Zachować czujność


- Kontrolujemy te akweny w porozumieniu z WOPR-em średnio co kilka dni. W ciągu lata jest to łącznie kilkadziesiąt kontroli.- No właśnie. Przyjeżdża patrol straży miejskiej np. na Ostróg w Raciborzu czy jakikolwiek inny podobny akwen w regionie. Na brzegu dwa tysiące ludzi. Wypoczywają całe rodziny. W wodzie kolejnych kilkaset osób. I co - strażnik ma wyciągnąć bloczek i każdemu po kolei wypisywać wniosek do sądu grodzkiego o wymierzenie grzywny?- Dlatego kontrole są przeprowadzane, ale sama egzekucja bardzo trudna. W zeszłym roku w ramach akcji „Bezpieczne wakacje” przeprowadziliśmy 60 kontroli, z czego było tylko pięć wniosków do sądu o ukaranie. Wszystkie sprawy toczą się do dziś. Poza tym samo karanie może przynieść więcej szkody niż pożytku dla kąpiących się. W momencie kiedy staralibyśmy się coś wyegzekwować, oni w popłochu mogliby zacząć uciekać do wody - jeszcze się potopią, a w najlepszym przypadku mogą zrobić sobie jakąś krzywdę. Dlatego nasze interwencje będą ograniczały się do pouczania ludzi, że kąpiel w miejscu niedozwolonym jest łamaniem prawa i że robią to na własną odpowiedzialność.- Ludzi może to nie przekonać. Nie wszystkich stać na rodzinny wypoczynek na basenie, nie zawsze też z powodu tłoku jest to przyjemny sposób spędzania czasu. Co więc Pana zdaniem należałoby zrobić, by wszyscy byli zadowoleni?- Myślę, że najlepszym i najprostszym rozwiązaniem sytuacji byłoby przeznaczyć jakieś środki dla WOPR-u, który jest zobligowany do zapewnienia bezpieczeństwa osobom pływającym i kąpiącym się. WOPR mógłby przygotować przynajmniej prowizoryczne kąpieliska. Nadto my podczas pogadanek w szkołach mówimy dzieciom, jak należy się zachowywać w wakacje, gdzie można się kąpać, na co należy zwracać uwagę. Wiadomo, że na kąpieliskach strzeżonych są ratownicy, punkt medyczny, więc łatwiej o pomoc w razie jakiejś kontuzji.- Czy często dochodzi do wypadków na dzikich kąpieliskach?- Z tego, co wiem, to w ostatnim czasie w Raciborzu nie było takiego zdarzenia.- W ub.r. w zbiorniku Pniowiec w Rybniku utopił się mężczyzna. O tej tragedii było głośno, jednak po pewnym czasie ludzka czujność staje się przytępiona. Efekt - zaledwie kilka dni temu w tym samym akwenie topiło się czteroletnie dziecko.- Na pewno wypadek otrzeźwia ludzi, którzy byli jego świadkami lub ewentualnie słyszeli o nim, ale w momencie, kiedy temperatura powietrza przekracza 30 stopni, jakby zapominają o tym zdarzeniu i chętnie wybierają się na darmowe, choć niebezpieczne kąpielisko.- Poza tym ktoś może sobie tłumaczyć: no tak, tamten się utopił, bo nie potrafił pływać. Ja nie mam z tym kłopotów, więc nic złego mi się nie stanie.- Każdy szuka sobie wytłumaczenia. Trzeba pamiętać, że nie tylko umiejętność pływania jest przyczyną czyjegoś utonięcia. Na zakazanych akwenach dno zmienia się bardzo szybko. W ubiegłym roku w danym miejscu mogła być pięciometrowa głębia, a teraz zaledwie metrowa. Ktoś, nie wiedząc o tym, skoczy na główkę, złamie kręgosłup i zostanie kaleką do końca życia.

Komentarze

Dodaj komentarz