Gdzie żyły utopki? Gdzie woda głęboka

Utopki to, można powiedzieć, specjalność słowiańska, choć śląska tradycja nadała jej szczególną rangę. Skąd się w ogóle wzięła? W naszym regionie występuje wiele terenów podmokłych, stawów, rzek, potoków, rowów odwadniających pola i zwykłych przykopek. Wystarczy wspomnieć liczne stawy łańcuchowe wybudowane w zamierzchłych czasach przez zakon cystersów na ziemi raciborskiej czy wodzisławskiej, a także w okolicy Żor i Rybnika. To ostatnie miasto nosiło kiedyś nazwę Rybniki, co znaczy stawy rybne. Według ustnej tradycji jeszcze w wieku XIX w miejscu dzisiejszego rynku rozciągał się duży staw, zaś drugi, nieco mniejszy, o nazwie Świerklaniec, znajdował się w pobliżu obecnego kościoła farnego.

Większość budowli wodnych była oddalona dość znacznie od siedzib ludzkich. Bywało, że w ich pobliżu miały miejsce wydarzenia, które można było wytłumaczyć jedynie istnieniem demonów wodnych zwanych u nas utopcami lub utopkami. Kim były owe utopce? W pracy "Wierzenia i zachowania przesądne" pani profesor Dorota Simonides wyróżnia trzy grupy znaczeniowe. Do grupy pierwszej zalicza aniołów strąconych z nieba za nieposłuszeństwo wobec Boga. Ponieważ wpadły do wody, zostały utopcami. Grupa druga to dusze błąkające się po śmierci, zaś w ostatniej znalazły się dusze wszystkich, którzy znaleźli śmierć w wodzie, w tym samobójców, co utonęli na własne życzenie.

Istniały jeszcze inne teorie na ten temat, ponieważ wyobraźnia ludu nie jest niczym ograniczona. Na dowód chciałabym tu przytoczyć jedną z opowieści mojej babci Elżbiety (urodzonej w 1894 roku w Jejkowicach koło Rybnika). Wydarzenie, o którym opowiedziała, miało miejsce na początku XX wieku, kilka lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Wieś Jejkowice należała wtedy do parafii pw. Matki Boskiej Bolesnej w Rybniku. Podczas wielkopostnych rekolekcji ksiądz poruszył drażliwy temat wiary w zabobony i jedno ze swych kazań poświęcił demonom wodnym, o których często wspominali miejscowi.

Jego zdaniem były to echa wiary naszych przodków, którzy byli przekonani, że każda istota żywa i każda rzecz miały swojego ducha opiekuńczego, a oprócz tego, dla równowagi istniały też siły złe z natury. Kiedy tysiąc lat temu Słowianie przyjęli chrześcijaństwo, przestali oddawać cześć dawnym bóstwom i związanym z nimi duchom, co je tak rozeźliło, że zamiast pomagać jak dotychczas, zaczęły ludziom szkodzić. Dlatego jeden z papieży obłożył te wszystkie stwory klątwą, a one pochowały się w różnych zakamarkach i nie pokazują się nikomu w świetle dnia. Niektóre z nich wymknęły się jednak spod kontroli i grasują do dziś pod osłoną nocy.

Ich władza skończy się definitywnie dopiero wtedy, kiedy ludzie wybudują tyle kościołów, że dźwięk dzwonu z jednej świątyni będzie słychać w drugiej. Dziś w samym Rybniku kościołów jest wiele i rządy utopków przeszły chyba do historii, bo nie dotarły do nas informacje, aby ktoś gdzieś spotkał się z nimi oko w oko, ale powspominać na pewno warto! Szanowni Czytelnicy, zapraszamy Was do przeczytania następnych opowieści o utopkach, które będą pojawiały się cyklicznie na łamach "Nowin", a może Wy coś do nich dorzucicie?

Komentarze

Dodaj komentarz