Takie zarzuty wraz z kilkoma pismami już po raz kolejny dotarły do naszej redakcji. Prezes stanowczo temu zaprzecza. – Zatrudniam tylko w oparciu o kwalifikacje, doświadczenie i kompetencje – odpowiada Mariusz Ganita. Z materiałów, które dotarły do naszej redakcji, wynika jednak, że prezes jest w konflikcie z przewodniczącym rady nadzorczej. Przypomnijmy, że do zmian we władzach spółdzielni przyczynił się 2,5 roku temu Adam Gawęda, były poseł PiS, a obecnie członek PJN. Suchej nitki nie zostawiono wtedy na poprzednim prezesie oraz jego ekipie. Spokój nie trwał jednak długo. Teraz nie ustają wzajemne oskarżenia o zatrudnianie swoich ludzi i traktowanie spółdzielni jako prywatnego folwarku.
Faktem jest, że Mariusz Ganita świadczył usługi prawne na rzecz biura poselskiego Adama Gawędy. Dzisiaj zaprzecza, jakoby partyjne znajomości czy interesy miały jakikolwiek wpływ na jego politykę kadrową. – Nie jestem członkiem tej partii. Byłem związany z Adamem Gawędą zawodowo, koleżeńsko, uczestniczyłem także w kampanii wyborczej, chciałem mu pomóc jako koledze, pomagałem w pisaniu interpelacji, ale nie byłem jego człowiekiem – podkreśla prezes. Tymczasem Adam Gawęda, który pomagał przy zmianie władz spółdzielni, odcina się od sytuacji, która tam powstała. – Nieraz ostrzegałem, że podobna działalność może doprowadzić do utraty zaufania ludzi – zaznacza.
Od jakichkolwiek powiązań ze spółdzielnią odcina się także Grzegorz Matusiak, poseł PiS. Jak mówi, nie ma nic wspólnego z tym, że w Orłowcu pracuje jego syn. – Oddzielam życie prywatne od polityki i nie będę się na ten temat wypowiadał – ucina poseł Matusiak.
Komentarze