Utopek z przytulią / Elżbieta Grymel
Utopek z przytulią / Elżbieta Grymel

Jeżeli wierzyć śląskim opowieściom, to utopki przyjmowały postać człowieka tylko po to, żeby zbliżyć się do ludzi, nie budząc przy tym żadnych podejrzeń. Czasami chodziło o jakieś porachunki, zwłaszcza wtedy, kiedy przeciwnik (oczywiście człowiek) był ostrożny i omijał cieki wodne, a także sprytnie unikał pułapek zastawionych przez demona. Sama słyszałam kiedyś opowieść o tym, jak pewnemu mężczyźnie udawało się przez długi czas unikać spotkania z utopkiem, bo nigdy nie przejeżdżał nad wodą ani nie korzystał z mostów. Jednak pewnego razu musiał przejechać nowo wybudowaną drogą, ale nie wiedział, że pod jej powierzchnią ukryta jest rzeka. Utopek wyskoczył wtedy z kanału burzowego i wciągnął pod ziemię jego furę razem z końmi.

Mężczyzna uniknął jednak śmierci, bo błyskawicznie zeskoczył z wozu! Wątek ten (zapewne dość świeży!) nie precyzował jednak miejsca, w którym doszło do owego zdarzenia. Czasami utopek czuł się samotny i przyjmował postać ludzką po to, żeby na przykład w karczmie napić się piwa w czyimś towarzystwie, ale takie wycieczki w ludzki świat, który jak wiadomo nie znosi odmieńców, źle się kończyły! Przykładem tego wątku jest opowieść o paniowskim utopku odwiedzającym wygodzką karczmę, którą niedługo przedstawię w całości.

Kiedy indziej powód do takiej przemiany był natury miłosnej. Nieraz bowiem zdarzało się, że utopek zakochał się w jakiejś pięknej dziewczynie i nie wyobrażał sobie bez niej życia, dlatego z tego powodu bywał nawet na wiejskich zabawach! Zanim jednak wybranka została w końcu jego oblubienicą, musiał w umiejętny sposób wciągnąć ją pod wodę, oczywiście nie wyrządzając przy tym żadnej krzywdy. Opowieści o dziewczynach, które wracały z wody do domu rodzinnego, słyszałam kilkakrotnie na Śląsku Cieszyńskim, jednak los takiej kobiety z góry był przesądzony. Dlaczego? Ano dlatego, że tęskniła ona potem za dziećmi i w końcu się topiła, chcąc do nich wrócić!

Co bardziej złośliwi widzieli też inną przyczynę przemiany utopca w człowieka. Podobno utopcule były potwornie brzydkie, utopcy kawalerowie też oczywiście nie grzeszyli urodą, dlatego woleli przebierać w pannach z ludzkiego świata. Dziewczyny mogły jednak łatwo stwierdzić, czy ich adorator nie jest przypadkiem utopkiem, bo taki delikwent zawsze znikał z zabawy przed północą, pachniał tatarakiem i często z uszu lub z ubrania ciekła mu woda. Bywały jednak i takie desperatki, które na nic nie zważały, byle tylko wyjść za mąż! Przezorne matki młodych kobiet miały jednak swoją broń, która potrafiła uchronić szalone panienki od straszliwej przygody kończącej się zgubą!

Było to ziele rośliny zwanej przytulią. Matki w tajemnicy przed córkami wplatały je w ich warkocze, kiedy panny wybierały się na zabawę w karczmie i żaden zły duch nie miał do nich dostępu! Przed demonami chroniły też rzeczy poświęcone, ale koniecznie trzeba było je nosić przy sobie, a bywało, że lekkomyślna dziewczyna na prośbę wybranka wyrzucała szkaplerz, który dotąd nabożnie nosiła na szyi. Nie mogła się jednak pozbyć czegoś, o czym nie wiedziała, czyli właśnie gałązki przytulii z warkocza!

1

Komentarze

  • Pedagog z Żor Opowieści o utopkach 12 września 2013 13:02Pamiętam jak na lekcji plastyki w szkole podstawowej nauczycielka czytała nam tekst o utopku, do którego musieliśmy zrobić ilustrację. Dzisiaj czytając ten artykuł zastanawiam się czy autorką tamtego tekstu nie była właśnie pani Elżbieta Grymel. Ciężko będzie to pewnie ustalić, ale tekst musiał być naprawdę fajny skoro tak zapadł mi w pamięć. Pozdrwienia

Dodaj komentarz