Ambitna gra nie wystarczyła Odrze do zdobycia punktów w meczu z liderem / Wacław Troszka
Ambitna gra nie wystarczyła Odrze do zdobycia punktów w meczu z liderem / Wacław Troszka
Zaledwie kilkunastu minut potrzebowali gracze lidera rozgrywek I ligi, by strzelić Odrze Wodzisław cztery gole. Niemal tradycyjnie przed sobotnim meczem w Wodzisławiu sprawy sportowe zeszły na drugi plan. Znów wokół klubu zrobiło się głośno z powodu kolejnego spięcia z władzami miasta.
Zarząd Odry wystąpił do prezydenta Mieczysława Kiecy z wnioskiem o zmianę statusu meczu z ŁKS Łódź z „imprezy masowej podwyższonego ryzyka” na „imprezę niemasową”. Swoją prośbę klubowi działacze argumentowali, powołując się na zakaz organizacji wyjazdów kibiców na mecze rozgrywane poza własnym obiektem. „Z uwagi na brak kibiców gości nadmierna liczba służb ochroniarskich byłaby w tym momencie sytuacją groteskową” – napisali w swoim piśmie działacze Odry. Prośba o zmianę statusu imprezy została odrzucona z zastrzeżeniem, że niewypełnienie umowy spowoduje automatyczne przerwanie imprezy przez policję. Biorąc pod uwagę brak wpływów z tytułu sprzedaży biletów dla kibiców ŁKS-u, koszt podwyższonej liczby ochrony przerósł możliwości finansowe klubu. Aby spotkanie nie zakończyło się walkowerem, rozważana była nawet możliwość rozegrania meczu bez udziału publiczności. Ostatecznie kibice zostali wpuszczeni.
Kiedy w 5. minucie Odra, po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Roberta Cahę, objęła prowadzenie, zanosiło się na sensację. Później jednak w iście bokserskim stylu ŁKS znokautował rywali. W odstępie zaledwie kilkunastu minut łodzianie zdobyli cztery gole, pozbawiając gospodarzy nadziei na osiągnięcie korzystnego rezultatu.
– Bramki straciliśmy głównie z własnej winy. Wszystkie padły po naszych błędach. Dobrze rozegraliśmy kilka sytuacji, jednak kilka sytuacji to nie cały mecz. Graliśmy jak dzieci i jeśli dalej tak będzie, to nie wyobrażam sobie naszych następnych spotkań. Musimy się zmobilizować, by następne mecze tak nie wyglądały – przyznał po meczu Robert Caha.
W przerwie, kiedy losy meczu były przesądzone, grającego z kontuzją Macieja Nalepę zastąpił w bramce debiutant Marcin Musioł. Skapitulował on tylko raz.
Mimo tej porażki Odra nadal zajmuje bezpieczną pozycję w tabeli. Jednak teraz liga nabiera tempa. Już dzisiaj (25 maja) zespół trenera Jarosława Skrobacza czeka arcyważny mecz z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Natomiast w sobotę (28 maja) wodzisławianie na własnym boisku podejmować będą Flotę Świnoujście.

ODRA WODZISŁAW – ŁKS ŁÓDŹ 3:6 (1:5)
Caha 5. (karny) i 90. (karny), Figiel 79. – Mięciel 12., 35. i 50., Woźniczka 13., Bykowski 18., Kosecki 23. (karny).
Odra: Nalepa (46. Musioł) – Tanżyna, Cybulski, Figiel, Jary, Skrobacz, Sobik, Caha, Brzozowski, Sikorski, Nganbe.



Zdaniem trenerów:

Andrzej Pyrdoł (ŁKS): O wyniku w pierwszej połowie zadecydowało przede wszystkim doświadczenie, wiele sytuacji piłkarze sami rozwiązali na boisku. Bardzo cieszę się z naszego zwycięstwa, jednak szkoda mi trenera Skrobacza, któremu tak naprawdę brakuje zawodników.

Jarosław Skrobacz (Odra): Ten mecz mogę określić mianem katastrofy. Stało się to, czego mogliśmy się spodziewać od początku – piłkarze już po prostu nie wytrzymują, przede wszystkim fizycznie, choć z meczu na mecz widać, że ich psychika też nie jest w najlepszym stanie.

Komentarze

Dodaj komentarz