Zielona szkoła z poślizgiem


Sabina S., matka trzecioklasisty, który miał w piątek 23 maja wyjechać na dwa tygodnie do Ustki, razem z pozostałymi rodzicami została zaproszona na 17.15 na „spotkanie wyjaśniające” do urzędu gminy. Ostatecznie, pomimo że organizacją zielonej szkoły w tym roku szkolnym po raz pierwszy zajął się urząd gminy, spotkanie odbyło się w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Lyskach. Zdezorientowani i sfrustrowani rodzice, którzy od miesięcy wpłacali w ratach większą część kosztów pobytu dzieci nad morzem, z trudem zachowywali spokój.- Czterysta złotych! - gorączkuje się Sabina S. - Wpłacałam od ubiegłego roku w ratach po 50 złotych. Dla mnie to niemała kwota, choć mam na utrzymaniu tylko dwoje dzieci. A co mają powiedzieć rodzice trójki albo czwórki dzieci?!Koszt dwutygodniowej zielonej szkoły dla jednego dziecka wynosił 620 zł. Rodzice wpłacali po 400 zł, 70 zł „kieszonkowego” dla każdego trzecioklasisty wyłożył urząd gminy, a po 150 zł dołożył Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jeśli pomnożyć 620 zł razy 107 dzieci, otrzymuje się niebagatelną sumę 66 340 zł.Wyjazd przygotowywany był właściwie od początku roku szkolnego. Dlaczego na niespełna dzień przed planowaną podróżą nagle okazało się, że jechać nie można? Wszystko miał wyjaśnić przedstawiciel firmy Alladyn z Rybnika, która wygrała przetarg na organizację tego wypoczynku. Sabina S. mówi, że wyjaśnienia, jakimi poczęstowano rodziców, tylko jeszcze bardziej ich zdezorientowały. Po pierwsze, wyjaśniający nie przedstawił się, dopóki ktoś nie zwrócił mu uwagi, że mimo wszystko obecni chcieliby przynajmniej wiedzieć, z kim mają do czynienia. Zdaniem Sabiny S. współwłaściciel Alladyna, Alfred Smolorz, nie wzbudzał wyglądem zaufania.Jej syn już od tygodnia żył wyjazdem do Ustki; przymierzał T-shirt z nadrukowaną nazwą szkoły i specjalną żółtą czapeczkę, dzięki którym grupa dzieciaków z lyseckiej szkoły miała się nad morzem odróżniać od innych.Według Alfreda Smolorza wyjazd do domu wczasowego Włókniarz w Ustce należało odwołać ze względu na przeprowadzany tam remont.- Jaki remont?! - dziwi się Sabina S. - Przecież od pół roku było wiadomo, że nasze dzieci mają przyjechać 23 maja!W sali gimnastycznej panował taki gwar, że prawie nie było słychać przemawiających. Współwłaściciel Alladyna zaproponował, żeby wysłać dzieci do innego domu wczasowego, konkretnie do Niezapominajki. Jej właścicielka zgodziła się na tydzień przyjąć dzieci za darmo.- Za jakie darmo?! - krzyczeli rodzice. - Co się stało z wszystkimi tymi pieniędzmi, które zostały wpłacone?!Podniosły się również głosy, że nie należało wpłacać właścicielowi domu wczasowego Włókniarz całej kwoty przed wyjazdem dzieci. Zazwyczaj płaci się za usługę po jej wykonaniu.- Przecież w dzisiejszych czasach takie firmy turystyczne zabiegają o klientów! - argumentuje jedna z matek. - Kto to widział, żeby wpłacać im z góry! I to całą kwotę!Rozsierdzeni rodzice zaczęli domagać się wyjaśnień od osoby odpowiedzialnej za cały ten skandal. Alfred Smolorz powiedział, że współwłaściciel Alladyna dostał zawału i jest w szpitalu w Orzepowicach. Nie ma możliwości skontaktowania się z nim. Na głosy z sali, że być może sprawą powinien zainteresować się prokurator, pani radca prawny Urzędu Gminy Lyski powiedziała, że rodzice mogliby się oczywiście sądzić z firmą Alladyn, jednak takie sprawy trwają zazwyczaj około dwóch lat i nawet w razie pewnej wygranej trudno byłoby odzyskać pieniądze. Lepiej więc będzie skorzystać z oferty zastępczej, proponowanej przez Alladyna, i wysłać dzieci do Niezapominajki. Alfred Smolorz zapewniał, że są w niej odpowiednie warunki. Mającym wątpliwości radził skontaktować się z rodzicami grupy dzieci z Golejowa, która również miała pojechać do Włókniarza, a ostatecznie od tygodnia zakwaterowana była w Niezapominajce. W głowach zgromadzonych rodziców zaczęło kiełkować pytanie: dlaczego nie powiadomiono ich o zmianie kwatery wcześniej, skoro już od tygodnia firmie Alladyn wiadomo było, że grupy dzieci z Golejowa nie można było zakwaterować we Włókniarzu? Poza tym nie rozwiązano również problemu opłaty za pobyt dzieci w Niezapominajce. Zdaniem rodziców pieniądze, które miał dostać Włókniarz, można było po prostu wpłacić na konto Niezapominajki. Odpowiedzialny z ramienia urzędu gminy kierownik Głównego Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli w Lyskach Bogusław Adamczyk odczytał faks z Włókniarza potwierdzający rezerwację; to jednak wcale nie uspokoiło rodziców. W głowach mieli mętlik. Emocje brały górę. W końcu w sali gimnastycznej pojawił się wójt Gminy Lyski Grzegorz Gryt. Zapewnił, że sprawa zostanie załatwiona. Postanowiono, że jeszcze tego wieczoru Bogusław Adamczyk wraz z delegacją rodziców pojedzie do Ustki, żeby sprawdzić stan obiektu Niezapominajka.Stare przysłowie mówi, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Ruszam więc do jednej z pań, które przez kilka miesięcy zbierały opłaty na wyjazd. Pokazuje mi potwierdzenia wszystkich wpłat do banku i potwierdzenie wpłaty uzbieranej kwoty z Banku Spółdzielczego na konto środków specjalnych szkoły w Lyskach z 15 maja.- Wie pani, ja tego zupełnie nie rozumiem - rozkłada bezradnie ręce. - To przechodzi moje pojęcie. Ja rozliczyłam się z każdego grosza, dosłownie, wypisywałam na przykład końcówkę jakiejś kwoty w wysokości pięćdziesiąt dziewięć groszy... Nie mam żadnych studiów, a tam przecież pewnie same magistry, i tutaj chodzi o takie duże pieniądze, za tyle dzieci, i te pieniądze jakoś znikły? A jeśli nie znikły, to gdzie są? Czemu na spotkaniu w sali gimnastycznej była mowa, że właścicielka Niezapominajki może przyjąć nasze dzieci za darmo? Przecież myśmy wpłacili całą potrzebną kwotę! Czemu Alladyn nie może przelać tej kwoty do Niezapominajki, jeśli we Włókniarzu jest remont?Uznaję, że najlepiej będzie, że o całej sprawie porozmawiam z wójtem.- Dzieci pojadą - uspokaja mnie. - W niedzielę o 5:20 rano firma Drobisz podstawi trzy autobusy do kontroli policyjnej, a o szóstej wyjazd.Dopytuję się o delegację z kierownikiem Głównego Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli na czele i o warunki w Niezapominajce. Okazuje się, że dzieci mimo wszystko pojadą do Włókniarza!- Jak to?- Delegacja pojechała, sprawdziła, i ostatecznie zdecydowała, że jednak warunki we Włókniarzu są wystarczająco dobre.Wójt roztacza wokół siebie aurę bezproblemowości. Jest uśmiechnięty i wygląda na to, że chętnie odpowiedziałby na więcej pytań, gdyby tylko nie musiał już iść. Mimo wszystko pytam o przetarg, dzięki któremu firma Alladyn zyskała organizację zielonej szkoły.- No cóż, ustawa o zamówieniach publicznych nie jest doskonała - wójt rozkłada ręce. - Wygrywa najtańszy, a nie najlepszy.Dzwonię do Alladyna.- Chciałabym dowiedzieć się czegoś na temat wyjazdu stu siedmiorga dzieci z gminy Lyski na zieloną szkołę do domu wczasowego Włókniarz.- Dzieci jadą w niedzielę.- Podobno był tam remont?- Dzieci jadą w niedzielę rano.- Przepraszam, a z kim rozmawiam?- Bogdan Warchoł.- Kim pan jest w firmie Alladyn?- Współwłaścicielem.Na końcu języka mam pytanie, czy tym współwłaścicielem, który rzekomo dostał zawału i leży w szpitalu w Orzepowicach w stanie niepozwalającym na rozmowy. Ważniejsza jednak wydaje mi się sprawa remontu we Włókniarzu. Czy w końcu był jakiś remont, czy go nie było? A jeśli był, ale w granicach niezmuszających właściciela do odwołania pobytu dzieci z gminy Lyski, czemu podnoszono raban i dezorientowano rodziców, dzieci, szkołę i urząd gminy?- Pojechała delegacja, doszli tam na miejscu do konsensusu i tylko tyle mogę pani powiedzieć.- Kto z kim doszedł do konsensusu i a propos czego?- A ja już pani podziękuję za pytania! - syczy do słuchawki Bogdan Warchoł.Rzucił słuchawką.Rodzice bez przerwy wspominają spotkanie w sali gimnastycznej. Wciąż są rozdrażnieni. Jeden ze starszych uczestników spotkania zauważył na końcu, że rodzice nie usłyszeli nawet od organizatorów słowa „przepraszam”. Nagrodzono go brawami. Ktoś z wisielczym humorem stwierdził, że Alladyn to „czysty Bin Ladyn.Dzieci wyjechały do Ustki w niedzielę, 25 maja, punktualnie o szóstej rano. Przed wyjazdem policja sprawdziła stan techniczny trzech autobusów i trzeźwość kierowców. Autobusy dotarły nad morze szczęśliwie.

Komentarze

Dodaj komentarz