Anita Kozielska ze swoją córeczką Magdą już po powrocie ze szpitala / Iza Salamon
Anita Kozielska ze swoją córeczką Magdą już po powrocie ze szpitala / Iza Salamon
Gdyby sąsiedzi nie podwieźli mojej córeczki do sanitarki, mogłoby dojść do dramatu – bije na alarm Anita Kozielska z ulicy Olszyny.
Anita Kozielska z ulicy Olszyny w Kokoszycach przeżyła w czwartek prawdziwy horror. Jej córeczka miała obawy wstrząśnienia mózgu, więc wezwała pogotowie. Ambulans nie mógł jednak dojechać z powodu remontu drogi. – Boję się pomyśleć, jakby to się mogło skończyć. W karetce córeczka traciła świadomość – wspomina pani Anita. Po zerwaniu asfaltu gliniaste podłoże rozmiękło w czasie deszczu. Na dodatek, jak nam przekazali mieszkańcy, drogę zagradzał sprzęt! – Na zebraniu obiecywano nam, że będziemy mieli dojazd, że mamy się o nic nie martwić. Tymczasem stało się inaczej. W zeszłym tygodniu padał deszcz i zostaliśmy praktycznie odcięci od świata – denerwuje się Edward Reichel, który powiadomił nas o zdarzeniu. Mieszka w jednym z czterech domów, które stoją z dala od centrum Kokoszyc, za klubem Albatros. To tutaj właśnie nie umiała dojechać karetka.
Dariusz Wójcik, kierownik wodzisławskiego pogotowia, potwierdza, że był problem z dojazdem. – Na miejsce pojechał duży ciężki ambulans, który mógł ugrzęznąć w błocie. Na szczęście wszystko dobrze się potoczyło. Dziewczynka trafiła na oddział chirurgii dziecięcej rybnickiego szpitala – powiedział nam Dariusz Wójcik. Sześcioletnia Magda uderzyła się w przedszkolu w głowę. Niebawem źle się poczuła. – W czwartek około godz. 11 zadzwoniłam na pogotowie, niebawem widziałam przez okno, jak karetka minęła naszą drogę. Okazało się, że nie mogą do nas dojechać. Zadzwoniłam na pogotowie jeszcze raz. Prosili, żeby dziecko przynieść do ambulansu, który zatrzymał się u wlotu ulicy, od strony Czyżowic. Na szczęście sąsiedzi podwieźli mnie tam swoim samochodem – relacjonuje mama Magdy. Teraz jest już spokojniejsza, bo dziewczynka wróciła ze szpitala domu.
Niepokój jednak pozostał. – Ciężko tu do nas trafić. Nie ma oznakowanego objazdu. Kurier błądzi, listonosz też woli zostawić awizo w skrzynce u wlotu ulicy. Uważam, że remont jest źle zorganizowany. Może lepiej by było, jakby najpierw zrobili jedną część drogi, a potem drugą. A tak rozkopali całą ulicę niczym się nie przejmując – dodają Anna i Edward Reichelowie. Marek Okularczyk, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Wodzisławiu, dziwi się jak ktoś w powiecie może nie znać objazdu do ulicy Olszyny. Nie widzi sensu umieszczania tablic. – I co na nich napiszemy? Nie da się naprawić drogi czarodziejską różdżką. Utrudnienia są, mogę jednak zapewnić, że najgorsze mamy już za sobą. Teraz z każdym dniem powinno być lepiej, do wakacji postaramy się skończyć prace – pociesza szef PZD.

Komentarze

Dodaj komentarz