Mecz JKH GKS Jastrzębie z KH Ciarko Sanok dostarczył niecodziennych emocji  / Wacław Troszka
Mecz JKH GKS Jastrzębie z KH Ciarko Sanok dostarczył niecodziennych emocji / Wacław Troszka

Takiej sytuacji jeszcze na jastrzębskim lodowisku Jastor jeszcze nie było. Paweł Meszyński, główny sędzia meczu ekstraligi pomiędzy JKH GKS Jastrzębie a KH Ciarko Sanok, przeprosił kapitana gospodarzy Milana Furo za to, że nie uznał prawidłowo zdobytego gola przez Patra Lipinę w ostatnich sekundach spotkania. Jastrzębianie prowadzili wówczas 2:1 i goście zdecydowali się na ryzykowny manewr: wycofali bramkarza, by jego miejsce zajął szósty zawodnik w polu. Krążek przejął jednak Petr Lipina i strzałem ze sporej odległości umieścił go po raz trzeci w bramce zespołu z Sanoka. Tymczasem arbiter z Warszawy gola nie uznał, bowiem wcześniej podjął decyzję o nałożeniu kary na obrońcę gości Krzysztofa Zapałę. Według przepisów sędzia sygnalizujący karę przerywa grę dopiero w momencie, kiedy krążek przejmie zespół mającego być odesłanym na ławkę kar zawodnika. Tu nic takiego nie miało miejsca.
Na szczęście ten niewyobrażalny wręcz błąd arbitra nie miał znaczenia dla końcowego rezultatu. Jastrzębianie utrzymali minimalną przewagę do końcowej syreny i w ten sposób odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu i awansowali na trzecie miejsce w tabeli. W niedzielę czeka ich wyjazdowy mecz z KTH Krynica.

Komentarze

Dodaj komentarz