Zofia Przeliorz / Archiwum
Zofia Przeliorz / Archiwum

Jak utopki właściwie wyglądają czy wyglądały?

No właśnie tak do końca nie wiadomo, gdyż utopki mogą przybierać najprzeróżniejsze postaci. Czasami może to być ryba, rak albo jakie inne zwierzę, a czasami elegancko ubrany pan, przystojny kawaler, ładna dziewczyna czy też małe dziecko.

Nawet członkowie pani rodziny mieli przygody z utopcami...

Do rodzinnej tradycji przeszło opowiadanie o tym, jak starzyk Przeliorz utopka woził. Otóż wracając konnym wozem z Pszczyny do Żor, zabrał z sobą proszącego o to panoczka. Panoczek zsiadł z wozu w Kleszczowie obok stawu i dobrze go za tę przysługę wynagrodził. Gdy starzyk chciał potem zapłacić w karczmie za piwo, okazało się, że zamiast pieniędzy ma w kieszeni zajęcze bobki. Inna przygoda spotkała prababkę mojego męża. Kiedyś susząc siano na łące, usłyszała pod kopką siana płacz niemowlęcia. Zdjęta litością wzięła maleństwo do fartucha i ruszyła do domu. Kiedy przechodziła przez mostek, dziecko wyskoczyło z jej fartucha i śmiejąc się, wskoczyło do wody, bo był to utopiec!

Najwięcej pani opowieści o demonach wodnych dotyczy Ławczoka.

Jako że jestem mieszkanką Osin, to znam najwięcej opowieści o utopkach z Ławczoka, stawu leżącego przy granicy Osin ze Skrzeczkowicami. Ludzie od dawna wiedzieli, że mieszkają tam utopce, gdyż co jakiś czas dawały o sobie znać. Jako dziecko z zapartym tchem słuchałam opowieści sąsiadek, które w młodości wybrały się na jagody. Wchodząc do lasu, zauważyły leżącą na ścieżce grubą laskę i zabrały ją z sobą. Zbierając jagody, zauważyły, że przygląda się im mały chłopiec w ogromnym kapeluszu, który nie odpowiadał na żadne pytania. Nagle podszedł do potężnego świerka, złamał go, zarzucił na ramię i ruszył w ich kierunku. Na ten widok sąsiadki zaczęły uciekać w takiej panice, jakby je sam diabeł gonił i do końca życia były przekonane, że to był utopek z Ławczoka, który najwidoczniej zgubił swoją laskę, a zobaczywszy, że one są w jej posiadaniu, chciał ją odzyskać.

Pani profesor Dorota Simonides wspomina, że utopek potrafił się zmienić w różne zwierzęta.

Potwierdzają to opowieści ludzi. Tego typu przygodę przeżyła starsza kobieta mieszkająca niedaleko stawu. Otóż kopiąc ziemniaki, zauważyła małą sarenkę i zaczęła karmić ją chlebem. Potem zmęczona usiadła i zasnęła. Ocknąwszy się, zobaczyła siedzącego na jej nogach potworka! Zaczęła krzyczeć ze strachu, ale on uspokoił ją, mówiąc, że nie ma się czego bać, bo to on był tą sarenką. A za to, że była dla niego dobra, wykopał za nią wszystkie ziemniaki i jeszcze pomógł je przywieźć na wózku do domu. Innym razem jakiś dziadek wybrał się wczesnym rankiem po węgiel do kopalni. Jadąc obok Ławczoka, zauważył leżącego na drodze pięknego rumaka. Wyczuwając jakieś czające się zło, ruszył w jego kierunku z różańcem w ręku i koń rozpłynął się w powietrzu. Jeszcze ktoś inny wracając z Żor, znalazł leżącego pod lasem barana. Jako że ten nie uciekał, wziął go na plecy i zaniósł do domu. Kiedy chciał się pochwalić żonie swoją zdobyczą, okazało się, że baran wyparował i że był to najprawdopodobniej utopek który w ten sposób zafundował sobie darmowy transport.

Czasem utopek przybierał też postać ludzką.

Inna przygoda spotkała wracającego z Żor mieszkańca Boryni, który podwiózł furmanką obładowaną zakupami kobietę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że koń nie potrafił tego wozu uciągnąć. Kobieta twierdziła, że mieszka na Kolonii i poprosiła, żeby furman zatrzymał się koło Ławczoka. Kiedy zsiadła, koń ruszył z kopyta, jakby ktoś tonę węgla z tego wozu zrzucił. Gospodarz od razu się domyślił, że wiózł jakiegoś utopca.

Do jakich podstępów uciekał się utopek, żeby wciągnąć swe ofiary do wody?

Czasami zdarzało się, że tuż przy brzegu stawu pływały kaczki. Gdy tylko ktoś podchodził do nich, odpływały na wyciągnięcie ręki i tak krok po kroku wyciągały nieszczęśnika na głębinę. Jeżeli w porę się nie spostrzegł, to kończył pod wodą. Podobnych opowieści jest bardzo dużo i nie wszystkie da się tu przytoczyć.

Rozmawiała: Elżbieta Grymel

 

Zofia Przeliorz...
...to instruktorka Zespołu Pieśni i Tańca "Osiny", Wice-Ślązaczka 2004, zdobywczyni nagrody Narcyz 2005 oraz Nagrody im. Oskara Kolberga 2012 w dziedzinie literatury, przyznawanej przez ministra kultury, członkini sekcji literackiej Stowarzyszenia Twórców Ludowych, wielokrotna zdobywczyni nagród oraz wyróżnień w konkursach literackich, autorka legend, opowiadań i scenek rodzajowych zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.

 

Komentarze

Dodaj komentarz