Litościwy Łazarz


Postępowanie zakończone sformułowaniem aktu oskarżenia prowadziła Prokuratura Rejonowa w Raciborzu. Wszczęła je na wniosek departamentu kontroli zlikwidowanej ŚRKCh, który wpłynął do prokuratury 12.02 br. Kasa chorych dołączyła do wniosku komplet dokumentów z wynikami kontroli lecznicy przeprowadzonej pod koniec ub.r. Na tej dokumentacji opierało się postępowanie prokuratorskie. Udowodniono, że od 13.01 do 31.10.2002 r. w lecznicy wykonano 46 niezakontraktowanych zabiegów. Stanisław P. fałszował następnie tak dokumenty, by wynikało z nich, że zrobił inne zabiegi, na które już miał podpisane kontrakty. Przykładowo wycięto śliniankę, ale wykazano operację tarczycy. Właściciel lecznicy przedkładał potem spreparowaną dokumentację kasie chorych do rozliczenia i ta zwracała mu koszty. Należy w tym miejscu dodać, że w lecznicy nie fałszowano kart pacjentów i wpisywano do nich dokładnie te zabiegi, które zostały wykonane. Na tym właściciel lecznicy wpadł. Kontrolerzy kasy chorych porównali bowiem sprawozdania z wykonania kontraktów z dokumentacją znajdującą się w zakładzie opieki zdrowotnej i łatwo wyłapali rozbieżności.- W sumie zarzucamy oskarżonemu poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej do wysokości 31 060 zł - mówi Janusz Smaga, prokurator rejonowy w Raciborzu.Stanisław P. przyznał się do takiego rozliczania wykonanych zabiegów z kasą chorych. Podczas przesłuchania tłumaczył, że działał w interesie pacjentów, którym nie chciał odmawiać wykonania konkretnej usługi tylko dlatego, że nie miał na nią podpisanego kontraktu z kasą chorych. Stanisław P. utrzymywał, że to raczej ŚRKCh ma niedoskonały system rozliczania usług.- Oskarżony zapominał jednak, że postępował niezgodnie z umową, naruszając tym samym przepisy. Nie można bowiem żądać pieniędzy za coś, czego nie było w kontrakcie. Prawda jest taka, że gdyby wykazywał w sprawozdaniu zabiegi rzeczywiście wykonane, kasa nie zapłaciłaby mu za nie. Oczywiście nikt mu nie zabraniał wykonywania tych zabiegów, ale zapłaty powinien domagać się prywatnie od pacjentów - mówi prokurator Janusz Smaga.Kasa chorych odzyskała swoją stratę, wpisując ją do rozliczenia z lecznicą za wykonanie kontraktów w kolejnych miesiącach. Szkoda została więc naprawiona.Dziś lecznica już nie istnieje. Jej właściciel do końca czerwca br. pełnił też obowiązki zastępcy dyrektora ds. medycznych Szpitala Rejonowego w Raciborzu. Startował nawet w konkursie na objęcie tego stanowiska na stałe. W głosowaniu komisji konkursowej zyskał przewagę nad kontrkandydatem, jednak niewystarczającą. Konkurs został unieważniony przez organizatora - starostwo powiatowe, które zapowiedziało przeprowadzenie nowego. Stanisław P. już w nim nie wystartował. Poszedł na urlop. Szpital tymczasem od 1 lipca ma nowego pełniącego obowiązki dyrektora ds. medycznych. Jest nim Zbigniew Wierciński, którego powołał dyrektor szpitala Wojciech Krzyżek do czasu rozstrzygnięcia nowego konkursu. Z kolei Stanisław P. znalazł zatrudnienie jako zastępca ordynatora chirurgii w szpitalu w Głubczycach

Komentarze

Dodaj komentarz