Górnik jedzie do roboty

– Firmy przewozowe są wybierane w przetargach. W kopalni Budryk w Ornontowicach są organizowane co roku. Autobus, który miał wypadek, nie woził naszych górników, tylko pracowników firmy zewnętrznej, która sama dowoziła ich do pracy. Nie chcieli skorzystać z naszego dojazdu. Bo był dla nich za drogi, a my nie możemy narzucić zewnętrznej firmie transportu – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia Budryk.

Specyfika Budryka
W Budryku sytuacja jest specyficzna – jeden z szybów, szósty, oddalony jest o sześć kilometrów od serca kopalni. To właśnie do niego jechali pracownicy firmy, która na zlecenie JSW wykonywała tam robotę.
– Ludzie ci przebierają się w ciuchy robocze, odbijają dyskietkę na terenie kopalni. Potem wsiadają do autobusu i jadą do tego szybu. Później, w tych ciuchach, wracają z szychty tym samym autobusem. Korzystają z łaźni, przebierają się znów na terenie kopalni. Prawda jest więc taka, że trudno, by woził ich jakiś luksusowy, nowy pojazd. Ale nie może też być tak, że górników wiezie złom – słyszymy w JSW.
Rzeczniczka zapewnia, że „swoim” przewoźnikom spółka stawia wysokie wymagania ofertowe.
– Muszą mieć licencję na przewóz osób, a kierowcy muszą mieć badania psychotechniczne i lekarskie uprawniające do prowadzenia autobusów. Nasz przewoźnik jest na liście regularnych przewoźników zgłoszonych do urzędu marszałkowskiego – dodaje rzeczniczka JSW.

Niska cena, niska jakość
Przewozy pracownicze powoli odchodzą do lamusa. Bo górnicy we własnym zakresie dojeżdżają do swoich zakładów pracy. Często skrzykują się i w kilka osób jadą jednym samochodem. Ale ciągle funkcjonują przewozy np. z podgórskich miejscowości, np. z Andrychowa czy z Kęt.
Ale czy wybrane w przetargu firmy gwarantują niezawodność? Rozmawialiśmy z przedstawicielem spółki Zajazd z Rudy Śląskiej, która wykonywała przewozy pracownicze m.in. dla Kompanii Węglowej.
– Dopóki jedynym kryterium w przetargach będzie odgrywała najniższa cena, dopóty wygrywać będą najtańsze oferty. Można mieć najlepszy tabor, najlepszych ludzi, a zlecenia nie dostaniemy. Bo liczy się ekonomia – mówi Józef Żabka z firmy Zajazd.

 


Złom na drodze
Tydzień temu w Ornontowicach autobus wjechał w grupkę dzieci przechodzących po pasach. Kierowca stwierdził, że... nie zadziałały hamulce. Okazało się, że pojazd nie miał ważnych badań technicznych i w ogóle nie powinien wyjeżdżać na drogę. Kilkudziesięcioletni autosan zresztą był w fatalnym stanie technicznym i nadawał się raczej na złom niż do przewozu ludzi... (red)

2

Komentarze

  • zen złomy 06 lipca 2011 20:51przyjedźcie zobaczyc autobusy w kwk rydułtowy , nie wiem jak przechodzą badania techniczne ale to złomy i jeżdżą z górnikami do pszowa na annę i do jankowic a policja to tylko osobówki łapie a tych złomów nie ''widzi''
  • Eterno Vagabundo W 1983 roku, w Międzyzdrojach, ... 03 lipca 2011 09:16 ...z ust Niemca słyszałem takie zdanie: " Wir haben neue, schone Bus, aber die Pole fahren mit alte Klamoten ". I trzeba przyznać ze wstydem, że tak jest do dziś. A przecież górnicy mieli Leylandami do pracy jeździć i video oglądać.

Dodaj komentarz