Związki zawodowe w Jastrzębskiej Spółce Węglowej weszły w spór zbiorowy z zarządem. Poszło o pieniądze. Związkowcy domagają się 7 procent podwyżki. Władze firmy proponują maksymalnie 2,8 procent. – W tej sytuacji nie mamy wyjścia. Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych daje nam kilka instrumentów nacisku na pracodawcę. To może być referendum strajkowe albo strajk ostrzegawczy. Na razie trudno powiedzieć, czy będziemy zmuszeni sięgnąć po któryś z nich. Mam nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia bez eskalacji konfliktu – mówi Roman Brudziński, wiceprzewodniczący Solidarności w JSW.
Jak podkreśla Brudziński, firmę stać na podwyżki, bo zyski za 2011 rok sięgnęły 2 mld zł. – Nasze postulaty wcale nie są wygórowane. Wysoka inflacja oraz znaczny wzrost kosztów utrzymania i cen w pełni je uzasadniają – argumentuje Roman Brudziński. Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW, tłumaczy, że zarząd nie godzi się na żądania, bo w planie na 2012 rok przyjął, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia sięgnie maksymalnie 2,8 proc., a więc utrzyma się na poziomie zakładanego wskaźnika inflacji. Dodatkowo zarząd zaproponował wprowadzenie premii motywacyjnej, dzięki której mogą wzrosnąć wynagrodzenia pracowników zatrudnionych przy wydobyciu. Po zatwierdzeniu sprawy przedstawi związkom propozycje premii dla pozostałych członków załogi.
– Należy pamiętać o tym, że pracownicy JSW należą do najlepiej wynagradzanych w branży, otrzymali też 10-letnie gwarancje zatrudnienia i prawo do nieodpłatnych akcji, a firma dzieli się z nimi zyskiem poprzez nagrodę i wypłatę dywidendy – tłumaczy Katarzyna Jabłońska-Bajer. Roman Brudziński odpowiada, że kwestia podwyżek to tylko jeden z powodów sporu zbiorowego. – Chodzi nam o łamanie zapisów porozumień podpisanych ze stroną społeczną przed upublicznieniem akcji JSW. Pracodawca wycofał się ze wstępnie uzgodnionych zapisów nowego jednolitego układu zbiorowego pracy i próbuje forsować inne rozwiązania, zdecydowanie mniej korzystne – dodaje.
Przypomnijmy, że 16 lutego związki skierowały do Państwowej Inspekcji Pracy skargę, której przedmiotem są przygotowane wzory umów o pracę dla nowo zatrudnianych osób. Zdaniem działaczy jest to próba pozbawienia tych ludzi Karty górnika. 28 lutego w JSW rozpoczęła się kontrola PIP w tej sprawie. Tymczasem związkowcy twierdzą, że na razie na wejściu na giełdę skorzystali głównie prezes i reszta członków zarządu. – Ich zarobki wzrosły kilkakrotnie. Gdyby górnik zarabiał tyko jedną dziesiątą tego, co prezes, to miesięcznie otrzymywałby 8 tysięcy złotych – wylicza Roman Brudziński. Przypomnijmy, zarząd na razie nie chce ujawnić, ile zarabia prezes. Z drugiej strony jednak należy pamiętać, że pracownicy też zyskali, otrzymując darmowe akcje.
8
tysięcy złotych zarabiałby górnik, gdyby dostawał jedną dziesiątą tego, co prezes – twierdzi Roman Brudziński
Komentarze