Co się działo na wokandzie '36

Doniesienie z Niedobczyc można określić słowami "Pierścień w dziwnym miejscu". Otóż nieznani sprawcy skradli z kiosku Elżbiety Kozakowskiej wyroby tytoniowe, cukierki, 26 tabliczek czekolady, 16 złotych i... "złoty pierścionek damski z trzema kamieniami". Bez wątpienia wyobraźni nie brakowało trzem dżentelmenom z Szarleja będących na gościnnych występach w Dębieńsku. Postarali się oni o listę poborowych, właśnie powołanych do służby wojskowej. Jeden w mundurze kaprala WP odwiedzał ich rodziny, podając się za przełożonego. Miał gadane i nawijał bajer, że właśnie wraca do pułku i może młodemu wojsku dostarczyć jakąkolwiek przesyłkę od nieutulonej w żalu rodziny. Sąd w Rybniku docenił ich pomysł na trzy miechy aresztu.

Złodzieje w Caritasie

Wróćmy teraz na moment do 1935 roku. 6 maja tego roku miało miejsce włamanie do domu parafialnego przy ulicy Gliwickiej. Stał on po przeciwnej stronie tzw. starego probostwa przy ulicy Księdza Brudnioka. Włamania dokonano na szkodę Towarzystwa Caritas. Zniknęła spora ilość garderoby i bielizny. Z braku świadków i dowodów śledztwo było utrudnione. W końcu jednak w 1936 roku "prowadzący dochodzenia wywiadowcy z komisariatu Rybnik wpadli na trop sprawców". Złodziejom udowodniono przestępstwo i odebrano część skradzionych rzeczy. Sprawcami byli Franciszek P. z Golejowa oraz Ryszard W. i Jan K. z Rybnika. Przy okazji wyszło na jaw, że ten pierwszy z nich w nocy 21 marca 1935 ukradł m.in. zegar ścienny, który wskazywał godziny w szkole zawodowej dokształcającej w Rybniku.

Szczególne oburzenie wzbudził fakt poszkodowania instytucji pomagającej najbiedniejszym. Jak napisano: Złodziei bez serca czeka surowa kara. Podobne obrzydzenie i oburzenie mogło wzbudzić kolejne przestępstwo. Przed izbą karną stanął Augustyn W. oskarżony o "stręczenie własnej żony do nierządu w celach zarobkowych." Oskarżony zaprzeczał. Żona zeznała jednak, iż robił to przez osiem lat. "Sam nie pracował, gdyż twierdził, że po to się ożenił, ażeby go żona utrzymywała." Bił ją, gdy nie chciała poddać się jego wymuszeniom. Bywało, że sprowadzała mężczyzn do mieszkania, a wówczas mąż chował się w piwnicy bądź w... szafie. Świadkowie nie wnieśli nic konkretnego do sprawy. "W toku rozprawy sąd uznał się niekompetentnym, gdyż sądzić winien cały komplet sądowy, a nie tylko jeden sędzia" i sprawę odroczono.

Kobieca obsługa

Przyszła jesień, a tu w renomowanym Świerklańcu z garderoby skradziono "na szkodę nauczycielki Ligaczówny" płaszcz oraz inne rzeczy. Jednakże w wyniku dochodzenia szybko ustalono, że kradzieży dokonała Klara S. z Rybnika. Umieszczamy wzmiankę o tym epizodzie, bowiem panna Ligaczówna, a niedługo potem pani Próchnicka, bardzo zasłużyła się w okresie drugiej wojny światowej i wielu jeszcze rybniczan uczyła po wojnie. W grudniu napotykamy na ciekawy artykuł. Dopiero po przeczytaniu pierwszych zdań można zorientować się, o co chodzi. Autor zaczyna go od słów, iż podobno przed wojną (czyli należy domniemywać, że przed pierwszą światową) zwano Rybnik miastem 13 dziewcząt, bo znajdowało się w nim 13 restauracji z kobiecą obsługą.

"Od tego czasu wiele się w Rybniku zmieniło. Zmieniło się na gorsze – niestety." Dlaczego? Bo, jak dowiadujemy się z dawnej gazety, w Rybniku roi się od lokali z obsługą kobiecą. Panowie lubią takie lokale, gdzie "przepijają w towarzystwie ordynarnych dziewek swoje pieniądze, okradając rodziny". Przy tym "właściciele takich lokali chcą uchodzić za świeczniki społeczności. Mówią, że są katolikami". Dziennikarz gazety określanej m.in. jako typowo katolicka pisze: "Przecież dla pieniądza, dla tej mamony nie można aż tak daleko postępować." A na koniec powróćmy jeszcze do początku roku. Tym razem po to, aby opisać, co też działo się w mieście w świecie prawniczym, jako że działo się sporo.

Roszady prawnicze

W styczniu znajdujemy informację o tym, że adwokat dr Leonard Tchórzewski na placu Wolności otworzył swe biuro. Natomiast na Marszałka Piłsudskiego 15 (obecnie Powstańców Śląskich) osiedlił się w Rybniku inny prawnik, mianowicie mgr Jan Wojtyna. W czerwcu do Katowic oddelegowany został sędzia Stodolak i nowym przewodniczącym wydziału zamiejscowego (chodzi o sąd okręgowy) został sędzia Nodzyński. We wrześniu wzmiankowany powyżej mec. Jan Wojtyna otwarł swe biuro na ulicy Gimnazjalnej 9 (obecnie Bolesława Chrobrego). Jak dodano, aby ułatwić drogę, na rogu Alei 3 Maja obok biur Czerwonego Krzyża. Na koniec naprawdę miła dla rybniczan wiadomość. Dotyczyła obrony pracy doktorskiej na krakowskim UJ przez mec. Władysława Piotrowskiego. Autor notatki pokrótce omawia temat pracy i skład zespołu promotorów.

13 – miastem tylu dziewcząt zwano Rybnik już przed pierwszą wojną światową, bo znajdowało się tu 13 restauracji z kobiecą obsługą. W okresie międzywojennym było ich jeszcze więcej

 

1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo To w swoją świadomość 17 stycznia 2014 23:27 Wbić sobie należy, Że w każdym czasie byli, Jacyś rekieterzy.

Dodaj komentarz