20032609
20032609


Przetargi na otworzenie na rynku dwóch ogródków piwnych wygrała firma Markom z Raciborza. Jej właściciel Roman Makulik, zgodnie z podpisaną z miastem umową, miał na dzierżawionym fragmencie głównego placu miasta uruchomić działalność z początkiem maja. Umowa wygasała w razie nieotwarcia ogródków do miesiąca. I tak się stało - nadszedł czerwiec. Choć dzierżawca poczynił pewne przygotowania, ogródków dalej nie było. Umowa wygasła. Minęły kolejne dwa tygodnie, a na rynku dalej nic się nie działo. Do naszej redakcji zgłosił się wyraźnie rozżalony właściciel jednego z rydułtowskich lokali:- Pomyślałem, że trochę zarobię tego lata, dam miastu zarobić i zacznę sprzedawać piwo w „ogródku” na rynku. Mam koncesję, chcę płacić miastu dolę, a i rydułtowianie byliby zadowoleni. Poszedłem więc do urzędu miasta, złożyłem stosowne papiery i... czekałem. Nie wiedziałem o tym, że aby móc sprzedawać piwo na rynku, trzeba posmarować. Mam wtykę w urzędzie, no i dowiedziałem się, że ktoś z Raciborza dał łapówkę, aby wygrać z wszystkimi rydułtowskimi barmanami. Nie wierzyłem. Doszło do przetargu, oczy mi się otwarły. Wygrał facet z Raciborza...Burmistrz Rydułtów Alfred Sikora oburza się na zarzut o nieczystym rozstrzygnięciu przetargu:- Nie było wielu ofert, raptem dwie lub trzy. Wybraliśmy firmę Makrom, bo przedstawiła najlepsze warunki. Zaproponowała, oprócz samych ogródków, również program artystyczny. Jest to sprawdzony kontrahent. W ubiegłym roku organizował Dni Rydułtów, w tym roku prowadzi biesiady rodzinne w raciborskim zamku, które cieszą się dużym powodzeniem wśród mieszkańców.Pozostaje sprawa niewywiązania się firmy z umowy. Nasz informator twierdzi, powołując się na przepisy, że jeśli ktoś wygra przetarg na świadczenie usług i nie wywiąże się z przetargu, do dwóch tygodni ogłaszany jest nowy przetarg. W Rydułtowach tego jednak nie zrobiono. Burmistrz powiedział, że choć umowa z firmą Makrom wygasła, to jej właściciel wciąż deklarował chęć prowadzenia ogródków, więc nie było prawnej konieczności ogłaszania nowego przetargu. Miasto mogło zawrzeć ze zwycięzcą przetargu nową umowę.- Oczywiście właściciel zapłacił w maju za dzierżawę powierzchni na rynku. Nie uruchomił działalności, bo miał kłopoty z sanepidem. Uparł się na lanie piwa do szklanek, co widocznie obwarowane jest koniecznością spełnienia dodatkowych wymogów. Szklanki trzeba myć, wodę odprowadzić. Wszędzie w ogródkach piwo leje się do plastikowych kubków, jeżeli on wybrał szkło, powinien wcześniej o tym pomyśleć. Tak mamy kilka tygodni zwłoki. Mieszkańcy się denerwują, ja też, atakują mnie oferenci z Rydułtów, którzy chcieliby prowadzić ogródki - mówi burmistrz.Władzom Rydułtów zależało na firmie Makrom, gdyż uważają, że jej właściciel ma opanowaną działalność rozrywkową. Firma miała już przyznaną koncesję na sprzedaż alkoholu, ale dostałaby ją dopiero po przedstawieniu zezwolenia sanepidu. Sam Roman Makulik tak tłumaczy, dlaczego zdecydował się na szkło:- Jeśli zaczniemy lać w jednorazówkach, nie będę miał szans konkurować z lokalami, które znajdują się w okolicy. Poza tym piwo lepiej smakuje ze szklanego naczynia niż z plastiku.Według deklaracji Makulika ogródki piwne na rydułtowskim rynku miały zacząć funkcjonować w Boże Ciało. Tak się jednak nie stało. Zastępca burmistrza Henryk Niesporek mówił wówczas, że ostateczny termin, jaki miasto daje firmie Makrom, to weekend 21-22.06. Jeśli ogródki się nie pojawią, miasto zrezygnuje z usług pana Makulika, a prowadzenie ogródków przyzna dwóm oferentom, którzy przegrali przetarg. Weekend minął, na rynku wciąż nie leje się piwo.

Komentarze

Dodaj komentarz