51-letni Władysław Żyra z Radlina, emerytowany górnik, aktywny mors, ma sprawę w sądzie za picie alkoholu pod sklepem. Problem w tym, jak zapewnia, że żadnego alkoholu nie pił, a sprawa jest zemstą strażników miejskich. Za to, że poskarżył się na nich komendantowi. – Filozofia straży miejskiej jest taka: kto kręci się w pobliżu sklepu spożywczego albo nie daj Boże ma w ręku butelkę, jest alkoholikiem i degeneratem – mówi Władysław Żyra. Jego perypetie rozpoczęły się w 2010 roku. Wtedy, jak twierdzi, szedł oddać do sklepu pustą butelkę, która stała w pobliżu i go drażniła. Wtedy podeszli do niego stróże porządku. Poprosili do radiowozu, wylegitymowali. I próbowali wrobić w picie alkoholu pod sklepem. Skończyło się na pouczeniu.
– Ponieważ nie piłem pod sklepem, co więcej, chciałem posprzątać, uraziło mnie zachowanie strażników. Poszedłem więc na skargę do komendanta – opowiada Władysław Żyra. I od tej pory zaczęły się jego kłopoty. Ich apogeum nastąpiło 20 marca ubiegłego roku. Pan Władek rozmawiał pod sklepem z kolegami. Podjechała straż. Mundurowi orzekli, że pan Żyra pił pod sklepem. A dowodem miała być butelka, która leżała w odległości kilku metrów od niego! Strażnicy zaproponowali mandat w wysokości 100 złotych, pan Władek odmówił. Straż skierowała sprawę do sądu. – Nająłem adwokata, wydałem już tysiąc złotych. A końca sprawy nie widać. Teraz są już nawet szykanowani moi świadkowie – twierdzi pan Władysław.
Próbuje udowodnić sądowi, że żadnego alkoholu nie pił. – Strażnicy mówią, że widzieli, jak piję. A ja stałem za wysokim żywopłotem, jestem niski. Nawet gdybym pił, to nie jest możliwe, by straż miejska mnie zauważyła za tym żywopłotem – twierdzi Żyra. Sąd kazał mu zrobić sobie zdjęcie za żywopłotem. Zrobił i przedstawi na najbliższej rozprawie. Adwokat Żyry mówi, że wierzy mu na 90 procent. – Rzeczywiście trochę wygląda to tak, jakby straż na niego się uwzięła – mówi.
Andrzej Porębski, komendant straży miejskiej w Radlinie, zapewnia, że o żadnym szykanowaniu nie może być mowy. – Znam sprawę. Ten pan miał inne zdanie od interweniujących strażników. Nie przyjął mandatu, miał do tego prawo, a my skierowaliśmy sprawę do sądu, który rozstrzygnie, kto ma rację – wyjaśnia komendant . I dodaje, że za pierwszym razem straż raczej nie wlepia mandatem, a jedynie poucza. I tak właśnie miało być w przypadku Żyry. Najpierw dostał pouczenie, potem mandat. Kolejną rozprawę pan Władka ma jutro, 17 maja. Na dziś umówił się z panią burmistrz. – Chcę poskarżyć się na straż. Jeśli dalej tak będzie działała, to doprowadzimy do referendum w sprawie jej likwidacji – zapowiada Żyra.
Komentarze