Mateusz Danieluk tym razem pozostał w cieniu Grzegorza Pasiuta / Dominik Gajda
Mateusz Danieluk tym razem pozostał w cieniu Grzegorza Pasiuta / Dominik Gajda

Mecz z GKS-em Tychy był dla jastrzębian wyjątkowy z kilku względów. W JKH zadebiutowali dwaj nowi napastnicy, Leszek Laszkiewicz oraz Grzegorz Pasiut. Obaj już w pierwszej tercji zapisali się w meczowym protokole. Gdy gospodarze grali w przewadze, do siatki trafił Pasiut, a Laszkiewicz zaliczył asystę. Po wielu tygodniach przerwy do meczowego składu wicemistrzów Polski wrócili również dwaj inni zawodnicy: Miroslav Zatko oraz Patryk Kogut. Po premierowej odsłonie skromnie prowadzili miejscowi.

Druga część pojedynku była równie zacięta jak pierwsza. Godnych odnotowania sytuacji nie było jednak zbyt wiele. Goście mogli wyrównać w 30. minucie, gdy strzału Adama Bagińskiego nie zdołał dobić Michał Woźnica. To zemściło się na tyszanach w 37. minucie, kiedy po raz drugi do bramki trafił Grzegorz Pasiut, który przed epizodem w Krynicy spędził dwa sezony w Tychach. W ostatniej minucie jastrzębianie złapali dwie głupie kary. Podopieczni Jirziego Szejby, grając w pięciu na trzech, strzelili kontaktowego gola. Zaskakującym strzałem spod niebieskiej linii popisał się Michał Kotlorz.

Od kuriozalnej decyzji arbitrów rozpoczęła się ostatnia odsłona. W 42. minucie na bramkę Stefana Zigardy`ego najeżdżał Leszek Laszkiewicz, ale był faulowany przez Marcina Kolusza. Zamiast ewidentnego rzutu karnego skończyło się zaledwie na wykluczeniu. To rozsierdziło gospodarzy, którzy chwilę później grali w podwójnej przewadze. Bardzo bliski strzelenia trzeciego gola dla JKH był Miroslav Zatko, który huknął spod niebieskiej, ale trafił w słupek. W 54. minucie kolejną okazję miał Leszek Laszkiewicz, ale strzelił wprost w bramkarza. W 59. minucie sprawdziło się powiedzenie o niewykorzystanych okazjach. W sytuacji sam na sam skuteczny był Tomasz Malasiński, który doprowadził do dogrywki.

W dodatkowych pięciu minutach nie działo się zbyt wiele. Gdy obie ekipy były już myślami przy karnych, losy meczu rozstrzygnął Łukasz Sokół, który sześć sekund przed końcową syreną celnie przymierzył zza bulika. Dwa punkty zgarnęli więc rozpędzeni tyszanie, którzy wygrali dziewiąty mecz z rzędu. Jastrzębianie musieli zadowolić się jednym oczkiem.

JKH GKS JASTRZĘBIE - GKS TYCHY 2:3 (1:0, 1:1, 0:1, 0:1)

Pasiut 14. i 37. - Kotlorz 40, Malasiński 59.,Sokół 65.

KH 1928 KRYNICA - JKH GKS JASTRZĘBIE 0:11 (0:6, 0:3, 0:2)

Pasiut 5., 16. i 30., Kulas 27. i 47., Zdenek 9., Kral 10., Bordowski 12., Danieluk 19., Kogut 37., Labryga 43.

JKH: Odrobny - Zatko, Górny, Bordowski, Kral, Danieluk - Labryga, Bryk, Laszkiewicz, Pasiut, Urbanowicz - Marzec, Flaszar, Kulas, Prochazka, Zdenek oraz Kostek, Ł. Nalewajka, Kogut, R. Nalewajka.

Komentarze

Dodaj komentarz