20033001
20033001


Nie tak dawno, bo w marcu, Robert T. zawiadomił prokuraturę o tym, że 30-letnia księgowa Małgorzata S. ukradła z kasy organizacji 33 tys. złotych. Kiedy afera ujrzała światło dzienne, księgowa oddała część zagarniętej kwoty. Potem usiłowała popełnić samobójstwo, w następstwie czego przebywała w szpitalu i leczyła się psychiatrycznie. Ponieważ przez długi czas przebywała na zwolnieniu lekarskim, nie została aresztowana.18 lipca bohaterem kolejnej afery, jaka wybuchła w żorskim stowarzyszeniu, stał się sam pan prezes. Jak ustalili funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Żorach, swoją „charytatywną działalność” kierujący stowarzyszeniem na rzecz dzieci i młodzieży „Daj im szansę” Robert T. prowadził od lutego ubiegłego roku do stycznia br. W tym czasie wyłudził i sprzeniewierzył około 170 tys. złotych. Jest to jednak początek dochodzenia i kwota ta nie jest precyzyjnie wyliczona. Za ten czyn radnemu Prawa i Sprawiedliwości grozi kara do ośmiu lat więzienia. Na razie został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.Sprawą radnego zajęto się w kwietniu br. w oparciu o anonimowe powiadomienie. Robert T. to znany w mieście samorządowiec - m.in. ze swoich wystąpień na sesjach rady miasta, gdzie niejednokrotnie prezentował się jako zwolennik całkowitej przejrzystości życia politycznego. Szczególnie zasłynął, gdy zaledwie parę miesięcy temu poruszał sumieniami radnych, aby ci składali swoje oświadczenia majątkowe, gdyż uczciwość polityków samorządowych nie powinna budzić niczyjej wątpliwości. Teraz jego uczciwość wzbudziła wątpliwość żorskich organów ścigania.- W piątek 18 lipca policjanci zatrzymali 31-letniego radnego, który równocześnie pełnił funkcję prezesa żorskiego stowarzyszenia charytatywnego. Zatrzymany mężczyzna jest podejrzany o fałszowanie dokumentów, na podstawie których jego działalność była refundowana przez różne podmioty oraz instytucje samorządowe i administrację państwową. Prezes wyłudzał fundusze na statutowe działania stowarzyszenia, tworząc m.in. fikcyjne dokumenty - poinformowała komisarz Agata Głowacka, rzeczniczka prasowa KMP w Żorach.Prowadzący śledztwo w tej sprawie prokurator Arkadiusz Honysz z Prokuratury Rejonowej w Żorach jak na razie postawił prezesowi sześć zarzutów, m.in.: fałszowania dokumentów, zawyżania kwot na przedkładanych różnym instytucjom fakturach, fałszowania umów-zleceń oraz przywłaszczenia mienia.- Obecnie w dalszym ciągu jest badana zabezpieczona dokumentacja. Przejrzenie i zapoznanie się z nią potrwa zapewne przez dłuższy czas. Sprawdzimy również, gdzie trafiły wyłudzone pieniądze - wyjaśnia komisarz Głowacka.Wśród instytucji, od których radny wyłudził pieniądze, są m.in.: Urząd Marszałkowski w Katowicach, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, z której kierowane przez Roberta T. stowarzyszenie otrzymało ponad 30 tys. Złotych, oraz Urząd Miasta Żory, który od 2000 roku na prowadzone przez stowarzyszenie trzy świetlice środowiskowe w mieście przekazywał dotację roczną w kwocie 400 tys. złotych. Prowadzący śledztwo w dalszym ciągu czekają na zgłaszanie się kolejnych oszukanych.Jak się okazało, w tym niezwykle dochodowym interesie radnemu pomagała księgowa Małgorzata S., której postawiony został zarzut pomocy w popełnieniu przestępstwa. Prokurator wyjaśnił jednak, że wcześniejsze marcowe postępowanie prowadzone wobec księgowej nie ma nic wspólnego z obecnie toczącym się śledztwem.- Wobec księgowej nie został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego, natomiast została objęta dozorem policyjnym - wyjaśnia komisarz Agata Głowacka.Prezydent Żor Waldemar Socha po tym, jak dowiedział się o aferze w kierowanej przez Roberta T. organizacji, zapewnił, że podopieczni świetlic środowiskowych nie ucierpią na aresztowaniu prezesa. Prawdopodobnie również umowa na prowadzenie świetlic środowiskowych zostanie wypowiedziana stowarzyszeniu, a ich prowadzeniem będzie zajmował się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Żorach. Zaskoczenie prezydenta może być tym większe, iż przynajmniej raz w ciągu roku miasto przeprowadzało kontrole dotyczące zgodnego z prawem wydawania pieniędzy przez stowarzyszenie. Tymczasem z przeprowadzonych do tej pory przesłuchań nie wynika jasno, kogo z dwójki podejrzanych należy uznać za głównego sprawcę przestępstwa. W śledztwie bowiem zarówno Małgorzata S., jak i Robert T. winą obciążają się nawzajem. Ujawnienie tej sprawy zakończy zapewne również polityczna karierę radnego, który w Żorach pełnił funkcję pełnomocnika PiS-u. Miał on za zadanie utworzenie w mieście struktur partii. Obecnie, jak stwierdził przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, o jego dalszych losach w szeregach partii rozstrzygną władze w Warszawie. A decyzja może być tylko jedna - usunięcie z PiS-u. Z kolei jeżeli postępowanie sądowe zakończy się prawomocnym wyrokiem skazującym, nastąpi koniec kariery Roberta T. nie tylko jako radnego. Nie będzie on również mógł pełnić żadnych funkcji publicznych.

Komentarze

Dodaj komentarz