Wszyscy, bez względu na wiek, bawili się doskonale... / Dominik Gajda
Wszyscy, bez względu na wiek, bawili się doskonale... / Dominik Gajda

Co roku do małej miejscowości ściągają tysiące fanów cięższych brzmień. Ta impreza kończy festiwalowe lato. Kilka tysięcy mieszkańców regionu bawiło się w piątek na Magii Rocka w Lyskach. Program ułożono tak, że każdy znalazł coś dla siebie, sporo było całych rodzin nawet z kilkuletnimi dziećmi. Ania i Tomek Kosiarscy zabrali swojego sześcioletniego synka Igora. – Trochę sobie pokoncertowaliśmy w tym roku. Byliśmy już na Przystanku Woodstock i w Jarocinie, a także na festiwalu w Płocku – mówił nam pan Igor.

Chłopczyk zaczął podróżować z rodzicami w tym roku. Jak to znosi? – Odnajduje się – mówiła mama. – Proszę go zapytać, to wymieni tytuły wszystkich płyt Comy – podkreślał dumny tato. Pani Ania szczególnie czekała na koncert zespołu Riverside, jej mąż na metalowego Vadera.

Przyjechały też motocyklowe rodziny, bo Magii Rocka towarzyszy co roku zlot miłośników tych pojazdów. W czarnych koszulkach spacerowali m.in. Stefan i Karol Kocybowie, ojciec i syn z Rybnika. Kierowcą był Karol. – Na motorze jeżdżę dzięki tacie, on mnie namówił. Mówił: rób prawo jazdy, będziemy sobie jeździć – opowiadał. Chłopak czekał szczególnie na Vadera, jego ojciec na Budkę Suflera. – To zespół z czasów mojej młodości, ale ogólnie chcemy posłuchać razem dobrej muzyki – mówił Stefan.

A tej w Lyskach nie brakowało. Podobały się zarówno młode zespoły, jak i goście z zagranicy, austriacki Kontrust. Wiele osób przyszło na wspomnianego Vadera, całkiem sporo ludzi czekało na Riverside. Ta prog-rockowa grupa już dzień później była gwiazdą Ino-Rock Festival w Inowrocławiu. Na deser grała Budka Suflera. Na szczęście przedstawiła program zatytułowany "Cień wielkiej góry" i wykonywała kompozycje ze swoich dwóch pierwszych płyt oraz covery. – Cieszymy się, że zostaliśmy zaproszeni na wasze muzyczne święto. Mam nadzieję, że nasza propozycja nie będzie odbiegała od waszego wyobrażenia o muzyce – mówił Tomasz Zeliszewski, perkusista i zarazem obecny menedżer zespołu.

Na koncercie bawił się m.in. starosta rybnicki Damian Mrowiec, znany ze swoich muzycznych upodobań. – Czuję się troszkę ojcem chrzestnym tej imprezy, a trochę jej akuszerem. Najważniejsze, że publiczność takiej muzyki chce. Tegoroczny skład być może nie jest najmocniejszy, bo wszędzie panuje kryzys... Ale z drugiej strony jest nawiązanie do historii, bo niektóre zespoły, chociażby Vader, tutaj już grały. Chcę posłuchać Budki Suflera, bo pamiętam ją dobrze z lat 70. Ale wszystkie zespoły są moimi gośćmi – mówił Damian Mrowiec.

Do Lysek zaprosił Tomasza Tomczykiewicza, wiceministra gospodarki. – Do tej pory mierzył się z górnictwem, dzisiaj mierzy się z czarnym tłumem – mówił Damian Mrowiec. – Teraz jest taki mroczny moment, ale za chwilę będą moje lata młodości. Byłem wychowany na rocku, to zostaje – mówił nam Tomasz Tomczykiewicz w czasie koncertu metalowego Vadera. – Dobrze, że tutaj są takie imprezy, że w Rybniku niebawem będzie śpiewał Rod Stewart. To świadczy o tym, że mamy rozrywkę na europejskim, światowym poziomie – dodawał Tomasz Tomczykiewicz.

Komentarze

Dodaj komentarz