Utopek z Ławczoka w kresce Elżbiety Grymel / Elżbieta Grymel
Utopek z Ławczoka w kresce Elżbiety Grymel / Elżbieta Grymel

W okolicy Żor i Rybnika ta opowieść uchodzi za najbardziej znaną, a jej akcja rozgrywa się w pobliżu stawu Ławczok, ale też w lesie Starok, który leży na granicy Gotartowic i Boguszowic. Większość tych, którzy opowiadali ją w swoich rodzinach i kręgach znajomych (a były wśród nich osoby pochodzące z różnych okolic, jak na przykład pani Kroczek z Bzia, starsza kobieta z Brzeźców) lokuje ją jednak na Ławczoku, leżącym na granicy Żor i Boryni, obecnie dzielnicy Jastrzębia. To odludne miejsce od dawna było otoczone złą sławą, której korzenie sięgają odległych czasów, być może nawet okresu średniowiecza. Ludzie starali się omijać je wielkim kołem, bo miał tam grasować utopek.

Podanie mówi, że muzykanci, którzy wracali z wesela, musieli przejść przez las i groblę przy stawie Ławczok. Ponieważ noc była ciemna, odnieśli wrażenie, że zabłądzili, bo nagle znaleźli się w nieznanym sobie miejscu. Zobaczyli duży, jasno oświetlony dom, przed którym zgromadziło się wielu ludzi ubranych na czarno. Naprzeciw wyszedł im sam gospodarz i prosił o zagranie na balu, obiecując sowitą zapłatę. Usadowiono ich w pięknej sali, ale zanim dotknęli instrumentów, one same zaczęły wygrywać jakieś dzikie melodie, a muzykanci nie mogli zaradzić temu w żaden sposób. Kres owej dziwnej zabawie położyło pianie koguta, którego jeden z muzykantów ukradł podobno w rogojskiej karczmie.

Inna wersja przebiegu owego zdarzenia mówi, że jeden z członków kapeli zorientował się, że przyświecający mu służący ma latarnię z czarnym światłem i zaintonował kościelną pieśń "Kto się w opiekę..." Wtedy zagrzmiało i sala balowa zaczęła pogrążać się w odmętach, a rzekomi goście pozamieniali się w ryby. Sami muzykanci natomiast stwierdzili, że nie siedzą w miękkich fotelach, lecz na gałęziach starego dębu rosnącego tuż nad wodą. Zamiast pieniędzy w kieszeniach mieli zeschłe liście, kamienie i żaby. W obawie przed zemstą utopka przesiedzieli na drzewie do rana, śpiewając pobożne kantyczki. Niedługo po tym wydarzeniu na jednym z drzew rosnących w pobliżu stawu zawieszono małą kapliczkę, która miała położyć kres władzy utopka nad tym terenem.

Ostatnio wybrałam się tam w niedzielne popołudnie. W pobliżu stawu spotkałam starszą kobietę spacerującą z psem. Zapytana o utopka wyraziła swe ogromne zdziwienie. – Proszę pani, czego to ludzie nie wymyślą! Ja od urodzenia mieszkam w Skrzeczkowicach osińskich, ale o utopku pierwszy raz słyszę! – rozgadała się się starsza pani. Do rozmowy włączył się także przechodzący obok mężczyzna koło pięćdziesiątki. Stwierdził, że on też nie widział utopka, ale ludzie rzeczywiście tak opowiadają. – Ja uważam, że coś w tych opowieściach musi być, bo czasem w trzcinach słychać jakieś odgłosy i pluski, woda zafaluje, jakby ktoś do niej skoczył, a nieraz rozlegnie się taki straszliwy, fałszywy śmiech. Rzeczywiście coś tu musi być, tylko co? Może tu siedzi jakieś licho? – zastanawiał się przechodzień.

Miejsca odludne, tajemnicze i wzbudzające niepokój lubią obrastać legendą. Skąd mogły wziąć się opowieści o utopku z Ławczoka? Ksiądz Augustyn Weltzel (1817-1897), słynny kronikarz z Tworkowa zwany górnośląskim Tacytem, autor m.in. "Historii miasta Żory na Górnym Śląsku", wspomina, że niegdyś tymi terenami władał książę Jan II Żelazny (1365-1424), zwany też Katem lub Okrutnym, jako że słynął z niebywałego okrucieństwa. 27 października 1390 roku rozkazał utopić dwóch księży: Konrada z Żor i Macieja z Kluczborka. Według miejscowej, ustnej tradycji egzekucji dokonano właśnie na Ławczoku, choć inne źródła podają również rzekę Rudę i staw w Kleszczowie...

3

Komentarze

  • Elżbieta Grymel Pani Ulce podziękowanie 08 sierpnia 2013 22:12Dziękuję za komentarz na temat utopka z Ławczoka, ja też poznałam kilka wersji zanim o tym utopku napisałam po raz pierwszy w 1983 roku, ale wersji z pani wiersza nie znałam. Pozdrawiam
  • Elżbieta Grymel Pani Ulce podziękowanie 08 sierpnia 2013 22:11Dziękuję za komentarz na temat utopka z Ławczoka, ja też poznałam kilka wersji zanim o tym utopku napisałam po raz pierwszy w 1983 roku, ale wersji z pani wiersza nie znałam. Pozdrawiam
  • Ulka SD Utopki z Ławczoka 07 sierpnia 2013 13:21http://slonskogodka.com/blog/2011/05/08/utopek-i-muzykanty/ a jo to tak zajś znom,,pozdrowionka

Dodaj komentarz