Droga na kalwarię
Mniej więcej sto lat temu, z początkiem XX wieku, powstawała Kalwaria Pszowska, która zgodnie z zapowiedzią ówczesnego proboszcza oraz inicjatora budowy, księdza Bruno Laski, miała być największą z dotychczasowych na kuli ziemskiej. Dzisiaj wiadomo, że jest jedną z nielicznych na Śląsku.
– Mamy kalwarie na Górze Świętej Anny, w Katowicach Panewnikach i w Piekarach Śląskich. Jeśli chodzi o tę naszą, to obecnie kończymy renowację kaplic w ramach drugiego etapu unijnego projektu, na który parafia pozyskała pieniądze. Po odrestaurowaniu Kalwaria Pszowska będzie miejscem o charakterze religijnym i rekreacyjnym – powiedział nam ksiądz prałat Józef Fronczek, proboszcz parafii przy sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej w Pszowie. Od początku kalwaria była bliska mieszkańcom, którzy pamiętają o niej nie tylko w Wielkim Tygodniu, kiedy szczególnie przeżywa się Drogę Krzyżową. Jak czytamy w historycznych zapiskach, jeszcze przed wojną przybywały tutaj setki pielgrzymów mówiących po polsku, morawsku i niemiecku. Przyjeżdżali pątnicy m.in. z Mikołowa, Bierunia, Pszczyny, Żor, Cieszyna, Opawy, Głubczyc, Głogówka, Pilchowic, Gliwic, Rybnika oraz Wodzisławia i okolic.
Lata poprzedniego systemu nie były zbyt łaskawe dla kaplic kalwaryjskich. Budowle niszczały. W 2003 roku grono mieszkańców zaapelowało o wspólne podjęcie remontu pod hasłem „Ratujmy Kalwarię Pszowską”. – Na apel odpowiedziało wiele rodzin, nie szczędząc datków. Niektóre zdecydowały się odremontować na swój koszt wybrane kaplice – wspomina Paweł Porwoł na kartach swojej publikacji „Kalwaria Pszowska”. Pszowską Drogę Krzyżową tworzy 14 murowanych kaplic, z których ostatnia zyskała status świątyni parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Obecnie trwa renowacja tego szczególnego miejsca, z którego Pszów słynął na całym Śląsku. Zostaną tutaj wybudowane także ścieżki, które są projekcie.

Komentarze

Dodaj komentarz