Rodzina Fiedorów. Przy tylu dzieciach żona i tak nie może iść do pracy / Piotr Sobczak
Rodzina Fiedorów. Przy tylu dzieciach żona i tak nie może iść do pracy / Piotr Sobczak

Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach na początek chce wysłać do roboty 100 żon górników z Jastrzębia.
Tradycyjny model śląskiej rodziny przez całe lata był taki: mąż pracował w kopalni, żona zajmowała się dziećmi i domem. W niektórych środowiskach nadal tak jest. Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach chce to zmienić. Na razie planuje wysłać do roboty 100 pań z Jastrzębia. A docelowo, w ramach projektu Śląskie Wyzwania, chce przeszkolić i pomóc znaleźć zajęcie nawet tysiącowi kobiet! Chodzi o to, by w razie redukcji etatów w kopalni albo w przypadku jakiegoś nieszczęścia rodziny górników nie zostały bez środków do życia. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Każda z kobiet, która zechce skorzystać z projektu, otrzyma wsparcie tzw. asystenta rodzinnego oraz psychologa. Powstaną też specjalne kluby wsparcia, a panie będą mogły wziąć udział w szkoleniach podnoszących ich kwalifikacje.
– Część z nich otrzyma skierowanie na staż, po którym możliwe będzie zatrudnienie – mówi Renata Cius z Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Kiedy ruszy projekt? Jeszcze w tym roku, nieoficjalnie mówi się o wrześniu. Dlaczego na pierwszy ogień wybrano Jastrzębie? – Ponieważ właśnie tam jest największe bezrobocie wśród kobiet z rodzin górniczych – wyjaśnia Renata Cius. W Jastrzębiu uważają, że pomysł jest ciekawy, choć środowiska górnicze podkreślają, że tradycyjny model rodziny już się zmienia. – W młodszych rodzinach kobiety pracują, kształcą się, prowadzą małe biznesy. Niedawno w moim bloku było włamanie. Przyjechała policja. I co się okazało? Nikogo nie było w mieszkaniach! Mężowie na szychcie, dzieci w szkole, żony w pracy – mówi Piotr Szereda, związkowiec z Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Problem jest w rodzinach, w których kobiety nie mają czasu na pracę zarobkową, bo wychowują po kilkoro dzieci. – Mamy dziewięcioro dzieci, mąż pracuje w kopalni Zofiówka. Najmłodsze dziecko idzie do pierwszej klasy, najstarszy syn ma 20 lat. Miał pracę, ale właśnie ją stracił – mówi Joanna Fiedor z Koniakowa. Z jednej pensji ciężko im się żyje, ale pani Joanna nie jest w stanie iść do pracy. – Roboty mam aż nadto. Zwłaszcza że prowadzimy gospodarstwo, które jednak też pozwala jakoś funkcjonować. Hodujemy świnki, są warzywa, owoce, więc dajemy radę – mówi pani Joanna. Ona ma 39 lat, jej mąż 45. Joanna Fiedor boi się o męża, zawsze wygląda, kiedy ma wrócić z szychty. Gdyby go zabrakło, nie wie, jak by sobie poradziła. Podobnie jest we wszystkich wielodzietnych rodzinach górniczych.

 

Czytaj też:
Kobiety do roboty
Model się zmienia

5

Komentarze

  • JORG DO ANONIMA 19 lipca 2011 14:17anonim moze ty sie nadajesz na gliwicka,mało robisz mało wiesz,mało rozumiesz,musisz dużo bułek z masłem zjesc zeby tu pisac,a jesl maasz troch odwagi to sie podpisz
  • gocha wstrząsające... 14 lipca 2011 19:30tak,takw tym roku w miejscu pracy zginęło już więcej urzędasów niż górników...
  • marian błazenada 14 lipca 2011 17:50Gdyby chciały pracować to by poszukały pracy , tylko po co skoro mają się dobrze nie pracując. A jak już praca to coś EXTRA bo do Biedronki robić taka nie pójdzie . Ile kobiet nie jest żoną górnika i szuka pracy, jakoś im nikt nie oferuje pomocy psychologa i asystenta rodzinnego.
  • anonim Po prostu 14 lipca 2011 11:19 Jorg rób dla siebie [ ale nie pod siebie] i to wystarczy, jesteś jednym z tych co myślą że utrzymują cały świat, krok od tego żeby być "gościem " w zakładzie na gliwickiej .
  • JORG gorniczki 14 lipca 2011 10:45TYLE KOBIET W POLSCE MUSI PRACOWAC,MAZ PRACUJE MA 2000,A MAJA 4 DZIECI,GORNIKOM ZAWSZE MALO I MAŁO,KOBIETY SIE ROZLENIWIŁY,DO ROBOTY KOBIETY,KTO NA WAS BEDZIE ROBIŁ?JA NIEMAM ZAMIARU I NIEPISZCIE ZE GÓRNIK MA CIEZKA PRACE,KAZDY MA CIEZKA I NIEBEZPIECZNA

Dodaj komentarz