Policja pod nadzorem prokuratury sprawdza okoliczności śmierci 33-letniego spadochroniarza z Orzesza, który w sobotę późnym popołudniem stracił życie na skutek wypadku na lotnisku Aeroklubu ROW w Rybniku Gotartowicach. Spadł na ziemię z dużej wysokości, bo prawdopodobnie nie otworzył mu się spadochron. Do tragedii doszło w trakcie skoków parami z pułapu 2500 m. Pogotowie zabrało go z licznymi złamaniami i prawdopodobnie obrażeniami wewnętrznymi. Zmarł w szpitalu. Nie był nowicjuszem, zanotował wcześniej ok. 70 udanych skoków. Przyczyny tragedii bada także Komisja Wypadków Lotniczych.
Komentarze