Thomas Jarmoc walczy o miejsce w składzie Pomarańczowych / Dominik Gajda
Thomas Jarmoc walczy o miejsce w składzie Pomarańczowych / Dominik Gajda

Dzięki takim meczom polska liga siatkówki jest bardzo atrakcyjna. Obie drużyny zaprezentowały dobrą formę. Pierwszy set od początku przebiegał pod dyktando podopiecznych trenera Lorenzo Bernardiego. Jastrzębianie dobrze przyjmowali zagrywkę i Michal Masny mógł "ustawić" sobie grę. W drugiej partii mecz się wyrównał. O wygranej gospodarzy zadecydowały świetne zagrywki Mariusza Wlazłego, który "wyciągnął" swój zespół na prowadzenie ze stanu 20:22. Bełchatowianie poszli za ciosem. Po dziesięciominutowej przerwie lepiej odnaleźli się zawodnicy Miguela Falasci. Jastrzębianie zaczęli popełniać błędy w zagrywce. W dodatku coraz więcej kłopotów ze skończeniem ataków miał Michał Łasko, który meczu w Bełchatowie na pewno nie zaliczy do udanych. W końcówce, przy sanie 24:23, Mateusz Malinowski zepsuł serwis i set padł łupem gospodarzy.

W czwartej partii od początku ton wydarzeniom na boisku nadawali zawodnicy Skry. Pomarańczowi mieli spore problemy z przyjęciem zagrywek zwłaszcza Stephane'a Antigi i Karola Kłosa. Wyrównana walka trwała do stanu 17:17. Za chwilę jednak gospodarze znowu mieli dwa punkty w zapasie (20:18), a za sprawą świetnej zagrywki Nicolasa Uriarte bełchatowianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. To zmusiło naszego szkoleniowca do wzięcia przerwy na żądanie. Pierwszego meczbola dał Skrze Wrona przy stanie 24:20. Raz jastrzębianie zdołali się wybronić, ale w kolejnej akcji Tuia nie popełnił błędu, a to oznaczało koniec spotkania.

- Czasami w sporcie trzeba zaakceptować to, że przeciwnik gra lepiej. Dzisiaj to było ewidentne na korzyść Skry. Szkoda, bo schodzimy z parkietu z takim odczuciem, że nie zaprezentowaliśmy naszej najlepszej gry, ale czasami to jest "zasługą" przeciwnika - przyznał po meczu Michał Łasko.

Również trener Bernardi nie robił z tej porażki tragedii. Włoski szkoleniowiec podkreślał, że o wygranej gospodarzy w dużym stopniu zadecydowały błędy jego podopiecznych.

- Gospodarze pokazali kawał dobrej siatkówki, szczególnie w kluczowych momentach meczu. My popełniliśmy zbyt wiele błędów w ważnych fragmentach spotkania. W drugim secie przy prowadzeniu 22:20 popełniliśmy pięć błędów. To stanowczo za dużo. Później, w istotnym momencie trzeciego seta, również nie ustrzegliśmy się błędów. Kiedy grasz z rywalami pokroju Skry, nie można sobie na to pozwalać, a już w szczególności w najważniejszych częściach setów - powiedział Bernardi.

Wczoraj (26 listopada) jastrzębianie grali z Czarnymi Radom. Natomiast w sobotę (30 listopada) czeka ich mecz z AZS Politechniki Warszawskiej.

PGE SKRA BEŁCHATÓW - JASTRZĘBSKI WĘGIEL 3:1 (18:25, 27:25, 25:23, 25:21)

Jastrzębski Węgiel: Masny, Gierczyński, Pajenk, Łasko, Kubiak, Van De Voorde, Wojtaszek (libero) - Bontje, Popiwczak, Malinowski, Jarmoc.

Komentarze

Dodaj komentarz