Strażnik już nie pracuje
Jarosław W., który podejrzany jest o spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia, już nie pracuje w straży miejskiej w Rydułtowach. Odszedł za porozumieniem stron. – O wszystkim dowiedzieliśmy się nazajutrz, upewniliśmy się, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce i podjęliśmy odpowiednie kroki. Strażnik ten stracił stanowisko, stracił pracę – mówi komendant Krzysztof Mocarski. Jarosław W. ma 34 lata. Strażnikiem był od pięciu lat. Przypomnijmy, że 8 maja rano spowodował wypadek na ulicy Rybnickiej w Raciborzu. – Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w forda fiestę kierowanego przez mieszkankę Raciborza. Kobieta doznała obrażeń i trafiła do szpitala – relacjonuje mł. asp. Mirosław Szymański, rzecznik prasowy raciborskiej policji.
Jak wynika z ustaleń stróżów prawa, podejrzany o spowodowanie wypadku oddalił się z miejsca zdarzenia. W tym czasie ktoś zadzwonił na komendę, że obok sklepu w Brzeziu widział człowieka z obrażeniami twarzy i w stroju przypominającym mundur policjanta. Funkcjonariusze zabrali go do szpitala, gdzie opatrzono mu rany i pobrano krew do badania na obecność alkoholu. – Mężczyzna używał wulgarnych słów, policjanci musieli wobec niego użyć siły fizycznej. Kiedy się z nim szarpali, ukłuł igłą jednego z nich krzycząc, że jest chory na żółtaczkę. Policjant przeszedł badania i ogromny stres, na szczęście okazało się, że nie było powodów do niepokoju – dodaje Mirosław Szymański. Jak wspomina komendant Mocarski, z byłym już strażnikiem nie było wcześniej problemów.
– Do tej pory nie dotarły do nas dokumenty ani zarzuty w tej sprawie. Bez względu jednak na to, jak rzecz potoczy się dalej, ten człowiek nie ma już tu powrotu. Funkcjonariusz musi być bez zarzutu – dodaje Krzysztof Mocarski. W rydułtowskiej straży miejskiej pozostało obecnie dziewięciu strażników oraz dwóch pracowników, którzy nie noszą mundurów.

Komentarze

Dodaj komentarz