20032413
20032413


Wiosną br. miały ruszyć regularne kursy pociągu ze stacji w Rudach do Stodół. Plany szły dalej - Towarzystwo Miłośników Górnośląskiej Kolejki Wąskotorowej Rud Wielkich, licząc na wsparcie rybnickich samorządowców, chciało rozbudować szlak w stronę ośrodka jeździeckiego w Stodołach. Póki co nic z tego nie wyszło. By wyjaśnić dlaczego, trzeba cofnąć się do października ubiegłego roku. Wówczas to TMGKW otwarło odcinek Rudy - Rybnik Stodoły. Przygotowania trwały rok i pochłonęły około 400 tys. zł. 25 października wyruszył w tę trasę pociąg - pierwszy po dziesięciu latach od likwidacji wąskotorówki. Wydarzenie nagłośniliśmy na łamach „Nowin”, by przestrzec kierowców, że znów po torach przecinających ul. Rudzką w Rybniku jeździ pociąg. Wiadomość zelektryzowała również rybnicką policję, która wraz z urzędnikiem wydziału komunikacji Urzędu Miasta w Rybniku i prezesem TMGKW Januszem Gieruckim dokonała lustracji przejazdu kolejowego. Policja uznała, że przejazd funkcjonuje niezgodnie z prawem. Ustawiony krzyż św. Andrzeja nie był wystarczającym zabezpieczeniem.- W prawidłowo oznakowanym, niestrzeżonym przejeździe kolejowym pod krzyżem musi być znak stopu. Przed torowiskiem w odległości około 150-300 metrów musi być znak ostrzegający o przejeździe. Ponadto powinien być też znak ograniczenia prędkości dla maszynisty w lokomotywie - mówi kom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji.Prezes Gierucki tłumaczył, że nie zmieniono organizacji ruchu w tym miejscu, tylko odtworzono obowiązującą przed likwidacją wąskotorówki. Niemniej policja poleciła usunąć znaki, by nie wprowadzały kierowców w błąd, i zabroniła przejazdu przez ulicę. Jednocześnie poinformowano prezesa, że kursy pociągami będzie można wznowić dopiero po opracowaniu projektu organizacji ruchu przez właściciela torowiska, czyli zamiejscowy Wydział Kolei Dojazdowych w Bytomiu. Taki projekt musi być pozytywnie zaopiniowany przez wydział komunikacji rybnickiego magistratu i śląską komendę wojewódzką policji (jako że ul. Rudzka jest drogą wojewódzką) i następnie złożony w rybnickim magistracie. Jeszcze w ub.r. do Bytomia poszły pisma w tej sprawie i jak dotąd zostały bez odpowiedzi.- Opracowanie takiego projektu kosztuje około 10 tys. zł. Nawet gdybyśmy mieli to sfinansować, nie zrobimy tego, bo nas nie stać. Poza tym już nam specjalnie nie zależy na rozbudowywaniu linii w Rybniku, bo widzimy, że władze miasta, o ile jeszcze przed ubiegłorocznymi wyborami deklarowały pomoc, to potem jakby o nas zapomniały. Co innego samorządowcy z gminy Pilchowice. Oni są bardzo chętni do współpracy, dlatego będziemy ciągnąć szlak w kierunku tej gminy - mówią pracownicy skansenu wąskotorówki w Rudach, którego gospodarzem jest TMGKW.Prezydent Rybnika Adam Fudali nie zgadza się z sugestią, że zapomniał o wąskotorówce. Mówi, że miasto pomagało towarzystwu w pisaniu projektu rozbudowy linii kolei wąskotorowej, o którego dofinansowanie zwrócono się do Unii Europejskiej.- Jeżeli projekt zostanie pozytywnie rozpatrzony, na pewno włączymy się z całą logistyką w jego wdrażanie, choć w granicach Rybnika znajduje się tylko 200 metrów torów. Tylko ten odcinek jesteśmy w stanie dofinansować. Nie możemy inwestować w coś, co nie wchodzi do majątku gminy Rybnik.Pociągi jeżdżą w stronę Stodół, ale zatrzymują się przed ulicą Rudzką. Kierowcy nie muszą więc obawiać się, że przetnie im drogę ciuchcia.Towarzystwo zbiera teraz materiały do budowy toru: bocznice, szyny, całe przęsła. Spodziewa się, że z robotą ruszy w przyszłym roku. Trwa też odbudowa siedmiokilometrowego odcinka kolejki wąskotorowej Racibórz Markowice - Szymocice.Sen z oczu miłośnikom wąskotorówki spędzają złodzieje szyn, którzy skradli około 200 metrów z odcinka od Stanicy do gospodarstwa agroturystycznego. Nie chcąc dopuścić do dalszych grabieży, rozmontowali cały tamtejszy odcinek i pociąg dojeżdża tylko do stacji w Stanicy.Rozrasta się za to tabor kolejowy. Skansen pozyskał lokomotywę spalinową WLS 150 z 1962 r. Ze złomowiska odratowano i przywrócono do sprawności WLS 75 z 1967 r., pracującą w Zakładach Metalurgicznych „Silesia” w Lipinach. Ponadto z Bytomia pozyskano pięć wagonów turystycznych, Elektrownia Chorzów przekazała dziewięć węglarek. Prawdziwym unikatem jest ponadstuletni wagon towarowy do transportu m.in. węgla. To jeden z pierwszych wagonów tego typu jeżdżących na Górnym Śląsku. Skansen oczekuje już na nowe maszyny - mają to być m.in. lokomotywy rumuńskie i parowozy.

Komentarze

Dodaj komentarz