Jerzy Klistała / Archiwum
Jerzy Klistała / Archiwum

Jerzy Klistała, rodowity rybniczanin, autor 14 książek o cierpieniach więźniów hitlerowskich więzień, ubolewa, iż w zalewie pustych sloganów brakuje poparcia dla konkretnych działań. Obecnie opracował już trzeci tom Martyrologium, poświęcony mieszkańcom Zaolzia. Poświęcił setki godzin na zebranie i uporządkowanie relacji oraz faktów. Niestety, do dzisiaj nie uzbierał pieniędzy na publikację, chociaż zwracał się o jakąkolwiek pomoc do przedstawicieli wielu miast czy instytucji.

– Ratuję od zapomnienia tysiące prostych ludzi, którzy, gdy ojczyzna stanęła w potrzebie, bez chwili wahania przeciwstawili się tak okrutnemu wrogowi, jakim był hitleryzm i jego wojska wkraczające we wrześniu 1939 roku na tereny polskie. Uważam, że należy im się te parę linijek w książce. Chociaż tyle im możemy dać, skoro "superpatrioci" z lat 80. obdzielają się odznaczeniami najwyższej klasy! – argumentuje z goryczą Jerzy Klistała. Dlaczego upomina się o pamięć tych ludzi? Dlatego, że nie mają mogił. Wielu zginęło w Oświęcimiu, a ich prochy rozrzucano na trenerach przyległych do obozu. Część popiołów popłynęła z nurtem Soły.

– Ta przyobozowa ziemia i rzeka stała się miejscem ich wiecznego spoczynku. Jak więc można o nich zapomnieć? – pyta Jerzy Klistała. Codziennie pracuje po 14-16 godzin, zbierając i porządkując materiały. W Olzie, gdzie niedawno spotkał się z mieszkańcami, zacytował znamienne słowa Hitlera: "Wydałem rozkaz zabijania bez litości i bez miłosierdzia mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej mowy i polskiego pochodzenia. Tylko w ten sposób zdobędziemy potrzebną nam przestrzeń życiową... Polska będzie wyludniona i zasiedlona Niemcami".

Jerzy Klistała urodził się w 1935 roku. W czasie wojny zginął jego ojciec, wujek oraz wielu ich znajomych – działacze podziemnych struktur Armii Krajowej. Po wojnie pan Jerzy długie lata żył w przekonaniu, że wydarzenia te są porządnie utrwalone i zapisane. Okazało się, że nie. Rybniczanin rzucił się w wir pracy. Kilkanaście lat poświęcił na uporządkowanie i udokumentowanie martyrologii tysięcy ludzi, za co odebrał wiele podziękowań. – Ja tylko wypełniłem swój moralny obowiązek pamięci wobec autentycznych patriotów, którzy jak mało kto zasługują na pamięć. Przedstawiłem losy tysięcy konkretnych ludzi, którzy dla ojczyzny umierali – mówi Jerzy Klistała.

Ubolewa, że nieliczne szkoły zapraszają go na spotkania z uczniami i że wielu ludziom coraz bardziej obojętna staje się wojenna tragedia. – Skąd dzisiejsza młodzież ma czerpać wiedzę na temat okupacji hitlerowskiej i męczennikach z tego okresu? – pyta. Chociaż ma już dość żebrania o wsparcie w urzędach miast, chciałby jeszcze wydać trzeci tom Martyrologii Mieszkańców Zaolzia, aby jego żmudna praca nie poszła na marne. Na tym jednak planuje poprzestać.

Komentarze

Dodaj komentarz