Utoplec z Gipsuli w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Utoplec z Gipsuli w kresce autorki / Elżbieta Grymel

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczęłam naukę w Ognisku Plastycznym w Rydułtowach. Często malowaliśmy w plenerze. Braliśmy składane sztalugi o trzech nogach na ramię, kasety z pędzlami i farbami wędrowały do plecaków lub toreb, a płócienne blejtramy pod pachy i tak objuczeni szliśmy w teren razem z naszym wykładowcą. To była cała wyprawa! Zanim doszliśmy do celu, to często zdążyły nas rozboleć ręce, a czasem nawet nogi, a tu trzeba było jeszcze wziąć się za malowanie i postać kilka godzin przy sztalugach! Ulubionym stanowiskiem naszego profesora był wylot tunelu lub tereny w pobliżu popularnej Gipsuli, gdzie podobno dawno temu wydobywano gips, a w pozostałych wyrobiskach potworzyły się małe stawy i stawiki, choć jak twierdzili miejscowi, niektóre z nich miały dość znaczną głębokość.

Tam można było zobaczyć resztki czystej i niczym jeszcze nie skażonej przyrody: bujne chwasty, kwieciste, naturalne łąki i malownicze grupy drzew, jednym słowem krajobraz stworzony do malowania! Zabierając się do pracy, staraliśmy się zawsze zająć miejsce w takiej odległości, żeby mieć kontakt wzrokowy z najbliżej stojącym kolegą lub koleżanką. Na ogół zajęcia przebiegały spokojnie, ale kiedyś w pobliżu stanowiska, które zajmowałyśmy z koleżanką Anią pojawił się młody mężczyzna. Był dziwacznie ubrany, w długi płaszcz i staromodny kapelusz z szerokim rondem. Przeszedł w odległości kilkunastu metrów od nas i przez całą drogę nie spuszczał nas z oczu, a potem zniknął w kępie drzew, za którą pracowali nasi koledzy.

Kiedy taka sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, obie wyraźnie się zaniepokoiłyśmy i zapytałyśmy kolegów, czy przypadkiem nie znają tego dziwnego przechodnia. Chłopcy jednak stwierdzili, że nikogo nie widzieli. Mówili, że musiało się nam coś przywidzieć, bo nawet trawa we wskazanym przez nas miejscu nie była wydeptana. Postanowiłyśmy opowiedzieć o tym zdarzeniu naszemu wykładowcy, ale ten nas tylko ofuknął, że nasłuchałyśmy się głupot i nic więcej nam nie wyjaśnił, co jeszcze wzmogło naszą ciekawość! Zwróciłyśmy się do pani, która sprzątała nasze pracownie. Była ona rydułtowianką i opowiedziała nam, że ponad sto lat temu w jednym ze stawków na Gipsuli utopił się syn ważnego kopalnianego urzędnika. Powodem była zawiedziona miłość!

Podobno od tamtego czasu pokazuje się tam utoplec, ale tylko młodym dziewczynom zbliżonym wiekiem do jego niewiernej narzeczonej i dlatego nam (czyli Ani i mnie) przypadł w udziale ten wątpliwy zaszczyt spotkania się z nim oko w oko! Niedawno widziałam się z Anią Klapek (rocznik 1953) i wspominałyśmy dawne, dobre czasy. Dzięki temu spotkaniu mogłam Wam, drodzy Czytelnicy, przedstawić jeszcze jedną opowieść o utoplcu. – Wiesz, ja też nieraz się nad tym zastanawiałam, za co dostałyśmy ten opeer od profesora K. – powiedziała wtedy moja koleżanka. I dodała, że dopiero ja przypomniałam jej o całym zajściu! Jeszcze teraz, kiedy wspomina tego dziwnego człowieka, który się tam pojawiał, czuje ciarki na plecach! Czy nasza pani sprzątaczka mogła mieć rację?

Co to jest Gipsula?
Jak udało mi się ustalić na podstawie różnych źródeł, Gipsula to teren (trawiasty nieużytek) przy granicy Rydułtów z wioską Czernica (gmina Gaszowice), przeważająca jego część leży po stronie Czernicy. W roku 1842 założono tam tłuczarnię (tak brzmiała nazwa) gipsu. Eksploatacja pokładów gipsu metodą odkrywkową trwała do roku 1966.

1842 – w tym roku w Czernicy założono tłuczarnię gipsu

1966 – do tego roku wydobywano z niej minerał metodą odkrywkową. W wyrobiskach powstałych po eksploatacji utworzyły się liczne stawy i stawiki. Niektóre, jak twierdzą miejscowi, miały znaczną głębokość

 

4

Komentarze

  • Grymlino Pani Elżbiecie 14 października 2013 17:39Dziękuję za zainteresowanie! Pozdrawiam
  • Elzbieta super opowiesc!wspaniale..no i czekam na 11 października 2013 21:24super opowiesc!wspaniale..no i czekam na dalsze utopce.
  • Grymlino do miejscowego 09 października 2013 21:20Dziękuję za przeczytanie opowieści o utopkach! Pozdrawiam
  • miejscowy Piykne.. 09 października 2013 16:58Nasze utopki zas odżyły..Brawo..

Dodaj komentarz