20032401
20032401


Treść oświadczenia trafiła do przewodniczącego rady miasta Wojciecha Franka, radnych SLD i prezydenta Mariana Janeckiego. Jego autor od kilku lat zabiega o możliwość zbudowania na działce Lokatora przy ul. Podhalańskiej hipermarketu. Pieniądze z jej sprzedaży miałyby zakończyć ciągnący się długo proces likwidacji zarządzanej przez S. Bienerta spółki. W swoim oświadczeniu ujawnił on rzekome ustalenia, jakie poczynił z władzami miasta Roman Jakubowski, przewodniczący stowarzyszenia Lewiatan, reprezentującego jastrzębskie środowisko handlowe. W lutym obaj panowie spotkali się w hotelu Dąbrówka. Tam Jakubowski przedstawił Bienertowi koncepcję, w myśl której teren Lokatora miałoby wykupić miasto za pieniądze uzyskane ze sprzedaży terenu przy ul. Wodzisławskiej. Warunkiem przeprowadzenia tej operacji miała być rezygnacja prokurenta Lokatora z lansowania budowy hipermarketu przy ul. Podhalańskiej.„Stwierdził przy tym, że sprawę tę ma załatwioną z prezydentem miasta oraz jastrzębskimi radnymi z klubu SLD, którym po naszym spotkaniu wyjaśni, jak mają głosować w sprawie ulicy Wodzisławskiej. Wskazywał też, że stale są prowadzone przez niego rozmowy z szefami największych sieci handlowych w Polsce, od których otrzymał zapewnienie, że wykupią nieruchomość przy ul. Wodzisławskiej, jak tylko on, prezes Roman Jakubowski, wpłynie na władze miasta oraz klub radnych SLD (...), by te zablokowały inwestycje sklepów wielkopowierzchniowych przy ul. Podhalańskiej oraz w tzw. strefie centrum. Na poparcie swoich słów zapewnił mnie, że nie będzie blokował budowy supermarketu przy ul. Wodzisławskiej i załatwi, poprzez swoje wpływy w klubie SLD, pozytywne głosowanie na lutowej sesji rady miasta” - czytamy w oświadczeniu S. Bienerta.- Propozycję pana Jakubowskiego przyjąłem do wiadomości, ale nie akceptowałem jej. Nie wierzyłem, że stoją za nią podmioty władzy publicznej. Dowiedziałem się, że pan Jakubowski w rozmowach powołuje się na rzekome porozumienie, jakie zawarł ze mną. Dlatego zdecydowałem się upublicznić tę sprawę. Nie chcę, by ktoś posądzał mnie o prowadzenie rozmów dotyczących przeznaczenia jakichkolwiek środków publicznych na moją rzecz lub osób i firm, które reprezentuję - mówi S. Bienert.Jego oświadczenie okazało się być przysłowiowym kijem wsadzonym w mrowisko. W trakcie majowej sesji rady miasta prezydent M. Janecki poinformował, że zamierza jego treść skierować do prokuratury.- Na początku ubiegłego tygodnia złożyłem doniesienie do prokuratury. Myślę, że ta wyjaśni, na ile informacje zawarte w oświadczeniu pana Bienerta są prawdziwe. Pan Jakubowski przedstawił mi lansowaną przez grupę handlowców koncepcję zawierającą m.in. pomysł z wykupem nieruchomości Lokatora za pieniądze uzyskane ze sprzedaży terenów przy ul. Wodzisławskiej. Moim zdaniem jest ona nierealna. Po pierwsze obszar po byłych szybach kopalni Moszczenica jest własnością spółki prawa handlowego, jaką jest Strefa Aktywności Gospodarczej. Sprzedaż tej działki zasili więc budżet spółki, a nie miasta. Po drugie miasto nie ma żadnego interesu w zakupie działki przy ul. Podhalańskiej. Jest wiele nieruchomości, które wystawiamy na sprzedaż i nie znajdują one inwestorów. Nie wiem, po co mielibyśmy kupować nieruchomość od Lokatora - mówi prezydent.Od układów dotyczących obrotów nieruchomością Lokatora odcinają się też radni SLD.- Radni SLD nie uczestniczyli w żadnych rozmowach z lokalnymi przedsiębiorcami i przedstawicielami sieci handlowych zainteresowanych wejściem do miasta. Na posiedzeniu klubu, w trakcie którego analizowaliśmy projekty uchwał dotyczących lokalizacji dużych obiektów handlowych, nie rozważaliśmy ewentualnych metod pozyskania przez miasto gruntów położonych przy ul. Podhalańskiej należących do Lokatora. Po zapoznaniu się ze wszystkimi opracowaniami i wynikami sondażu OBOP obrazującymi nastroje społeczne i wpływ dużego obiektu handlowego na sytuację w mieście podjęliśmy decyzję o sprzeciwieniu się budowie hipermarketu przy ul. Podhalańskiej, Rybnickiej i w centrum. Dostrzegając zainteresowanie części społeczeństwa ulokowaniem takiego obiektu w Jastrzębiu, uznaliśmy, że najlepszym dla niego miejscem będą obrzeża miasta, czyli nieruchomość przy ul. Wodzisławskiej. Dlatego w lutym zagłosowaliśmy za przyjęciem uchwały dopuszczającej budowę dużego sklepu na tej działce. Obecność pana Jakubowskiego na posiedzeniu klubu nie powinna nikogo dziwić. Jest on członkiem SLD i ekspertem w sprawach gospodarczych miejskiego zarządu partii. O pomyśle wykupu nieruchomości należącej do Lokatora za pieniądze uzyskane ze sprzedaży terenu przy ul. Wodzisławskiej nic nie wiedzieliśmy. Jesteśmy zaskoczeni treścią oświadczenia pana Bienerta, ponieważ o jego rzekomych rozmowach z panem Jakubowskim nie mieliśmy żadnych informacji. Odbieramy je jako atak polityczny na nasz klub - mówi Jarosław Ligas, przewodniczący klubu radnych SLD.Najbardziej zbulwersowany zawartością pisma S. Bienerta jest R. Jakubowski. Przyznaje, że spotkał się z prokurentem Lokatora, jednak nie składał mu żadnej propozycji. - Jedyną prawdziwą informacją w tym piśmie jest to, że doszło do mojego spotkania z panem Bienertem. W lutym środowisko jastrzębskich kupców upoważniło mnie do zaprezentowania wypracowanej przez nas wspólnie koncepcji funkcjonowania handlu w mieście na lata 2003-2010. Kilka dni później spotkałem się z prezydentem Janeckim i przedstawiłem mu nasz plan. Pozostałe rewelacje zawarte w oświadczeniu są insynuacjami i nie zamierzam ich komentować. Poprosiłem prezydenta o złożenie doniesienia do prokuratury. Jeżeli będzie trzeba, przedstawię stosowne dokumenty i świadków - mówi R. Jakubowski.Jako dowód swojej niewinności pokazuje pismo, jakie 7 lutego br. złożył na ręce przewodniczącego rady miasta. Zawiera ono propozycje organizacji handlu w mieście wypracowane przez lokalne środowisko kupieckie. Jednym z czterech proponowanych władzom miasta wskazań jest „zagospodarowanie terenów nabytych od Lokatora przy ul. Podhalańskiej na centrum rekreacyjno-rozrywkowe, finansowane przez inwestorów zewnętrznych oraz środkami unijnymi”. Na zakończenie tego pisma czytamy: „Nasze propozycje są poparte dołączonymi do niniejszego pisma deklaracjami dużej grupy przedsiębiorców, którzy poprzez wkład finansowy i osobiste zaangażowanie gotowi są wspierać wdrażanie proponowanych koncepcji. Pomyślne załatwienie przedstawionych przez nas propozycji zależy jednak od ich zaakceptowania przez władze miasta, a optymalne, poparte społeczną aprobatą rozwiązanie omawianych zagadnień powinno stanowić nasz wspólny interes”.Teraz prokuratura musi zbadać, czy kupcy nie zagalopowali się w obronie swoich interesów.

Komentarze

Dodaj komentarz