Widok na staw Głęboki Dł. Zdjęcie pochodzi z 1968 roku / Archiwum
Widok na staw Głęboki Dł. Zdjęcie pochodzi z 1968 roku / Archiwum

Tekst o utopku z Głębokiego Dołu odbił się szerokim echem, przywołał wiele wspomnień i próśb o napisanie czegoś więcej w tym temacie, jak również o odnalezienie i opublikowanie zdjęcia stawu. Okazało się, że najstarsi Czytelnicy jeszcze pamiętają, iż o utopku z tego akwenu ponownie zrobiło się głośno pod koniec lat 50. Dwie sędziwe panie, które wybierały się do znajomych w Osinach, zaklinały się, że widziały, jak płynął środkiem stawu, był cały czarny i długi jak olbrzymi szczupak! Kilka innych osób też często widywało, jak pływało tam coś bliżej niezidentyfikowanego. Ludzie zapominali jednak, że przez staw przepływał silny strumień zimnej wody, który pchał w kierunku pidła wszystko, co nie było umocowane.

Intrygowała też nazwa stawu, bo chyba jako jedyna w okolicy była dwuczłonowa, a odnosiła się nie tylko do stawów (w przeszłości było ich kilka i każdy miał jeszcze jakiś przydomek), ale także do polodowcowej doliny biegnącej mniej więcej od Folwarków w kierunku ciepłowni graniczącej z Zostawą. Jeszcze na przełomie lat 50. i 60. teren wokół Głębokiego Dołu wyglądał zupełnie inaczej. Otaczające go wzgórza były dużo wyższe, a sama dolina znacznie głębsza. Na jej dnie płynął strumień, którego niewielkie fragmenty zachowały się do dziś w pobliżu kościoła pw. św. Stanisława (równolegle do alei Zjednoczonej Europy) oraz Miłosierdzia Bożego. W tym drugim przypadku była to głównie zasługa nieżyjącego już księdza proboszcza Stanisława Garbocza, który był zapalonym "rybiorzem".

W drugiej połowie XIX wieku wybudowano w okolicy Żor trzy bite drogi: do Baranowic, Boryni i Rogoźnej. Ich budowa przyczyniła się do zniszczenia aż trzech stawów w dolinie Głęboki Dół, choć jeszcze w latach 50. i 60. można było zobaczyć ich fragmenty. Potem zniknęły i one. Jedynie staw Głęboki Dół (osiński ) przetrwał jeszcze do lat 70. Hodowano w nim karpie, ale od kiedy zabudowano ulicę Osińską, latem mieszkańcy się tam kąpali, a kiedy zamarzał zimą, dzieci miały ślizgawkę. Paradoksalnie do jego długiego żywota przyczyniło się to, że przez setki lat nikt nie osiedlił się na polodowcowych wzgórzach w jego pobliżu ze względu na brak wody. Warto dodać, że na początku lat 60. na prywatnych posesjach przy ulicy Osińskiej istniały trzy studnie (w tym nasza), każda miała po co najmniej 20 kręgów, ale w żadnej nie było wody zdatnej do picia. Po powstaniu wodociągu na okolicznych terenach jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać osiedla.

Dolina Głębokiego Dołu wciąż jednak istnieje, a jedną z jej tajemnic jest niesamowita akustyka. Kiedyś można było tłumaczyć to tym, że głos dobrze niesie się po wodzie. Dziś staw już nie istnieje, a głos nadal się tam niesie. Nie każdy go tylko usłyszy, bo dochodzi tam hałas z ruchliwej drogi krajowej zwanej popularnie wiślanką. Pamiątką po stawie są też roje komarów pojawiające się w letnie wieczory. A ja, kiedy przymykam oczy, widzę Głęboki Dół jak na dłoni! Wciąż czuję zapach tataraku, widzę kolby pałki wystające z wody, kłęby kotewki i strzałki, które kiedyś z powodzeniem mogły udawać utopka, słyszę wieczorny rechot żab, poranne kwilenie czajek i zachwycam się barwami grążeli, niezapominajek i kaczeńców...

Powyżej zdjęcie stawu Głęboki Dół, które znalazłam w rodzinnym archiwum na prośbę pana Grzegorza, jednego z naszych Czytelników. Zostało zrobione w roku 1968. Budynek ze spadzistym dachem najbliżej stawu to nieistniejąca już stacja transformatorowa, na lewo domy przy ulicy Osińskiej (wtedy jeszcze w budowie), zaś budynek w tle z prawej strony stacji znajduje się obecnie przy alei Zjednoczonej Europy. W tym samym miejscu, co transformator, stał podobno domek staruszki z mojej opowieści...

3 studnie istniały na początku lat 60. na prywatnych posesjach przy ulicy Osińskiej. Każda miała najmniej 20 kręgów, ale w żadnej nie było wody zdatnej do picia

 

Komentarze

Dodaj komentarz