Kaczmarczyk. Postanowiliśmy razem zrobić współczesną wersję „Ślubów panieńskich”. Łukasz zgodził się zagrać, w produkcję zaangażowali się jeszcze m.in. Rafał Soliński i Agnieszka Białek z kabaretu Noł Nejm. Musieli nauczyć się na pamięć niemal całego tekstu Aleksandra Fredry. Kręciliśmy to w naszych domach, moim i Łukasza. Razem robiliśmy też pierwszą część serii programów satyrycznych „Żółta gumowa kaczka”. Nagrywaliśmy też pierwsze Ryjki, Rybnickie Jesienie Kabaretowe. Do dziś przechowuję nagranie całego Ryjka z 2000 roku.

A jak to było z Łowcami.B?
Na jednym z Ryjków poznaliśmy chłopaków, którzy tworzą dzisiaj ten znany w całej Polsce kabaret. Wtedy jeszcze występowali pod nazwą Szuru-Buru. Mieszkali w Żorach i powiedzieli, że chętnie wezmą udział w naszym programie, że mogą nawet przyjeżdżać do Rybnika. I raz w tygodniu w „Żółtej gumowej kaczce” mieli występować Noł Nejmy, raz Szuru-Buru. Pracowaliśmy z Szuru-Buru przez jakiś czas, później nasze drogi rozeszły się.

W jednym z odcinków programu wystąpił zespół Łzy, dzisiaj kolejna megagwiazda.
Zespół gościł w empiku, nie był jeszcze tak bardzo znany. Miał już co prawda na koncie pierwszą płytę, ale nie miał jeszcze kontraktu z dużą wytwórnią płytową. Zaproponowaliśmy im występ w „Kaczce”. Zgodzili się. Zrobiliśmy program, podpatrujący ich próby, pojechaliśmy na ich koncert. Chcieliśmy pokazać zespół przy pracy. Rozreklamowaliśmy mocno ten program i w Rybniku było głośno o tym, że Łzy były w „Żółtej Gumowej Kaczce”.

Teraz do współpracy zapraszacie już gwiazdy. W waszym nowym filmie wystąpiła Marzena Kipiel-Sztuka, znana z serialu „Świat według Kiepskich”.
Z Marzeną poznaliśmy się na festiwalu filmowym w Lubomierzu. Nie miałem gości specjalnych na Rybnickie Prezentacje Filmu Niezależnego RePeFeNe. Przyjechała do Rybnika, była jednym z jurorów. Zobaczyła nasz film „Bajzel po polsku”. Spodobał jej się, stwierdziła, że mogłaby spróbować swoich sił w kinie niezależnym. Było to dla niej wielkie wyzwanie, bo kino niezależne to kino improwizowane. Nigdy nie miała z czymś takim do czynienia, bo taki serial jest rozpisany od A do Z, reżyser prowadzi aktora. Ale przełamała się i zagrała w filmie „Byzuch: Rewizyta”, premiera odbyła się na ostatnim RePeFeNe. Zagrała oczywiście za darmo.

Marzena Kipiel-Sztuka to gwiazda, ale w waszym filmie ponownie zagrali starsi aktorzy: Jerzy Cnota i Jerzy Janeczek. Wyciągnęliście tych zasłużonych aktorów z filmowego niebytu.
Myślę, że w tym stwierdzeniu nie ma przesady. Rzeczywiście Jerzy Cnota jeździł na różne przeglądy, był zapraszany na imprezy filmowe, ale ostatnia duża produkcja, w której zagrał, to „Ogniem i mieczem”. Już nie był tak popularny, nie występował na pierwszych stronach gazet. A Jerzy Janeczek żył wiele lat w Ameryce, teraz wrócił i dzięki nam miał pierwszy kontakt z filmem po długiej przerwie.

I teraz Jerzy Cnota znów otrzymuje role!
To prawda. Gra obecnie w popularnym serialu „M jak miłość”. Nie wiadomo, czy to dzięki występom w naszych filmach. Faktem jest, że komuś się przypomniało, że jest taki aktor, dostał telefon z Warszawy i został zaproszony na przesłuchania.

Komentarze

Dodaj komentarz