Kamil Kostecki nie znalazł sposobu na ogranie obrońców Chojniczanki / Arkadiusz Kuta
Kamil Kostecki nie znalazł sposobu na ogranie obrońców Chojniczanki / Arkadiusz Kuta


Nowy szkoleniowiec ROW-u Damian Galeja nie ryzykował. Ustawił swój zespół na wskroś defensywnie z jednym wysuniętym napastnikiem. Był nim pozyskany z LZS Leśnica Marek Gładkowski. Do przerwy taktyka ta zdawała egzamin. Gospodarze próbowali grać z kontry, ale rzadko stwarzali sytuacje strzeleckie pod bramką rywali. Chojniczanka również niczym nie imponowała i wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem. Tymczasem na niespełna cztery minuty przed jej zakończeniem goście przeprowadzili jedną z nielicznych w tym okresie gry swoich akcji ofensywnych. Z prawej strony dośrodkował Paweł Posmyk, a Szymon Kaźmierowski głową pokonał Bartosza Gocyka.
– Utrata gola sprawiła, że po przerwie musieliśmy zagrać inaczej – przyznał po meczu trener Galeja.
Jego podopieczni bliscy doprowadzenia do remisu byli tuż po wznowieniu gry. Po uderzeniu głową Dawida Gajewskiego bramkarz z Chojnic zdołał podpić piłkę, ta odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Później do głosu doszli goście. W 58. minucie gry Gocyk z trudem obronił strzał w długi rów Posmyka. Jednak po rzucie rożnym wykonanym przez Tomasza Parzego nie sięgnął piłki, co wykorzystał zamykający akcję Krystian Pieczara, głową kierując ją do bramki.
Dopiero wówczas gospodarze śmielej zaatakowali. Z wolnego groźnie strzelał Grzegorz Bonk. Po indywidualnej akcji uderzał Jarosław Wieczorek. Nadal jednak konto bramkarza Michała Kołby było czyste. Tymczasem koszmar przeżywał Gocyk. W 80. minucie gry rzut wolny z boku pola karnego egzekwował Marcin Trojanowski. Uderzył na tyle precyzyjnie, że piłka po raz trzeci znalazła drogę do bramki gospodarzy. Chwilę po wznowieniu gry rybniccy kibice doczekali się pierwszego gola dla Energetyka w II lidze. Po wrzutce Jana Janika na raty piłkę w bramce rywali umieścił Wieczorek. Riposta ze strony Chojniczanki była jednak natychmiastowa. Znów świetnym dośrodkowaniem popisał się Posmyk, a swojego drugiego gola w tym meczu (tym razem głową) zdobył Trojanowski.
– W poprzednim sezonie ani razu nie udało na się strzelić czterech goli w jednym meczu. Teraz ta sztuka powiodła się już na inaugurację sezonu – cieszył się Grzegorz Kapica, trener Chojniczanki.
Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę, bowiem w 89. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Janik.

2

Komentarze

  • rybniczanka no jak 24 lipca 2011 14:41nie ma byc klęski jak niektórzy przyszli z Odry Wodzisław a czy tam błyszczeli??
  • vvv klęska 24 lipca 2011 12:51to jest klęska!, zobaczymy co dalej.

Dodaj komentarz