Tak katastrofalnego sezonu nie było od lat – przyznają w MOSiR-ze. Chłodne i deszczowe lato sprawiło, że rybnickie kąpieliska są pod kreską. Kiedy pada deszcz, na kąpielisko Ruda nie przychodzi nikt! A kąpieliska nie można zamknąć, bo sezon trwa do końca sierpnia. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który zarządza Rudą, już liczy straty. - W bardzo dobrym sezonie, kiedy na kąpielisko przychodziło 4-5 tysięcy osób, Ruda przynosiła nawet 250 tysięcy złotych dochodu z samych biletów – mówi Janusz Taranczewski, wicedyrektor MOSiR-u. Ile będzie teraz? - Znacznie mniej, na razie nie robiliśmy zestawienia – słyszymy w ośrodku.
MOSiR próbuje oszczędzać. Kiedy pada deszcz, redukuje liczbę ratowników. I tak zamiast dziesięciu-dwunastu jest ich tylko dwóch. - Nie możemy zrezygnować w ogóle z ratowników, bo jednak basen jest czynny. Tyle, że nikt nie przychodzi – mówi Janusz Taranczewski.
Teoretycznie wypoczywających mogą przyciągać boiska i inne atrakcje Rudy, ale kiedy jest zimno, to i tak gości jest niewielu.
Ale nie jest dobrze nawet w upalne dni. Bo rybniczanie coraz częściej wybierają inne ośrodki, uważając, że Ruda jest przestarzała i lata świetności już dawno ma za sobą. Jeździmy więc do Jastrzębia, Żor czy do Wodzisławia. Przekonaliśmy się też do basenu w dzielnicy Chwałowice, który jest bardziej kameralny.
Tymczasem kąpielisko Ruda wymaga pilnego remontu. Prace miały ruszyć jesienią przyszłego roku. Nie wiadomo, czy fatalna kondycja finansowa nie opóźni modernizacji.
- MOSiR jest jednostką miejską, więc wszystkie wpływy wędrują do kasy miasta. Pieniądze na remont też będą pochodziły z miejskiej kasy – tłumaczy Janusz Taranczewski.
Komentarze