20032703
20032703


1 lipca minęło 12 lat od dnia, gdy rozpoczął pracę w policji. Najpierw trafił do drogówki, potem przez osiem lat był dzielnicowym w Niewiadomiu. Od jesieni 2001 roku pracuje w komisariacie na Nowinach jako dzielnicowy Śródmieścia. Jego rewir rozciąga się od pl. Wolności w stronę ul. Kościuszki i bazyliki św. Antoniego i obejmuje m.in. dworzec PKP. To trudny teren, gdzie występuje duża rotacja ludzi. Często grasują tu kieszonkowcy, którzy w sklepach, na zatłoczonym dworcu autobusowym czy w przychodniach lekarskich szukają łatwego łupu.- Dobry dzielnicowy powinien wiedzieć, gdzie mieszkają największe gagatki i z jakimi problemami borykają się mieszkańcy jego dzielnicy. To, co najbardziej mnie interesuje, to praca z ludźmi i rozwiązywanie wciąż nowych problemów - podkreśla.Przed ślubem namiętnie łowił ryby. Teraz najbardziej interesują go komputery, a właściwie ich wnętrzności, tzw. kości. - Gdy komputer stoi już poskręcany, przestaje mnie interesować - mówi krótko.Jak podkreśla, najbardziej jest dumny ze swego 12-letniego syna Mateusza. Ma szóstkę z informatyki i uwielbia gry strategiczne. Ze znalezieniem wspólnego języka nie mają więc żadnych problemów. Najlepszy śląski dzielnicowy rzadko ogląda telewizję, za to dużo czyta, bo od sensacyjnych filmów woli sensacyjne książki.Po wygraniu eliminacji zorganizowanych w macierzystej komendzie już w roli jej reprezentanta pojechał na konkurs wojewódzki, składający się z trzech części: teoretycznej, praktycznej i strzelania. Po teście, w którym znalazły się pytania dotyczące m.in. praw człowieka i pierwszej pomocy, przyszła kolej na egzamin praktyczny, czyli scenkę symulacyjną. Musiał uporać się ze sklepowym złodziejem, który na dodatek okazał się narkomanem. W pracy nie zdarzyło mu się jeszcze użyć broni, ale strzela szybko i celnie. W Katowicach na osiem strzałów osiem razy trafił w sylwetkę bandziora i okazał się bezkonkurencyjny. W październiku wystąpi w ogólnopolskim finale konkursu na najlepszego dzielnicowego. Jedno nie ulega wątpliwości, że gdyby przyznawano punkty za nazwisko, z pewnością otrzymałby ich komplet, bo nie dość, że ładnie brzmi, to jeszcze budzi respekt.- Wpada w ucho i łatwo je zapamiętać. Może właśnie dzięki niemu wiele osób mnie kojarzy i pamięta - mówi o swym nazwisku Dariusz Pieron.

Komentarze

Dodaj komentarz