Utopek z Hulokw w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Utopek z Hulokw w kresce autorki / Elżbieta Grymel

Niegdyś okolice Żor śmiało można by nazwać utopkowym rajem! Miasto otoczone było fosą i pierścieniem bagien, zaś z murów obronnych bez trudu można było dostrzec liczne stawy znajdujące się w pobliżu. W samym mieście utopce raczej się nie pojawiały, bo przezorni mieszczanie w dniu św. Jana święcili wszystkie studnie znajdujące się na jego terenie. Złośliwe stwory swawoliły za to w każdym cieku wodnym, który płynął poza murami obronnymi.

Jeden z nich żył sobie spokojnie tuż za murem miejskim, na bagnistych Hulokach, w miejscu, gdzie kiedyś były sadzawki, w których mieszczanie trzymali odłowione wcześniej karpie. Tak przynajmniej twierdziła starka Madlena, która z całą pewnością była znacznie starsza od mojej babci. Pewnego jednak roku ryby zaczęły znikać. Ludzie wynajęci do pilnowania stawu niczego podejrzanego nie zauważyli, ale ryb wciąż ubywało. Zaczęto więc podejrzewać, że dziesiątkują je wydry. Sprawa wyjaśniła się dopiero na wiosnę, kiedy pewna kobieta zbierała trawę w pobliżu jednego ze zbiorników.

Zauważyła wtedy, że ze trzcin wychynęła brzydka, zielona twarz o wyłupiastych oczach. Stwór trzymał w zębach dorodnego karpia, który jakimś sposobem ostał się w sadzawce! Skinął na kobietę ręką, która przypominała wielką żabią łapę, a potem wskazał na kromkę chleba wystającą z kieszeni jej fartucha. Po krótkim namyśle kobieta dała mu chleb, a utopek zniknął w głębinie wraz ze swoim przysmakiem. Potem przez jakiś czas wcale nie pokazywał się ludziom, ale kilka lat później stary żebrak zobaczył na Hulokach małego, szkaradnego chłopka w czerwonej szlafmycy, który skakał z jednej kępy traw na drugą i fikał przy tym koziołki!

Utopek, który grasował na Hulokach, był również skutecznym straszakiem na małych poszukiwaczy przygód, mnie też przed nim przestrzegano, i to nieraz. Warto dodać, że niegdyś na Hulokach istniało dziewięć sadzawek, ale na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku pozostały zaledwie dwie najmniejsze i były mocno zaniedbane. Chodzenie po tym terenie było bardzo niebezpieczne. Prawie całą powierzchnię pokrywała błękitno- zielona, bagienna murawa, pod którą kryły się wielkie ilości wody i namułu. Takie bagno było bardzo zdradliwe i błyskawicznie wciągało swoje ofiary. Na jego brzegach znajdowały się niewielkie łąki, tzw. składy, wynajmowane przez miejską biedotę. Koszono je jedynie wtedy, kiedy lato było bardzo suche. Kiedy mój dziadek Jan wybierał się po trawę dla kozy, brał ze sobą kosę, worek i dwie szerokie deski, które położone na ziemi zapobiegały zapadnięciu się w błocie.

Tuż przy obecnej ulicy Biskupa był stary wjazd na łąki. Był on na tyle suchy, że jakiś miejscowy gospodarz zdecydował się wypasać na nim swoją krowę. Dziewczynka, która pilnowała młodej jałówki, nie miała pojęcia, że rzekoma miedza jest bardzo wąska, w efekcie szybko razem ze zwierzęciem znalazła się w grzęzawisku. Sama akcja wydobycia dziecka i cielaka z bagna trwała kilka godzin, ale zakończyła się szczęśliwie. Mała tłumaczyła się potem tym, że krowa przestraszyła się wielkiego zająca i wciągnęła ją w bagno, ale miejscowi i tak wiedzieli, czyja to była sprawka!

Oprócz utopka Huloki skrywały jeszcze jedną tajemnicę – starą, solidną groblę! Kto wiedział, gdzie ona się znajduje, przechodził przez całe bagno suchą stopą aż do obecnej ulicy Mickiewicza. Dziś ulica Mickiewicza znajduje się po drugiej stronie wiślanki, która przedzieliła Żory na pół, a po grzęzawiskach i stawach na Hulokach zostały już tylko wspomnienia. Teraz w tym miejscu są rondo, szerokie drogi, stacja paliw i ogniowy pawilon w budowie.

3

Komentarze

  • Elżbieta Grymel Do Jana 12 września 2013 18:18Szczerze mówiąc, coś o tym słyszałam, ale ktoś, kto kiedyś opowiadał mi o utopku z Roja (opowieść ta ukaże się niebawem) twierdził, że to samo mówią na Folwarkach.Może Pani zechce opowiedzieć nam tę historię? Jeżeli tak, to proszę o kontakt:egrymel@onet.pl
  • Jana utopki 11 września 2013 22:46a może Grymlino napiszecie coś o utopku na Folwarkach, we starym młynie
  • anonim czekomy.. 04 września 2013 19:32Fajny artykuł, czekomy na kolejne..

Dodaj komentarz