Grzegorz W. trafi do szpitala, nie do więzienia
Grzegorz W. nie odpowie za ojcobójstwo, ale trafi na leczenie psychiatryczne na oddziale zamkniętym. Być może w rybnickim psychiatryku.
3 sierpnia sprawa szokującego zabójstwa byłego wiceministra Eugeniusza Wróbla znalazła swój sądowy finał. Sąd okręgowy, mając opinię drugiego zespołu biegłych z Wrocławia, którzy też uznali Grzegorza W. za niepoczytalnego, zdecydował o umorzeniu postępowania i wysłaniu ojcobójcy na detencję, czyli leczenie na zamkniętym oddziale psychiatrycznym. – Druga opinia była praktycznie identyczna jak pierwsza, co ucina spekulacje na temat rzetelności opinii wystawionej przez biegłych z Rybnika – podkreśla Jacek Sławik, prokurator rejonowy.
Teraz specjalna komisja zdecyduje, do jakiego ośrodka trafi Grzegorz W., który za namową biegłych zgodził się leczyć od razu. Po rozprawie przewieziono go na oddział psychiatryczny przy Areszcie Śledczym we Wrocławiu. Gdy już rozpocznie się detencja, biegli psychiatrzy będą go badali nie rzadziej niż co pół roku i informowali o wynikach sąd, bo tylko on może zdecydować o zakończeniu leczenia i zwolnieniu Grzegorza W. Komisja zdecyduje też, czy w jego przypadku konieczny jest podstawowy, wzmocniony czy maksymalny rodzaj zabezpieczeń. Najbliższy oddział o maksymalnych zabezpieczeniach jest w Branicach. W Rybniku są tylko cztery oddziały o zabezpieczeniach podstawowych i jeden o wzmocnionych.
W praktyce niepoczytalni przestępcy trafiają często tam, gdzie jest miejsce. Jak mówi Cezary Lepiarczyk, psychiatra i biegły sądowy z Rybnika, takie osoby z reguły najpierw są umieszczane na oddziałach o zabezpieczeniach maksymalnych, a po podleczeniu przenoszone na oddziały o zabezpieczeniach wzmocnionych. Mogą je np. odwiedzać bliscy, jeśli nie zakłóca to terapii. Na oddziałach o wzmocnionych zabezpieczeniach odwiedziny odbywają się w monitorowanym pomieszczeniu. Kontakt z bliskimi może mieć (choć nie zawsze) zbawienny wpływ na pacjenta. Z tego względu komisja stara się, by poszczególni podsądni trafiali do placówek leżących jak najbliżej ich miejsca zamieszkania, choć nie zawsze jest to możliwe.
– Bez względu na to, co ci ludzie zrobili, to nasi pacjenci. Nie jesteśmy po to, by ich linczować, ale ich leczyć – mówi Cezary Lepiarczyk. Obecnie na detencji w Rybniku przebywa ponad 230 pacjentów, którzy dopuścili się m.in. pobić, gwałtów czy zabójstw. Ci ostatni przebywają na oddziale IX o wzmocnionych zabezpieczeniach, gdzie jest pełne obłożenie: 45 łóżek i 45 osób. – To nie żadne Alcatraz, ale normalny oddział szpitalny – mówi psychiatra Joachim Hansel, który w rybnickim szpitalu przepracował blisko 20 lat. Był w zespole biegłych, którzy badali słynnego gangstera Krakowiaka. Badał też m.in. Zdzisława Ł., który na zlecenie Krakowiaka dokonywał zabójstw. Według jego opinii był w pełni poczytalny i mógł stanąć przed sądem. Pacjenci przebywający na detencji są leczeni przede wszystkim farmakologicznie, ale stosuje się również terapię psychiatryczno-psychologiczną.
Ile trwa detencja? – Wszystko zależy od tego, czy mamy do czynienia z przewlekłą chorobą psychiczną, czy np. z tzw. epizodem psychotycznym. Dawno temu miałem na oddziale człowieka, który zamordował nożem lubiane ciotkę i kuzynkę. Okazało się, że była to chwilowa psychoza będąca wynikiem spożycia alkoholu, ale takie przypadki są rzadkie – wspomina Joachim Hansel. Jak mówi Cezary Lepiarczyk, detencja może trwać całymi latami. – Na moim oddziale od 12 lat przebywa pacjent, który nękał sąsiadów. Cudowne ozdrowienia zdarzają się tylko w filmach, a w przypadku pacjentów, którzy dopuścili się zbrodni, nasze rokowania są szczególnie ostrożne – dodaje.
1

Komentarze

  • Sąsiad KRAJ PATOLOGI ! 11 sierpnia 2011 20:33Robienie sobie kpiny z wymiaru sprawiedliwości oraz psychiatrii . Jestem ciekaw jaka była by reakcja gdyby tej zbrodni dokonała inna osoba urodzona "piętro niżej ." ! TAK JAK IDIOTYZMEM JEST PISANIE EUGENIUSZA WRÓBLA ZABIŁ SYN GRZEGORZ W, a może to był przybrany ojciec a syna z "ojcem" łączy tylko przez przypadek pierwsza litera alfabetu?

Dodaj komentarz