Mateusz Siodłoczek mnstwo czasu spędza na lotniskach
Mateusz Siodłoczek mnstwo czasu spędza na lotniskach

Mateusz Siodłoczek z Aeroklubu ROW został szybowcowym mistrzem Polski juniorów, zawody rozegrano na lotnisku w Grudziądzu. To kolejne trofeum studenta z Rydułtów. Wcześniej zdobył złoty medal drużynowych szybowcowych mistrzostw świata juniorów w Lesznie, a indywidualnie piąte miejsce. To jedno z większych osiągnięć w 50-letniej historii Aeroklubu ROW.

Mateusz Siodłoczek mówi, że przygotowania do światowej rywalizacji rozpoczął już cztery lata temu, by spełnić swoje marzenie. Zaczął od walki o powołanie do kadry narodowej, a następnie do ścisłej reprezentacji na mistrzostwa. Kosztowało go to mnóstwo czasu, bo musiał poświęcić się treningom, i pieniędzy (15-20 tys. zł rocznie). Przygotowania niewielką kwotą wsparło Ministerstwo Sportu. – W tym roku największą pomoc uzyskałem od rodziców, kolegów z Aeroklubu Marcina Mężyka i Pawła Marca oraz urzędu marszałkowskiego i rydułtowskiego magistratu – powiedział nam Mateusz.

Od marca do listopada wyjeżdżał na kilkutygodniowe szkolenia. Musiał pogodzić pracę, intensywne treningi i zajęcia na Politechnice Śląskiej, gdzie na wydziale transportu studiuje nawigację powietrzną. – Pomogli mi też prowadzący zajęcia, dając mi możliwość zaliczania przedmiotów indywidualnie w dogodnych dla mnie terminach – podkreśla. Mateusza przez cały czas wspierała i dopingowała jego dziewczyna Patrycja Jordan. – Przede wszystkim była przy mnie i codziennie dbała o to, by szybowiec dotarł na czas na miejsce startu wypolerowany i z całym niezbędnym wyposażeniem – wyjaśnia.

Lataniem szybowcowym zaraził go tata, zawodowy pilot, oraz instruktor samolotowy i szybowcowy. – Gdy tylko skończyłem wymagane16 lat, rozpocząłem szkolenie szybowcowe, a trzy lata później samolotowe. Początkowo latanie szybowcowe traktowałem jako ciekawy wstęp do pracy pilota samolotowego, ale bardzo szybko przerodziło się ono w pasję bez granic. Szybowce dają całkowitą wolność w powietrzu i nieustannie wyznaczają pilotowi nowe cele, na zawodach panuje wspaniała atmosfera, w tym sporcie nie ma możliwości stosowania dopingu, no i w zasadzie brak tu ograniczeń wiekowych dla pilota. To sport na całe życie – wymienia Mateusz.

Szybownictwo nie jest lekkim sportem. Tydzień oficjalnego treningu przed zawodami oraz dwa tygodnie samych mistrzostw to ogromny wysiłek, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Świadczy już o tym ogrom zajęć w dniu zawodów. – O godzinie 8 rozpoczynamy przygotowania do startu, o 10 idziemy na odprawę meteorologiczną oraz otrzymujemy zadania na dany dzień. Od 11 do 12.30 szybowce wzbijają się w niebo, startując w poszczególnych konkurencjach. Sam lot trwa zwykle od czterech do nawet siedmiu godzin. Pokonujemy wówczas w zależności od warunków od 200 do 600 km. Cały ten czas wymaga od pilota pełnej koncentracji i skupienia. Po wylądowaniu maszynę trzeba samemu umyć, wypolerować ją i przygotować do postoju nocnego – zaznacza Mateusz.

200-600 km przeciętnie pokonuje pilot szybowcowy w ciągu raptem jednego dnia zawodów

4-7 godzin trwa zwykle jeden lot

2 lata – za tyle czasu odbędą się kolejne szybowcowe mistrzostwa świata juniorów, tym razem w Australii. Mateusz Siodłoczek chce tam polecieć z dużymi nadziejami na kolejne medale

 

Komentarze

Dodaj komentarz