700 zł na rękę – takie głodowe pensje dostają niektórzy pracownicy administracyjno-obsługowi w szkołach.
Wielu nie może liczyć nawet na najniższą krajową (1386 zł), ponieważ są zatrudnieni w niepełnym wymiarze. – W 2005 roku zarabiałam 1427 zł i teraz nie mam ani grosza więcej. Wszystko drożeje, a my nie możemy liczyć na żadną podwyżkę! – mówi jedna z kobiet. Pan Stanisław miał kiedyś firmę budowlaną, ale z powodu kłopotów ze zdrowiem musiał ją zamknąć. Znalazł pracę w szkole jako woźny. Zarabia 1000 zł. – Jest to upokarzające, ale co mam robić? W moim wieku nie znajdę już innej pracy – mówi rozgoryczony. Maria Tkocz, prezes wodzisławskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, zaapelowała do radnych oraz do prezydenta o minimalne podniesienie zarobków tych ludzi.
– Walczymy już nie o podwyżkę, ale o rewaloryzację pensji o stopień inflacji, pokazujemy tragiczną sytuację tych pracowników. Obecnie dochodzi nawet do takich absurdów, że kobieta z 30-letnim stażem zarabia mniej niż osoba nowo zatrudniona. Problem nie jest nowy, bo narasta od lat – mówiła Maria Tkocz na sesji. Niestety, gminy szukają oszczędności w szkołach najczęściej kosztem konserwatorów, sprzątaczek, kucharek czy woźnych. Dają im minimalne uposażenia i straszą jeszcze wynajęciem zewnętrznych firm, co ponoć miałoby być tańsze. Maria Tkocz ostrzega przed takimi kalkulacjami. – Ci pracownicy są w szkołach potrzebni, bez nich te placówki nie mogłyby funkcjonować, mimo to przez cały czas żyją w napięciu i strachu przed zwolnieniem – dodaje Maria Tkocz.
Poparł ją radny Ryszard Zalewski, który zauważył, że miasto jest wprawdzie w ciężkiej sytuacji finansowej, ale nie można w taki sposób traktować pracowników obsługi szkół. – Każdy człowiek ma prawo do godziwego wynagrodzenia. Trzeba tak gospodarować pieniędzmi, żeby ci ludzie nie cierpieli – mówi radny Zalewski. Władze miasta stawiają sprawę jasno: mieszkańcy zablokowali likwidację szkół, na utrzymanie których nie ma pieniędzy, teraz nie ma co liczyć na poprawę zarobków pracowników obsługi. Niewiele lepsza sytuacja jest w Rybniku, gdzie średnie wynagrodzenie tej grupy pracowników kształtuje się na poziomie 1731,67 zł brutto. W roku 2010 było to 1681,08 zł brutto. Wtedy jednak wliczono 10 proc. premii regulaminowej do wynagrodzenia zasadniczego, co zaskutkowało podwyżką.
Dodatkowo w czerwcu prezydent przeznaczył po 430 zł brutto jednorazowej nagrody na etat kalkulacyjny. – Od 18 stycznia 2000 roku wynagrodzenia pracowników administracyjno-obsługowych w placówkach oświatowych, które prowadzi miasto, reguluje układ zbiorowy. Pensje są też uzależnione od budżetu na dany rok, a ostatecznie od decyzji dyrektora placówki, czyli pracodawcy – wyjaśnia Lucyna Tyl, rzecznik prasowa rybnickiego magistratu.
Komentarze