Wiesław Pieregorlka w czasie koncertu w rybnickim teatrze / Dominik Gajda
Wiesław Pieregorlka w czasie koncertu w rybnickim teatrze / Dominik Gajda

W Rybniku odbyło się jedno z wykonań "Spring Suite" ("Suity wiosennej") na kwintet jazzowy i orkiestrę kameralną Jarosława Śmietany. Niestety, muzyka przy tym nie było, ale godnie reprezentował go Marek Napiórkowski, młody, zdolny wirtuoz, jeden z jego uczniów. Propozycja wyszła od Wiesława Pieregorólki, charyzmatycznego dyrygenta, rybniczanina, który po latach wystąpił w rodzinnym mieście. Impreza odbyła się w maju, w ramach Festiwalu Muzycznego im. Henryka Mikołaja Góreckiego. Wspominamy ją dzisiaj, ale przy smutnej okazji, bo 2 września zmarł Jarosław Śmietana. Zmagał się z guzem mózgu...

– Wszyscy wiedzieliśmy, że jest bardzo chory, ale wierzyliśmy, że uda mu się z tego wyjść. Zadzwoniłem do Rybnika z propozycją zagrania jego suity, w wyniku burzy mózgów dołożyliśmy utwór Góreckiego i w ten sposób zagraliśmy na festiwalu jego imienia – opowiadał Wiesław Pieregorólka. Jak wspominał, studia muzyczne w Katowicach podjął w tym samym roku, w którym Henryk Mikołaj Górecki przestał być rektorem. Po pierwszym semestrze przeniósł się do Warszawy i rozpoczął życie koncertowe. W Rybniku miał jednak kontakty m.in. z Czesławem Gawlikiem, swoim pierwszym nauczycielem jazzu.

– Na studiach uważano mnie za niepokornego ucznia, twierdząc, że fortepiany rozstrajam, klarnet poniżam. Mój nauczyciel klarnetu nie mógł przeboleć, że gram te "jazzy" na najszlachetniejszym instrumencie. Odpowiedziałem, że cenię jazz bardziej od orkiestry dętej. Cieszę się, że dzisiaj Czesiek Gawlik jest tutaj szanowany, widziałem nawet broszurę o szkole muzycznej, gdzie pisze się o nim jako o guru rybnickiego środowiska muzycznego. Za moich czasów nazwisko Gawlik brzmiało jak swojego rodzaju przekleństwo – opowiadał Wiesław Pieregorólka.

Zdarzało mu się grać z Andrzejem Trefonem, braćmi Niedzielami. Pracował jako producent i wydawca. Wydał pierwszą płytę Marka Napiórkowskiego z jego zespołem Funky Groove w PolyGram Polska. Płyta znalazła się w międzynarodowym katalogu, obok chociażby Elli Fitzgerald! Przez dziesięć lat prowadził swój big-band. – To umarło śmiercią finansową – mówił. Obecnie występuje okazjonalnie z orkiestrami symfonicznymi. Ma swoje małe studio.

Wiesław Pieregorólka urodził się w Rybniku, ale całe dzieciństwo spędził w Roju, gdzie wciąż stoi jego dom rodzinny, który wyremontował kilka lat temu. – Do Rybnika dojeżdżałem, miałem tu dwa miejsca: szkołę muzyczną przy PKS-ie oraz okrąglak. W okrąglaku znaleźliśmy lokum dla swojego zespołu jazzowego, mieliśmy do dyspozycji salę, sprzęt. Tam też od czasu do czasu dawano nam zarobić, graliśmy np. na zabawach karnawałowych – wspominał.

Uczył się w liceum Powstańców przez 2,5 roku. – W trzeciej klasie zrobiłem błąd. Za namową kolegów przeniosłem się do wieczorówki w Hance Sawickiej. W Powstańcach chodziłem do klasy humanistycznej, a w Hance był wysoki poziom z matematyki. To było dla mnie pasmo nieszczęść! Co z tego, że miałem więcej czasu, jak chodziłem w ustawicznym stresie i w wolne dni zakuwałem matematykę – opowiadał Wisław Pieregorólka.

Wiesław Pieregorólka...
...to świetny producent, dyrygent i kompozytor. Był dyrektorem działu artystyczno-repertuarowego Universal Music Polska. Napisał muzykę m.in. do utworu "C`est la vie – Paryż z pocztówki". Współpracował m.in. z Kasią Kowalską, dyrygował orkiestrą, która towarzyszyła jej na Eurowizji. Zrealizował płytę Perfectu "Perfect Symfonicznie".

2 miejsca w Rybniku miał niegdyś Wiesław Pieregorólka. Były to szkoła muzyczna (obok dworca PKS) i okrąglak, w którym jego zespół zbierał się na próbach i nieraz grywał na zabawach karnawałowych

 

1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo I to jest właśnie sednem życia. 13 września 2013 14:22 Jak muzyka była znana u Śmietany, Tak każdy swój zawód ma mieć obeznany.

Dodaj komentarz