20032415
20032415


Andrzej Markowiak kilka razy publicznie skrytykował sposób wykorzystania zamku, m.in. na sesjach powiatowej i miejskiej. Powiedział, że wiele zabytków zostało zniszczonych podczas II wojny światowej i obowiązkiem wszystkich jest ochrona tego, co przetrwało do dziś z dziedzictwa przodków:- Jako prezydent miasta podjąłem kilka radykalnych decyzji, może wykraczających nawet poza moje uprawnienia, aby ten zamek przywrócić mieszkańcom na tyle, na ile było to możliwe. Odbyło się tu wiele ważnych uroczystości religijnych, publicznych. Liczyłem, że pan starosta jako człowiek przez historię ukształtowany zdecyduje, by piwo przestało odgrywać wiodącą rolę. Byłem w kilku tego typu obiektach (też częściowo zrujnowanych) w Europie i nigdzie nie spotkałem się z sytuacją, żeby taki zabytek służył przede wszystkim jako pijalnia piwa i publiczna toaleta.Poprzedni starosta raciborski Marek Bugdol, do którego odnoszą się słowa posła, pozostawił je bez komentarza. Biesiady zamkowe, choć przeważnie grają na nich zespoły disco-polo, przyjęły się wśród mieszkańców, którzy, zwłaszcza w pogodne dni, tłumnie odwiedzają dziedziniec. Nie zgadzają się z opinią parlamentarzysty.- Imprezy, owszem, może i urągają temu szczególnemu miejscu, ale dzięki nim raciborzanie zobaczyli, jak zamek wygląda od wewnątrz, bo wcześniej w ogóle tu nie zaglądali. Dobrze, że biesiady się odbywają, bez nich Racibórz byłby martwy. W mieście nie ma innych imprez w weekendy. Poza tym oferta biesiad jest atrakcyjna, ostatnio śpiewał Krzysztof Krawczyk, w ub.r. występowali m.in. Jerzy Kryszak i Andrzej Grabowski - mówi student z Raciborza.Zamek jest administrowany przez powiat raciborski. Ubiegłego roku starostwo ogłosiło konkurs na prowadzenie działalności kulturalno-rozrywkowej na dziedzińcu. Wygrała go spółka Makrom, która była jedynym chętnym, jej oferta spełniała jednak warunki stawiane dla uczestników konkursu. Firma podpisała ze starostwem długoterminową umowę, zobowiązując się m.in. do zagospodarowania dziedzińca i utrzymania porządku i czystości podczas użytkowania obiektu. Starostwo zastrzegło sobie prawo do rozwiązania umowy w razie niedotrzymania jej warunków przez organizatora imprez.- Zdarzały się sytuacje, że ludzie załatwiali potrzeby fizjologiczne w miejscach nieodpowiednich, chociaż mieli do dyspozycji toalety. Nie jest to jednak powód do zabronienia sprzedaży piwa, z czego zysk służy m.in. organizowaniu biesiad na zamku. Uzgodniliśmy z właścicielem Makromu szczegóły dotyczące obecnego sezonu imprez i myślę, że wszystko będzie w porządku. Biesiady przyjęły się i nie ma powodu, by z nich rezygnować - mówi wicestarosta Adam Hajduk.Problem rozwiąże się sam, kiedy ludzie nabędą nawyk korzystania z toalety. Obsikując zamkowe mury, sami wystawiają sobie świadectwo. Dlaczego z ich powodu karać wszystkich? Co do zarzutu posła o prymitywną rozrywkę... Rzeczywiście, kto jak kto, ale parlamentarzyści to osoby gustujące w kulturze na wysokim poziomie. Wystarczy zobaczyć fragment dowolnego posiedzenia Sejmu.

Komentarze

Dodaj komentarz