Wielu mieszkańcom dzielnicy przeszkadzają wyścigi motocrossowe, które odbywają się na dzikim torze wytyczonym przez pasjonatów tego sportu.
Powstał on na nieużytkach w rejonie przedłużenia ul. Poligonowej. Zbierają się tu miłośnicy crossowych motocykli niemal z całego regionu, gdyż trasa jest idealna do ścigania się po wertepach.
– Kiedyś w miejscu tym znajdowało się dzikie wysypisko śmieci. Motocrossowcy sami uprzątnęli teren i zbudowali tor. Właśnie z tego powodu mam co do nich mieszane uczucia. Z jednej strony wiele osób domaga się przepędzenia tych ludzi, bo silniki rzeczywiście pracują strasznie głośno i zakłócają spokój mieszkańców. Dotyczy to głównie górników, którzy śpią w dzień, a nocą pracują w kopalniach. Z drugiej, uporządkowali potwornie kiedyś zaniedbany teren i motocross przyciągnął sporo młodzieży, która nie musi włóczyć się bez sensu po mieście. W tym sporze pełnię funkcję rozjemcy – zauważa Zygmunt Kula, szef zarządu dzielnicy.
Udało się doprowadzić do porozumienia. Motocrossowcy mogą korzystać z toru kilka godzin w środę oraz do południa w niedzielę. Nie wszyscy przestrzegają jednak niepisanej umowy. Nie pomogły zafoliowane informacje o terminach i godzinach, gdy można jeździć po torze, które przygotowała i rozwiesiła zdyscyplinowana grupa motocrossowców. Część właścicieli maszyn przyjeżdża do Kłokocina kiedy tylko ma ochotę, nasiliło się to w wakacje.
– Jeśli dalej będą ignorowali porozumienie, muszą liczyć się z naszą reakcją – zapowiada Zygmunt Kula. Najpewniej zostaną wezwani mundurowi, którzy mogą ukarać niesfornych jeźdźców mandatem.
Komentarze