Gonzalo Rubalcaba otworzy listopadowy festiwal w Rybniku / Materiały prasowe
Gonzalo Rubalcaba otworzy listopadowy festiwal w Rybniku / Materiały prasowe
Gonzalo Rubalcaba, światowej sławy pianista pochodzący z Kuby, przyjedzie na 25. edycję festiwalu Silesian Jazz Meeting.
A więc w końcu udało się sprowadzić na zasłużoną jak by nie było imprezę gwiazdę, która przyciągnie publiczność nie tylko z Rybnika i okolicy. Bo chociaż Gonzalo Rubalcaba grywał już w naszym kraju (m.in. w Katowicach, Krakowie czy w Bielsku, było to raptem kilka razy. – I mamy już potwierdzenia, że na jego koncert przyjadą ludzie z Poznania, Rudy Śląskiej, Katowic – mówi Jarosław Hanik, rybnicki pianista, zafascynowany Rubalcabą. To dzięki jego kontaktom udało się ściągnąć Kubańczyka do Rybnika.
Sytuacja była trudna. Bo i budżet, i wstępny program 25. festiwalu były już niemal dopięte. Kiedy okazało się, że jest szansa na ściągnięcie Rubalcaby, zawalczono o sponsorów. – Udało się pozyskać m.in. Elektrownię Rybnik, pomoże też miasto, bo chcemy, żeby bilety nie były drogie. Rubalcaba nie jest jeszcze aż tak popularny w Polsce. Doskonale znają go tylko koneserzy, zwłaszcza jazzu. Dlatego chcemy, żeby ceny wejściówek oscylowały w granicach 50 zł – mówi Jarosław Hanik. Dodaje, że koszty koncertu będą porównywalnie do kosztów koncertu polskiej gwiazdy. Nieoficjalnie wiadomo, że sięgną około 10 tys. dolarów.
Gonzalo Rubalcaba ma spędzić w Rybniku kilka dni. W planie jest jego wizyta w szkole muzycznej, ma tam zagrać dwa, trzy utwory, odpowiedzieć na pytania dziennikarzy, uczniów. – Chcę mu pokazać szkołę, w której pracował mój ojciec, w której ja się uczyłem – opowiada pan Jarosław. Kubańczyk weźmie też udział w tzw. workshopie dla studentów Akademii Muzycznej w Katowicach. Hanik chce go też zabrać do góralskiej knajpy, w której co wieczór ktoś gra, zwłaszcza że on lubi poznawać muzykę miejsc, w których bywa. – Jeśli wszystko się uda, to na kolejne festiwale też będziemy ściągali gwiazdy – zapowiadają organizatorzy.
Jarosław Hanik zafascynował się Rubalcabą z osiem lat temu. Zobaczył w telewizji fragment jego występu na Jazz Jamboree. – Usłyszałem, że jakiś wariat gra na fortepianie w taki sposób, w jaki nie wolno grać, bo nikt na świecie tak nie gra. Zapisałem jego nazwisko i zacząłem szukać w internecie – opowiada. Potem postanowił napisać o nim pracę dyplomową na Akademii Muzycznej w Katowicach. Udało mu się dotrzeć do menedżera artysty, w rezultacie Rubalcaba zaprosił Hanika na wywiad do... Wiednia. – Przejechałem ponad trzysta kilometrów nie wiedząc nawet, w jakim hotelu on się zatrzyma. Wiadomość miałem dostać telefonicznie o godz. 12, nie wiedziałem tylko, czy czasu polskiego – opowiada rybnicki muzyk.
Ostatecznie przez półtorej godziny rozmawiał z Rubalcabą o jego spojrzeniu na sztukę, na życie. – Wcześniej przygotowałem mu listę pytań. Gdy ją przeczytał, stworzył opowieść o sobie. Mówił m.in. o tym, z jakimi sławami stykał się w domu, gdzie odbywały się jam sessions. Jego tata Gullermo jest uznanym pianistą, a dziadek Jacobo był wybitnym kompozytorem. Sam Gonzalo za pierwszym razem nie dostał się do szkoły muzycznej z powodu... braku wyczucia rytmu. Obiecał jednak sobie, że zrobi przyjemność mamie i zda egzamin, ale myślał o zestawie perkusyjnym. Grał na nim do 21. roku życia, nie wiedząc, czy zostać być pianistą, czy perkusistą – opowiada Hanik.
Gonzalo Rubalcaba odebrał gruntowne wykształcenie muzyczne. Już jako student sporo koncertował i nagrywał (m.in. z Dizzy'm Gillespiem). Był gwiazdą lokalnego programu telewizyjnego, w którym występował u boku weteranów kubańskiego jazzu. W 1990 roku podpisał lukratywny kontrakt z prestiżową Blue Note Records. W 2002 roku uhonorowany został nagrodą Latin Grammy.

Komentarze

Dodaj komentarz