Slalom między samolotami
Auta najeżdżały już na stalową linę wyciągarki, która właśnie wynosiła szybowiec do góry. Obawiamy się tragedii – biją na alarm w aeroklubie.
Niewielka grupa kierowców omija modernizowany odcinek ul. Żorskiej, przejeżdżając przez płytę lotniska w Rybniku Gotartowicach. Józef Stachura, dyrektor Aeroklubu ROW, zwrócił się do urzędu miasta. Chce, by pomógł mu on wprowadzić zakaz ruchu na terenie lotniska. Jego zdaniem brak wyobraźni może w końcu doprowadzić do poważnego wypadku i nieszczęścia. – Zmotoryzowani nie respektują ustawionych przez nas tablic, zakazujących wjazdu na płytę lotniska i, by zaoszczędzić kilka minut, narażają na szwank zdrowie i życie swoje oraz innych. Wjeżdżają na płytę, nie wiedząc, co się dzieje w powietrzu. Szybowce podchodzą przecież do lądowania bardzo cicho, więc kierowcy na ogół ich ani nie widzą, ani nie słyszą, a szybownik nie jest w stanie poderwać szybowca w górę i podejść do lądowania po raz drugi – mówi Józef Stachura.
Były już przypadki, że samochody najeżdżały na stalową linę wyciągarki, która właśnie wynosiła szybowiec do góry, a w jednym z aut zgasł silnik w momencie najechania na tę linę. Na szczęście pracownik zdążył wyłączyć urządzenie. – Do ludzi nic nie dociera. Niektórzy, by ominąć kolumnę samochodów stojących na Żorskiej, wjeżdżają tu i jeżdżą slalomem między stojącymi na płycie szybowcami – mówi Józef Stachura. Dyrektor Aeroklubu zwraca uwagę, że właścicielem lotniska jest miasto. Gdyby urząd ustawił tu odpowiednie znaki, kierowców łamiących zakazy mogłaby karać policja i straż miejska, ale na przeszkodzie mogą stanąć względy formalne. Polne trakty okalające lotnisko od wschodu, zachodu i południa trudno bowiem uznać za drogi publiczne.
Decyzje mają zapaść po wizji lokalnej urzędników w terenie. Niewykluczone jednak, że najprostszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem będzie zamknięcie polnych dróg, z których kierowcy zjeżdżają na płytę lotniska. Można by tam np. ustawić zagradzające je słupki.

Komentarze

Dodaj komentarz