Są powody do zmartwień
Kibice Startu Pietrowice Wielkie mają z każdym tygodniem coraz więcej zmartwień. Zespół, który w 2008 roku awansował do ligi okręgowej i przez pierwsze dwa sezony zajmował wysokie miejsca w tabeli, złapał obecnie zadyszkę i coraz częściej typowany jest do roli outsidera rozgrywek.
Już końcówka poprzedniego sezonu pokazała, że drużyna przestała być monolitem, a piłkarzom chyba przeszła już ochota na grę i często nie stawiali się w pełnym składzie na boisku. Nic więc dziwnego, że na osiem ostatnich spotkań w zeszłym sezonie piłkarze z Pietrowic przegrali aż siedem i zajęli ostatecznie 12. miejsce w tabeli. Przerwa wakacyjna i okres przygotowawczy miały uzdrowić sytuację, lecz tarcia w drużynie były zbyt silne. W trakcie meczu kontrolnego z zespołem z Krzanowic przy stanie 0:4 (choć trwała jeszcze pierwsza połowa) doszło wręcz do bójki między piłkarzami Startu. Spotkanie przerwano a jeden z piłkarzy z krwawiącym nosem opuszczał plac gry. Sprawca incydentu wkrótce co prawda pożegnał się z drużyną, lecz niesmak pozostał. Zespół opuściło także wielu innych ważnych graczy, a w ich miejsce pojawili się zawodnicy z rozwiązanej drużyny rezerw.
Pierwsze kolejki obecnego sezonu potwierdziły, że celem będzie walka o utrzymanie. Drużyna Startu po dziewięciu kolejkach zajmuje z dorobkiem 6 punktów dopiero 15. miejsce,. I nawet zwycięstwa z Jednością Jejkowice i Rafako Racibórz nie dają na dzień dzisiejszy podstaw by być optymistą. Kibice Startu otwarcie już mówią, że tylko cud lub rewolucja kadrowa mogą klub uratować. Główną zaś winę upatrują w tym, że w drużynie grało zbyt wielu piłkarzy spoza miejscowości, a nawet spoza regionu.
- Przyjeżdżali tu dla pieniędzy, po kilkanaście kilometrów, a jak zaczęły się zaległości i pieniędzy zaczęło być coraz mniej, to najzwyczajniej się obrazili. Wtedy zaczęły się schody – tłumaczy jeden z kibiców.
Jan Staniek, prezes Startu tłumaczy, że faktycznie wielu zawodników zrezygnowało z dalszych dojazdów: - Przed sezonem odeszło od nas dziewięciu piłkarzy, głównie tych mieszkających najdalej, w okolicach Jastrzębia-Zdroju. Wybrali grę w tamtejszych klubach. Obecnie dopiero się zgrywamy. Ale wzmocnimy drużynę w przerwie zimowej i będziemy w rundzie wiosennej ostro walczyć o pierwszą dziesiątkę.
Kłopot Pietrowic nie jest wyjątkiem, z podobnymi problemami kadrowymi boryka się większość klubów z małych miejscowości czy wręcz wiosek, gdzie nie ma możliwości budowy silnego składu opierając się tylko na miejscowych. Najbliższe mecze pokażą, czy problemy te uda się wreszcie przezwyciężyć i jakie są szanse na zatrzymanie ligi okręgowej w Pietrowicach.

Komentarze

Dodaj komentarz