Rybniczanie Irena Pytlik i Adam Pochaba w Dubaju / Archiwum rodzinne
Rybniczanie Irena Pytlik i Adam Pochaba w Dubaju / Archiwum rodzinne

Rybniczanie Irena i Adam przeżyli podróż marzeń na Malediwy i do Dubaju. Te pierwsze są jak mityczna Atlantyda, bo naukowcy wieszczą, że za kilkadziesiąt lat znikną w wodach Oceanu Indyjskiego. O rzeczonym raju na ziemi pozostaną jedynie wspomnienia... Adam i Irena są małżeństwem przedsiębiorców, a na swoją wyprawę życia oszczędzali długi czas. – Wreszcie pojawiła się okazja, na polski rynek weszły linie lotnicze Emirates Zjednoczonych Emiratów Arabskich, których częścią jest emirat Dubaju. Przez kilka miesięcy oferowały one bilety w promocyjnych cenach. Wcześniej Polacy mogli polecieć na Malediwy tylko z Londynu – opowiada pan Adam.

Świat luksusu

Dodaje, że w drodze mieli śródlądowanie w Dubaju, stolicy emiratu Dubaj. Spędzili tam trzy dni. To kraj, gdzie wszystko jest największe i najbogatsze. Szejkowie zbudowali magiczne i obrosłe legendami miasto Dubaj na pustyni w ciągu nieco ponad 20 lat, w miejscu osady rybackiej. Rybniczanie oglądali je z platformy widokowej w najwyższym budynku świata Burdż Chalifa o niesamowitym założeniu urbanistycznym w kształcie wieży i wysokości 828 metrów (dla porównania Pałac Kultury i Nauki liczy 231 m – red.). Miasto przypomina z góry przepiękną makietę w skali 1:1.

– Nie ma tu klimatu historycznego, tak jak w miastach europejskich czy na wschodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. Jest za to niebywała nowoczesność, np. sztuczne wyspy z najdroższymi na świecie apartamentowcami oraz jedyny siedmiogwiazdkowy hotel. Nigdzie też nie widzieliśmy tylu luksusowych samochodów, co tam. Nie spotkaliśmy się tam z indoktrynacją islamską, bo pieniądze nie lubią ekstremizmu – mówi pan Adam. Oboje przeżyli w Dubaju burzę piaskową i musieli ewakuować się ze statku spacerowego. Wiatr zdemolował górny pokład.

Narty w upale

– Największą atrakcją był jednak udział w Jeep Safari. Pędziliśmy przez pustynię land cruiserami, które prowadzili kierowcy rajdowi, nie szczędzący nam emocji – stwierdza pani Irena. Niesamowita była również wizyta w całorocznym krytym ośrodku narciarskim, gdzie jest minus 11 stopni C, a na dworze nawet plus 35. Na pokryte śniegiem stoki wjeżdża się wyciągami krzesełkowymi. Poprzez przezroczyste ściany widać małe jak mrówki sylwetki klientów ogromnego centrum handlowego.

Zupełnie innym krajem są Malediwy. – To archipelag kilku tysięcy wysp, spośród których zamieszkanych jest około 200. Fascynuje bujna tropikalna roślinność, biały i nieprawdopodobnie czysty piasek na plażach. Tuż po wejściu do wody napotyka się rafę koralową. Bez sprzętu do nurkowania można obejrzeć i dotknąć ryb we wszystkie kolory tęczy. Obserwowaliśmy ich zwyczaje – wtrąca pani Irena. W idealnie czystych wodach o temperaturze około 30 stopni C wszyscy uprawiają snorkelling, czyli pływanie pod wodą w masce z fajką do oddychania i płetwami. Poza tym to jedno z kilku miejsc na świecie, które odwiedza mnóstwo ludzi, by zrobić uprawnienia z nurkowania na duże głębokości.

Zaleje ocean

– Najwyższy teren na wyspach sięga zaledwie 1,5-2 metrów nad poziomem morza. W przyszłości pochłoną je wody Oceanu Indyjskiego. Niektóre mogą zniknąć już w ciągu 10-15 lat. Mieszkaliśmy na jednej z takich wysp o powierzchni... około 5 ha. Nie ma tam dróg ani wysokich budowli, a komunikacja między wyspami odbywa się za pomocą łodzi i hydroplanów. Widzieliśmy też unikalny sposób pozbywania się śmieci. Raz w miesiącu do wyspy podpływa statek, na który zwozi się samochodami odpady. Śmieci z całego archipelagu są składowane na celowo wybudowanej sztucznej wyspie – podkreśla pan Adam. Dodaje, że prezydent Malediwów chce kupić ziemię w innym kraju, by, zanim archipelag zaleją wody oceanu, przenieść tam wszystkich 400 tys. mieszkańców. Najbardziej zaawansowane rozmowy prowadzone są z władzami Sri Lanki (Cejlonu) i Australii.

Malediwy to państwo ortodoksyjnie muzułmańskie. Zakaz posiadania Biblii wpisano do tamtejszej konstytucji. Za jego złamanie grożą tortury i pozbawienie obywatelstwa. – To jedyne miejsce na świecie, które odwiedziliśmy, gdzie poinstruowano nas, jak mamy być ubrani na posiłku: kobiety w chustkach zakrywających włosy oraz długich spódnicach z zakrytymi ramionami i bez dekoltu, zaś panowie w długich spodniach. Oczywiście nikt z obcokrajowców nie przestrzegał tych nakazów. Nie spotkały nas za to żadne sankcje – przyznaje rybniczanka.

Pływać z delfinami

Oboje zjechali już kawał świata, byli m.in. w Izraelu, Jordanii, USA i na Dominikanie. Pani Irena dość długo mieszkała w Libii rządzonej przez Kaddafiego (to materiał na kolejny artykuł), odwiedziła też Indie i Argentynę. – Chcielibyśmy jeszcze raz polecieć na Malediwy, by popływać w oceanie z żyjącymi tam dziko delfinami. To jedyne takie miejsce na świecie – mówią zgodnie.

828 metrów wysokości ma najwyższy budynek świata Burdż Chalifa w Dubaju. Rybniczanie w nim byli. Dla porównania Pałac Kultury i Nauki w Warszawie liczy 231 m wysokości

 

Komentarze

Dodaj komentarz