Mirosław Orczyk
Mirosław Orczyk
Do ligi przystępujecie niemal z marszu. Pierwsze mecze to będą próby zgrania zespołu?
– Na pewno mecz w Brzegu to pojedynek, w którym chcielibyśmy powalczyć o punkty. Szkoda, że spotkanie z takim rywalem mamy już na początku rozgrywek. Potem jest Gorzów i Wisła, czyli zespoły występujące w Eurolidze. Trzeba z nimi powalczyć, bo nie można oddać meczu za darmo. To na razie jednak nie nasz pułap. Dla nas najważniejsze będą mecze z tymi zespołami, z którymi będziemy walczyć o udział w play-off, czyli z Widzewem, ŁKS-em, Ineą Poznań czy Odrą Brzeg.

Według klubowego planu Utex o medale ma bić się za dwa lata. To realne założenie?
Tak. Ten zespół musi okrzepnąć - po tym sezonie znów trzeba będzie ocenić, które zawodniczki zrobiły postęp i dobrać do nich kolejne perspektywiczne koszykarki. Musimy dać sobie czas. Musimy też znaleźć Amerykanki, które przyjadą do nas nie tylko grać, ale też uczyć koleżanki z zespołu zawodowej mentalności. To proces, który musi trwać, tego nie zrobi się z dnia na dzień.

W tym roku klub zakontraktował aż cztery Amerykanki. Czy wszystkie będą miały miejsce w wyjściowym składzie?
Nie. Przepisy mówią wyraźnie, że na parkiecie w jednym zespole mogą przebywać tylko trzy zawodniczki zagraniczne. To oznacza, że muszą grać minimum dwie Polki. Możemy zatem grać z dwoma Amerykankami pod koszem lub dwiema na obwodzie. To sprawi, że nie będą musiały grać pełnego meczu i w końcowych minutach nie będą skrajnie wyczerpane.

Komentarze

Dodaj komentarz