Dlaczego nie ma u nas szkół imienia hrabiego Arco z Gorzyc czy też Otto Sterna z Żor? Dlaczego nasze szkoły noszą imiona bohaterów z Wilna czy Warszawy? Dawid Prochasek ze Skrbeńska, jeden z najmłodszych radnych powiatu wodzisławskiego, jako jedyny sprzeciwił się nadaniu Zespołowi Szkół Technicznych w Wodzisławiu imienia rotmistrza Witolda Pileckiego. – Dlaczego to ma być urodzony w północnej Rosji, a wychowany w Wilnie żołnierz Wojska Polskiego, więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz, powstaniec warszawski? Przecież mamy tutaj naszych, równie znakomitych bohaterów – argumentował.
Jak wiadomo, imię szkoły nadaje organ prowadzący na wspólny wniosek rady pedagogicznej, samorządu uczniowskiego i rady rodziców. Ostatecznie akceptują go powiatowi radni. Na ostatnim posiedzeniu komisji oświaty dyskutowano na ten temat. Dlaczego patronem śląskiej, technicznej szkoły ma być wojskowy z Wilna, a nie na przykład urodzony w Żorach, wybitny fizyk Otto Stern, laureat Nagrody Nobla, czy też chociażby Kurt Adler, urodzony w Königshütte (obecnie Chorzów) również laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii?
Dawid Prochasek zaproponował także na patronkę urodzoną w Katowicach Marię Goeppert-Mayer, jedną z zaledwie dwóch kobiet, które otrzymały Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki, obok Marii Skłodowskiej-Curie. – Dlaczego wstydzimy się urodzonych na naszej ziemi wybitnych ludzi? Dlaczego wiedzy o nich nie przekazujemy naszym dzieciom i traktujemy ją jako gorszą, wstydliwą i zapomnianą? – pytał.
Na patrona wodzisławskiej szkoły zaproponował także bliskiego sercu mieszkańcom Gorzyc Georga Wilhelma Alexandera Grafa von Arco – wybitnego naukowca i pioniera w dziedzinie radiotelegrafii i radiofonii w Niemczech. Ten człowiek, który się urodził w Gorzycach, tutaj miał swoją rodzinę, jest bardziej znany w Berlinie, niż w swoim rodzinnym regionie.
– Żeby już pominąć nazwiska kojarzące się z kulturowością Niemiec zaproponowałbym na patrona szkoły chociażby Henryka Sławika z Jastrzębia Szerokiej. To też powstaniec, tyle że śląski, nie warszawski. Również działał w konspiracji, również był więźniem obozu koncentracyjnego, tyle że w Mauthausen, gdzie zmarł – mówi Dawid Prochasek.
Jak mówi, szanuje wybór środowiska szkoły, tym niemniej uważa, że nie jest on najlepszy, gdyż w naszym regionie nie brakuje osób równie mocno zasłużonych.
Komentarze