Dzięki takim meczom polska liga siatkówki jest bardzo atrakcyjna. Obie drużyny zaprezentowały dobrą formę. Pierwszy set od początku przebiegał pod dyktando podopiecznych trenera Lorenzo Bernardiego. Jastrzębianie dobrze przyjmowali zagrywkę i Michal Masny mógł "ustawić" sobie grę. W drugiej partii mecz się wyrównał. O wygranej gospodarzy zadecydowały świetne zagrywki Mariusza Wlazłego, który "wyciągnął" swój zespół na prowadzenie ze stanu 20:22. Bełchatowianie poszli za ciosem. Po dziesięciominutowej przerwie lepiej odnaleźli się zawodnicy Miguela Falasci. Jastrzębianie zaczęli popełniać błędy w zagrywce. W dodatku coraz więcej kłopotów ze skończeniem ataków miał Michał Łasko, który meczu w Bełchatowie na pewno nie zaliczy do udanych. W końcówce, przy sanie 24:23, Mateusz Malinowski zepsuł serwis i set padł łupem gospodarzy.
W czwartej partii od początku ton wydarzeniom na boisku nadawali zawodnicy Skry. Pomarańczowi mieli spore problemy z przyjęciem zagrywek zwłaszcza Stephane'a Antigi i Karola Kłosa. Wyrównana walka trwała do stanu 17:17. Za chwilę jednak gospodarze znowu mieli dwa punkty w zapasie (20:18), a za sprawą świetnej zagrywki Nicolasa Uriarte bełchatowianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. To zmusiło naszego szkoleniowca do wzięcia przerwy na żądanie. Pierwszego meczbola dał Skrze Wrona przy stanie 24:20. Raz jastrzębianie zdołali się wybronić, ale w kolejnej akcji Tuia nie popełnił błędu, a to oznaczało koniec spotkania.
- Czasami w sporcie trzeba zaakceptować to, że przeciwnik gra lepiej. Dzisiaj to było ewidentne na korzyść Skry. Szkoda, bo schodzimy z parkietu z takim odczuciem, że nie zaprezentowaliśmy naszej najlepszej gry, ale czasami to jest "zasługą" przeciwnika - przyznał po meczu Michał Łasko.
Również trener Bernardi nie robił z tej porażki tragedii. Włoski szkoleniowiec podkreślał, że o wygranej gospodarzy w dużym stopniu zadecydowały błędy jego podopiecznych.
- Gospodarze pokazali kawał dobrej siatkówki, szczególnie w kluczowych momentach meczu. My popełniliśmy zbyt wiele błędów w ważnych fragmentach spotkania. W drugim secie przy prowadzeniu 22:20 popełniliśmy pięć błędów. To stanowczo za dużo. Później, w istotnym momencie trzeciego seta, również nie ustrzegliśmy się błędów. Kiedy grasz z rywalami pokroju Skry, nie można sobie na to pozwalać, a już w szczególności w najważniejszych częściach setów - powiedział Bernardi.
Wczoraj (26 listopada) jastrzębianie grali z Czarnymi Radom. Natomiast w sobotę (30 listopada) czeka ich mecz z AZS Politechniki Warszawskiej.
PGE SKRA BEŁCHATÓW - JASTRZĘBSKI WĘGIEL 3:1 (18:25, 27:25, 25:23, 25:21)
Jastrzębski Węgiel: Masny, Gierczyński, Pajenk, Łasko, Kubiak, Van De Voorde, Wojtaszek (libero) - Bontje, Popiwczak, Malinowski, Jarmoc.
Komentarze