Głód ich tu sprowadza


– Nawet zapomnieliśmy o tym dniu – przyznaje Grażyna Mnich, prezes Rodziny.Nie świętowanie im w głowie. Dla nich każdy dzień pracy to walka z ubóstwem, tak samo jak dla tych, którzy czekają w kolejce po makaron, mąkę, jajka.– Bieda jest. Jest jej strasznie dużo. Ci ludzie nie przyszli za jedzeniem z dobrobytu czy nudy. Niech pani przyjdzie w sobotę, kiedy rozdajemy pieczywo. Niektórzy idą kilka kilometrów i czasami tego chleba nie dostaną, bo akurat zabraknie – mówi Marian Duranc, kierownik „Banku żywności”. Ale zaraz nasuwa mu się też złe wspomnienie. – Nie wszyscy są jednak w porządku. Wprowadziliśmy numerki, żeby podzielić po równo pieczywo między potrzebujących. Na to niektórzy zaczęli przyprowadzać dzieci. I tym sposobem jedna rodzina dostała kilka bochenków chleba, a inna osoba, która też potrzebuje – ani jednego. Wśród biednych nie brakuje cwaniactwa.Pomagają około 300 rodzinom, w przeważającej większości (ok. 80 proc.) są to ludzie skierowani z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wodzisławiu. Podkreślają, że jest też duża grupa osób, która pomimo biedy nie przyjdzie po pomoc ani do MOPS-u, ani do nich. Wstydzą się swojego ubóstwa. – Kiedyś przyszła tutaj starsza kobieta. Dobrze ubrana, bo widocznie jeszcze nie zdążyła jej się zniszczyć odzież. Łzy miała w oczach. Mówiła, że od kilku tygodni nie mogła spać, bo nie wiedziała, jak sobie poradzić ze swoją biedą. Biła się z myślami, czy przyjść tutaj po chleb, czy dalej głodować. Przecież całe życie pracowała, aż tu nagle nie stać jej nawet na czerstwe pieczywo. Ile mogła, tyle żywiła się jagodami i innymi owocami, ale to się skończyło. Gdy przez trzy dni nic nie miała w ustach – przyszła. To głód ją tutaj sprowadził – opowiada pani Grażyna.Do schroniska dla mężczyzn, które również prowadzi Towarzystwo, trafił zagłodzony mężczyzna, policja zabrała go z ulicy. Nie miał już siły szukać pomocy. – Przez tydzień nie mógł się najeść. Chował jedzenie po kieszeniach, pod poduszkę, budził się w nocy i jadł. Bał się, że może zabraknąć i znów będzie głodny – wspomina G. Mnich.– Ubóstwo jest i będzie się powiększać. Wiadomo, że bieda generuje biedę. Dziecku wychowanemu w ubogiej rodzinie, dotkniętej chronicznym bezrobociem bądź alkoholizmem, znacznie trudniej jest zdobyć dobre wykształcenie czy pracę. Często też nie dąży do tego, bo nie ma pozytywnych wzorców. Dodatkowo przez cały czas towarzyszy mu poczucie, że jest kimś gorszym. Dlatego trzeba tym dzieciom stworzyć takie warunki poza domem, które pozwolą im się wykazać umiejętnościami. Pracujący z nimi pedagodzy docenią ich wysiłek i małe sukcesy. Nawet dzieci, które w domu spotykają się z agresją i w ten sam sposób na wszystko reagują, można nauczyć radości z otrzymanej w szkole piątki czy szóstki z chemii. Po pewnym czasie dzieci starają się być lepsze, odrabiają lekcje, choćby tylko po to, by usłyszeć dobre słowo, pochwałę – mówi Tadeusz Fugiel, kierownik świetlicy działającej w ramach Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina”.W mieście działają cztery takie świetlice dla dzieci. Czynne są od 13 do 18. Dzieci mają tu czas na zabawę, na wspólne odrabianie lekcji, naukę i posiłek. Czasami jest to ich drugi i ostatni posiłek w ciągu dnia. Pierwszy jedzą w szkole. W Wodzisławiu aż 750 dzieci zostało objętych dożywianiem w szkołach.Dorośli, którym doskwiera bieda i którzy nie mają za co kupić żywności, na darmowe posiłki mogą liczyć w jadłodajni prowadzonej przez Misję Nowa Nadzieja przy ul. Wojska Polskiego. Nieocenione działania w tym kierunku podejmuje Rodzina, które praktycznie przez sześć dni w tygodniu wydaje jedzenie potrzebującym. – Wydajemy pieczywo, warzywa, mięso, odzież. Wszystko, co dostaniemy od sponsorów, którzy za naszym pośrednictwem pomagają innym. Często nawet nie chcą, by o nich wspominać. Robią to z dobrego serca. Naprawdę jesteśmy im ogromnie wdzięczni, ale niestety prosimy o jeszcze. Nie dla nas, ale dla tych, którzy czasami po kilka kilometrów z innych miejscowości przychodzą do nas po jedzenie – mówi Marian Duranc, pokazując zeszyt w kratkę, w którym na kilku stronicach wypisani są sponsorzy i ich numery telefonów. – Często zamieniam się w telefonistkę i dzwonię, przypominam się i proszę. Wiadomo, że w firmach też bywa różnie, raz jest lepiej, raz gorzej. Ale jednak pomagają nam i chwała im za to.Miejski ośrodek pomocy społecznej ma pod swoją kuratelą około 4,5 tys. osób. Zgodnie z ustawą pomocy udziela się w szczególności z powodu: ubóstwa, sieroctwa, bezdomności, potrzeby ochrony macierzyństwa, bezrobocia, niepełnosprawności, długotrwałej choroby, bezradności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych i prowadzenia gospodarstwa domowego zwłaszcza w rodzinach niepełnych lub wielodzietnych, alkoholizmu lub narkomanii, trudności w przystosowaniu do życia po opuszczeniu zakładu karnego oraz klęski żywiołowej lub ekologicznej. Niestety o zasiłek (pieniądze) z MOPS-u nie mogą ubiegać się ludzie ubodzy. Im to nie przysługuje. Alkoholik, narkoman czy kryminalista otrzyma taką pomoc, ale jeżeli jest się tylko biednym, nie ma szans na jego otrzymanie w myśl przepisów o pomocy społecznej.– Nie ma w ustawie o pomocy społecznej wyjaśnienia pojęcia „ubóstwo”. Jest ono wymienione jako jedna z dysfunkcji społecznych, na podstawie której udzielamy pomocy, ale nie możemy takim osobom przydzielić zasiłku celowego, jak w przypadku pozostałych 10 dysfunkcji – mówi Małgorzata Porembska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wodzisławiu Śl.MOPS przyznaje pomoc rzeczową i pieniężną w postaci zasiłku celowego. Na pieniądze nie mogą jednak liczyć osoby, które zgłosiły się do MOPS-u tylko z powodu ubóstwa. Zgodnie z ustawą takie prawo im nie przysługuje. Zatem potwierdza się opinia, że ludzie nie mogą być tylko ubodzy, aby otrzymać zasiłek. Powinni jeszcze być alkoholikami bądź trafić do więzienia. – Działamy w oparciu o ustawę o pomocy społecznej. Nie możemy złamać prawa. Rzecz dotyczy również dochodów w rodzinie. Jeżeli przekroczą one nawet o kilka złotych wyznaczony limit, wtedy prawo do świadczeń pieniężnych nie przysługuje. Dlatego pomagamy w inny sposób, dajemy żywność, odzież, ale nie zasiłek celowy – mówi dyrektorka.W sumie władze miasta na pomoc społeczną w ramach miejskiego ośrodka pomocy społecznej, na świetlice środowiskowe i dodatki mieszkaniowe oraz wsparcia dla organizacji pozarządowych działających na rzecz ludzi potrzebujących pomocy przeznaczają około 7 mln zł. Niewykluczone, że trzeba będzie zwiększyć tę kwotę, choć pracownicy MOPS-u i członkowie Rodziny nie zauważyli w ostatnich latach drastycznego wzrostu biedy w mieście.Mimo to obszar ubóstwa z roku na rok się zwiększa. Główną przyczyną, która powoduje, że ludzie stają się podopiecznymi MOPS-ów, jest wzrost bezrobocia (w ponad 50 proc.). Jak podaje Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, w ubiegłym roku wśród gospodarstw domowych, w skład których wchodziła przynajmniej jedna osoba bezrobotna, stopa ubóstwa skrajnego wynosiła ok. 21 proc. W niektórych przypadkach nieodłącznym elementem bezrobocia jest alkoholizm. Z biedą na co dzień żyją samotni renciści i emeryci. Zjawisko to nie jest też obce rodzinom wielodzietnym, w których problem braku pracy, a zatem braku środków finansowych, także występuje.Tak jak w latach osiemdziesiątych na biedę czy ubóstwo narażeni byli ludzie starsi (emeryci i renciści), tak teraz problem ten dotyczy szczególnie ludzi młodych. Badania IPiSS wykazały, że ubóstwem w Polsce relatywnie często zagrożeni są ludzie młodzi, w tym w dużej części dzieci, głównie z rodzin wielodzietnych i niepełnych. Ok. 14 proc. osób do lat 19 żyło w rodzinach, w których poziom wydatków był niższy od minimum egzystencji. Jak podkreślają specjaliści, perspektywa poprawy sytuacji dzieci i młodzieży z rodzin ubogich wydaje się stosunkowo mało realna, biorąc pod uwagę, iż warunki finansowe decydują w dużym stopniu o dostępie do edukacji i mogą być jedną z najważniejszych barier rozwoju młodego człowieka.Świadomość tego problemu mają członkowie Rodziny, według których jedynym wyjściem z tej sytuacji jest praca z dzieckiem w świetlicach środowiskowych: – Uświadomienie dziecku, że szkoła może mu bardzo pomóc w poprawie jego sytuacji, to bardzo ważny punkt naszej pracy. A jeżeli uda się tę motywację przełożyć na zdobywanie dobrych wyników w nauce, będzie to nasz sukces – mówi Tadeusz Fugiel, kierownik świetlicy dla dzieci działającej w ramach Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina”.Trudniej walczyć z biedą wśród ludzi starszych. Ze względu na swój wiek i stan zdrowia mają oni ograniczone możliwości podejmowania aktywnych działań zmierzających do poprawy swojej sytuacji materialnej. Często są to osoby samotne, co pogłębia problemy finansowe. A nawet jeśli mieszkają wspólnie z dziećmi, to w sytuacji bezrobocia często właśnie świadczenia emerytalne stanowią jedyne regularne źródło dochodów w rodzinach wielopokoleniowych. Wśród osób liczących co najmniej 65 lat prawie co 20. osoba żyje w sferze ubóstwa skrajnego.

Komentarze

Dodaj komentarz