20032208
20032208


Prace ruszą z początkiem czerwca. Rozbudowana kanalizacja dociąży gruntownie zmodernizowaną w 2000 roku oczyszczalnię ścieków w Orzepowicach (wykorzystywaną obecnie w 67 proc.), a jednym z najważniejszych efektów będzie poprawa jakości wód rzeki Rudy i Zalewu Rybnickiego. W samym Rybniku projekt obejmuje 17 dzielnic. Dziś jest tu 167 km kanalizacji, do końca 2007 roku powstanie kolejnych 540 km.I etap przedsięwzięcia obejmuje trzy dzielnice: Golejów, Zamysłów i Kamień, gdzie powstanie w sumie 94,5 km sieci kanalizacyjnej. Do przetargu na jej budowę zorganizowanego przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji stanęło siedem firm, w tym dwie niemieckie i jedna turecka. Rozpiętość zaproponowanych cen była zaskakująca: od 11,5 do 22 mln euro. Zwyciężyła ostatecznie doświadczona Hydrobudowa Śląsk z Katowic, ale przynajmniej 50 proc. robót mają wykonać firmy zrzeszone w konsorcjum, które zawiązało się pod auspicjami Izby Przemysłowo-Handlowej Rybnickiego Okręgu Przemysłowego. Zrzesza 20 różnych firm: 16 z Rybnika, po dwie z Żor i Wodzisławia. Liderem konsorcjum jest rybnicki Erbud.- Firmy, które tworzą konsorcjum, musiały sobie zdać sprawę, że konieczne jest spełnienie określonych warunków, stąd taka, a nie inna ich liczba. Pozostałe podmioty z różnych względów tych warunków nie były w stanie spełnić, ale mogą przecież wystąpić w roli podwykonawców. Mamy zebrane informacje o zasobach ludzkich i sprzęcie, jakim dysponują poszczególne firmy. Niewykluczone, że znajdzie się praca dla kogoś, kto dysponuje np. tylko koparką. By wykluczyć dumping, ceny będą jednakowe dla wszystkich. Najważniejsze, że Hydrobudowa, jako generalny wykonawca, idzie nam mocno na rękę. Dostać zlecenie na robotę to dziś dla firmy wielki sukces, ale wykonać ją tak, żeby bez zastrzeżeń została odebrana, to często jak wygrana w totolotka - przekonuje Andrzej Żylak, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Rybnickiego Okręgu Przemysłowego.Prezes Hydrobudowy Śląsk Józef Tomolik zapowiada, że jego firma zatrudni przy budowie kanalizacji ok. 50 osób.Pierwszy etap inwestycji realizują formalnie rybnickie „wodociągi”, które w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju zaciągnęły poręczony w 50 proc. przez miasto kredyt w wysokości 16,7 mln euro. Będą go spłacać do 2016 roku.- Nadzieje są wielorakie. Przede wszystkim miasto zostanie skanalizowane i osiągniemy efekt ekologiczny - cieszy się prezydent Rybnika Adam Fudali. - Ale tak na dobrą sprawę nie jest to żadna rewelacja, to w końcu podstawowa infrastruktura, którą w XXI wieku miasto musi posiadać. Z ogromem pracy, jaki jest do wykonania, wiąże się również nadzieja na nowe miejsca pracy. Jestem świadom wielorakich zagrożeń, jakie w trakcie realizacji tej inwestycji mogą wystąpić, dziś trudno nawet wszystkie zdefiniować. Procedury są skomplikowane, a w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska, w Ministerstwie Finansów czy w Ministerstwie Ochrony Środowiska realizacją programu ISPA będą się zajmować osoby, które siłą rzeczy robią to po raz pierwszy. Ale ze spotkań z przedstawicielami tych instytucji, a także z przedstawicielami innych miast, które otrzymują pomoc w ramach programu ISPA, wiem również, że nasze miasto jest bardzo wysoko oceniane, że cieszymy się opinią samorządu, który bardzo dobrze tym projektem zarządza. To daje również nadzieje na przyszłość, że będziemy mieli w mieście zespół ludzi, który po zakończeniu tego przedsięwzięcia rozpocznie następne. Wszystko zależy oczywiście od ludzi. By pozyskać bardzo dobrego fachowca, trzeba mu dobrze zapłacić, a jako samorządowcy jesteśmy w tej kwestii ograniczeni przepisami. Jeśli znajdziemy fachowca, który zdobędzie dla miasta dodatkowe fundusze zewnętrzne, to może zarabiać 100 proc. więcej od prezydenta, bo to i tak się nam opłaci.Na wniosek Rady Europy oraz komisji ds. samorządu i rolnictwa Rybnikowi przyznano dyplom europejski - wyróżnienie, które prezydent Fudali odbierze w Brukseli w końcu czerwca, w czasie uroczystego posiedzenia Rady Europy.W ramach inwestycji powstaną główne ciągi, przepompownie i tzw. przykanaliki, do których będą podłączane kolejne domostwa. Budowa przyłącza, która kosztuje przeciętnie ok. 1000 zł, to już zadanie dla ich właścicieli. Miasto nikogo nie może zmusić do przyłączenia się do kanalizacji, pozostaje siła argumentów.- Na pewno wielu rodzinom żyje się ciężko i każdej wydawanej złotówce przyglądają się dwa razy. Ale najważniejszy argument to rachunek ekonomiczny: skoro koszt wywozu zawartości szamba jest trzykrotnie większy od opłat za ścieki trafiające do kanalizacji, to nie ma o czym dyskutować. Powstanie specjalny zespół, który będzie pomagać i doradzać mieszkańcom. Będziemy się spotykać z mieszkańcami całych dzielnic, ale i poszczególnych ulic, i tłumaczyć, co i jak najlepiej zrobić. Będziemy również proponować preferencyjne kredyty, których udzielają banki - zapewnia prezydent Fudali.Mieszkańcy dzielą się teraz na dwie grupy: tych, którzy korzystają już z dobrodziejstw kanalizacji, i tych, których domostwa jeszcze do kanalizacji podłączone nie są. Ci pierwsi obawiają się, że niemałe koszty epokowej inwestycji znajdą swoje odbicie w cenach wody i wysokości opłat za ścieki.Jak zapewnia prezydent, w umowie podpisanej przez PWiK z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju znalazł się zapis mówiący, że obciążenia wynikające ze spłaty kredytu (główne należności i odsetki) nie mogą być przerzucane na cenę wody. - Efekt ekonomiczny przyniesie rozbudowa kanalizacji. Im więcej domostw się do niej podłączy, tym więcej będzie ścieków i tym tańsze będzie funkcjonowanie zmodernizowanej gruntownie oczyszczalni. Wszystkim się to opłaci - dodaje prezydent.- Zaciągnięty przez nas kredyt nie będzie miał wpływu na cenę wody i będzie miał tylko niewielki wpływ na wysokość opłat za odbiór ścieków - mówi prezes PWiK Janusz Karwot. - Zamierzamy iść mieszkańcom na rękę i stosować różne promocje, tak jak obecnie w dzielnicy Wielopole. Tam, jeśli ktoś zgłosi nam do końca września wykonanie przyłącza, za jego odbiór nie będziemy pobierać żadnych opłat. Od dłuższego czasu staramy się ograniczyć koszty naszego przedsiębiorstwa, do czego zmusza nas m.in. nasz kredytodawca Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Na dziś średni miesięczny rachunek za wodę i ścieki wynosi 55 zł, co stanowi niewielką w gruncie rzeczy część budżetu przeciętnej rodziny.Zaangażowany przez prezydenta miasta Janusz Koper, były wiceprezydent Żor, pełniący funkcję szef biura projektu, najbardziej obawia się rozbudowanych procedur związanych z wykorzystaniem unijnej dotacji. - Skala przedsięwzięcia powoduje określone trudności natury technicznej, ale tych się nie boję, bo wiemy, jak je pokonać. Gorzej z uzgodnieniami z wieloma instytucjami, które w tym łańcuszku powiązań mają do dorzucenia swoje trzy grosze. Wiele będzie zależeć np. od urzędników, którzy będą się zajmować konkretnymi procedurami. Nam zależy na przyspieszeniu. Jeśli na zatwierdzenie jakiegoś dokumentu urzędnik ma 30 dni, to będziemy chcieli, by zrobił to w ciągu 14. Ta gigantyczna inwestycja spowoduje wiele utrudnień komunikacyjnych. Rybnik nie ma kompletnej obwodnicy i jest mocno obciążony ruchem. Choć rozkopiemy całe miasto, musi ono normalnie funkcjonować - mówi Janusz Koper.- Ludzie chcą mieć kanalizację. Pamiętamy czyste strumienie i stawy, ale to my je zanieczyściliśmy. Dewastacja środowiska naturalnego jest bardzo widoczna, a szkoda, bo Kamień to chyba najładniejsza dzielnica Rybnika. Apele o niewylewanie zawartości szamb np. na łąki nie wystarczą. Ludzie chcą mieć kanalizację, ale do wielu z nich jeszcze nie dotarło, że jej budowa wiąże się z określonymi kosztami i uciążliwościami. Co innego deklarować chęć przyłączenia do kanalizacji, a co innego potem wydać pieniądze i przekopać zadbany, przydomowy ogródek - zauważa Ewa Podolska, przewodnicząca rady dzielnicy Kamień.

Komentarze

Dodaj komentarz